Selekcjonera Michała Probierza czeka niełatwe układanie reprezentacyjnych klocków. Fot. Adam Starszyński/PressFocus


Brakuje liderów

Rozmowa z Henrykiem Wawrowskim, srebrnym medalistą igrzysk w Montrealu w 1976 roku, 25-krotnym reprezentantem Polski


Jak ocenić rok 2023 polskiej reprezentacji w szkolnej skali od 1 do 6? 

- Myślę, że na 3. Na pewno nie więcej.


Zaczęliśmy od porażki z Czechami w marcu w Pradze, gdzie po 3 minutach rywal prowadził już dwoma golami. Potem w czerwcu klęska w Kiszyniowie. Te mecze kosztowały nas awans na Euro?

- Wokół obu tych meczów było wiele szumu, że jesteśmy faworytem, że będą punkty, że ogramy jednych czy drugich. Ale w obecnych czasach nie ma już jeleni, których łatwo wypunktować. To, co nasi zrobili w Kiszyniowie, to już historia. Pewnie za bardzo na pewniaka podeszli do tego meczu, tym bardziej prowadząc do przerwy dwiema bramkami. Mówili pewnie, że co to za zespół, pewnie łatwo ich opędzimy, a rywal się postawił i nas ograł. Niestety, zabrakło nam punktów, żeby do mistrzostw Europy wejść bezpośrednio.


Rok 2023 zaczął z kadrą Fernando Santos. Od początku nie miał pan przekonania co do zagranicznego selekcjonera...

- Cały czas mówiłem, że to nieporozumienie. Mamy tylu polskich trenerów, którym warto dać szansę, warto dać wolną rękę. Ale mam na myśli takiego szkoleniowca, który powołuje do prowadzonego przez siebie zespołu piłkarzy, którzy na dziś są w najlepszej formie, a nie takich, których widzieliby w narodowym zespole redaktorzy czy inni podpowiadacze. Tak jak było to za czasów trenera Kazimierza Górskiego, kiedy w kadrze na danej pozycji grali ci, którzy byli w danym momencie najlepsi. Jak nie grałeś w klubie, jak nie prezentowałeś dobrej formy, to nie byłeś w reprezentacji. Taką dewizą powinniśmy się kierować, a nie na zasadzie, że ktoś przyjeżdża za zasługi. To już było.


Teraz selekcjonerem jest Michał Probierz. Poradzi sobie z postawionym przed nim zadaniem?

- Michała znam jeszcze z czasów, kiedy był w Pogoni. Jeśli nie będzie słuchał tych wszystkich podpowiadaczy, o których mówiłem wcześniej, jeżeli nie będzie słuchał menedżerów, którzy wciskają swoich zawodników, żeby ulokować ich w kadrze, a potem dobrze sprzedać, to myślę, że jest na tyle stanowczym trenerem, że nie da sobie w kaszę dmuchać i będzie wybierał do zespołu akurat tych, którzy są najlepsi. Jak Lewandowski będzie słaby, to nie powinien grać, jak będzie słaby Zieliński, to też nie powinien występować w narodowym zespole. Jak tak będzie, a będą grali faktycznie ci, co prezentują najlepszy poziom, to będzie dobrze.


Jakiś personalny plus odnośnie reprezentacji? Może znany panu z występów w Pogoni Jakub Piotrowski, który trafił w jesiennym meczu z Czechami w Warszawie?

- Nie wiem, czy to będzie zawodnik wiodący w kadrze. Dobrze że dostał szansę i ją wykorzystał, ale to nie jest piłkarz, na którym powinno się budować reprezentację.


A inni?

- Nieźle się pokazywał Kiwior. Najlepszy – jakbyśmy popatrzyli przez pryzmat roku w reprezentacji - był Wojtek Szczęsny, który trochę nam piłek wybronił.


A na minus? Kto zawiódł?

- Tutaj wskazałbym przede wszystkim starszych graczy, jak Lewandowski. Nie najlepiej grał też Zieliński, choć miał przebłyski. Trudna była rola trenera, bo nie mamy zawodników, którzy by to wszystko pociągnęli, jak to było choćby w czasach, kiedy grał Zbyszek Boniek, który jak nie szło, to rzucił: „chodźcie ku… coś zrobimy, bo nam nie idzie”. Niestety, dziś w kadrze nie ma takiego przywódcy, aczkolwiek liczę, że Michał Probierz sobie poradzi. To stanowczy trener, który wybierze najlepszych i czas najwyższy, żeby w Europie w jakiś sposób zaistnieć.


Pod koniec marca będą baraże o Euro 2024. Najpierw Estonia u nas, a potem jak wygramy, to wyjazd do Walii bądź Finlandii. Damy radę?

- Myślę, że tak. Estonia to nie jest wielki zespół, którego nie można by ograć, ale żeby nie było tak jak z Mołdawią niedawno, gdzie też mieliśmy już przed meczem wygrać, a wszystko zostało potem zweryfikowane. Powinniśmy podejść do czekających nas meczów zadaniowo, z odpowiednim nastawieniem i rozstrzygnąć sprawę na swoją korzyść. Trzeba mieć nadzieję i wierzyć, że awansujemy, bo jak tak nie będzie, to mistrzostwa bez nas będą smutne. I jeszcze jedno... Cały czas będę powtarzał, że w naszej lidze gra za wielu obcokrajowców i to nie takich najlepszych, a przeciętnych, a naszych zdolnych juniorów sprzedaje się na Zachód, a tam nie grają. To już lepiej żeby grali u siebie, w ligowych zespołach. A trenerzy? Nie może być tak jak w Rakowie, że jest 20 zawodników, a 18 z nich to obcokrajowcy. Żeby jednak nie było tak pesymistycznie, to w nowym, 2024 roku trzeba mieć nadzieję, że będzie lepiej, że mistrzostwa Europy będziemy oglądali z udziałem naszej drużyny! 


Rozmawiał Michał Zichlarz