Sport

Brakujący element

Niemcy wreszcie zagrają w final four Ligi Narodów, w dodatku będąc gospodarzem decydującej fazy rozgrywek. Długo na to czekali.

Joshua Kimmich rozegrał 99 meczów dla reprezentacji Niemiec. Fot. PAP / EPA

NIEMCY

Jak wiadomo, w ciągu ostatniej dekady nasi zachodni sąsiedzi przechodzili spore perturbacje. Los chciał, że akurat w tym okresie wystartował nowy format rozgrywek reprezentacyjnych UEFA, a Niemcy... nie radzili w nim sobie najlepiej.

Cztery fiaska

W pierwszej edycji (z Holandią i Francją, grupy liczyły wówczas po trzy drużyny) nie wygrali ani razu i gdyby nie reforma Ligi Narodów, poszerzająca skład dywizji A, spadliby z niej (tak jak Polska). W 2020 roku poszło im znacznie lepiej, ale musieli oglądać plecy Hiszpanii, która upokorzyła ich w pamiętnym meczu, gromiąc aż 6:0. W 2022 roku „Die Mannschaft” trafił do grupy śmierci, którą wygrały Włochy, minimalnie wyprzedzając... Węgry. Niemcy mieli wtedy szczęście, że beznadziejnie zagrali Anglicy, notując niespodziewany spadek do dywizji B. Sumarycznie więc patrząc, czterokrotni mistrzowie świata ani razu nie byli najlepsi w swojej grupie LN. Ani razu więc nie zagrali w final four, czyli finałowym miniturnieju, którego mieli okazję już posmakować: Portugalia, Holandia, Anglia, Francja, Hiszpania, Chorwacja, Włochy, Belgia, a nawet... Szwajcaria (nikt nie zaliczył kompletu trzech występów). W gronie tym brakuje tylko jednego z wielkich w europejskim futbolu, ale teraz się to w końcu zmieni. Przed startem bieżącej edycji UEFA dokonała kolejnej zmiany w formacie, tworząc ćwierćfinały, do których awansowały po dwie ekipy z grupy. Niemcy swoją wygrali, a żeby przejść do półfinału, musieli pokonać Włochów. Uczynili to nie bez stresu, ale zasłużenie i teraz chcą jeszcze więcej. Wreszcie!

Zaproszenie dla elity

Tym bardziej że mecze final four odbędą się w Monachium i Stuttgarcie. Gospodarze zagrają na stadionie Bayernu z Portugalią, a w Szwabii Hiszpania zmierzy się z Francją. Finał zaplanowano w Monachium, spotkanie o trzecie miejsce w Stuttgarcie. Rywalizacja odbędzie się w dniach 4-8 czerwca. – Jestem optymistycznie nastawiony – powiedział dyrektor sportowy niemieckiej federacji Rudi Voeller, a kapitan reprezentacji Joshua Kimmich już zaprosił „elitę Europy”. Warto zresztą zaznaczyć, że ustawiany na prawej obronie gracz Bayernu był w tym okienku reprezentacyjnym wręcz wybitny, bo miał bezpośredni udział przy wszystkich pięciu golach, jakie Niemcy strzelili Włochom (trafienie i cztery asysty). Spotkanie z Portugalią będzie jego setnym w narodowych barwach. – Bardzo chcieliśmy awansować do final four. W ostatnich latach widzieliśmy, jak znakomita jest tam rywalizacja. To będzie dla nas krótki, ale bardzo ważny turniej, w którym chcemy wypaść tak pozytywnie, jak to tylko możliwe. Mamy nadzieję, że pociągniemy za sobą ludzi – powiedział Kimmich.

Brutalne brzemię

Swoją drogą, zarówno Niemcy, jak i pozostałe drużyny, będą musiały stawić czoła... Klubowym Mistrzostwom Świata. Te w nowym, również turniejowym formacie zaczną się 15 czerwca w USA. Udział w nim wezmą najlepsze kluby Europy, w tym niemieckie Bayern i Dortmund. Siedmiu z 23 piłkarzy powołanych przez selekcjonera Juliana Nagelsmanna występuje w tych zespołach i z racji wielkiego tłoku w kalendarzu będą szczególnie eksploatowani. – KMŚ to brutalne brzemię. Na razie nie powiem o tym nic więcej. W turnieju nie możemy być jednak przesadnie ostrożni i wszyscy to rozumieją. Trenerzy klubowi wiedzą, że bierzemy to wszystko pod uwagę i staramy się dbać o zdrowie zawodników. Nie mamy klapek na oczach – przyznał Nagelsmann.

Piotr Tubacki

Żegnają Kamińskiego

Drugoligowe Schalke (11. miejsce) poinformowało, że nie przedłuży wygasającego z końcem sezonu kontraktu Marcina Kamińskiego. Razem z nim odejdą 23-letni Mehmet Aydin i 29-letni Tobias Mohr, co jest ciekawe o tyle, że wszyscy są podstawowymi zawodnikami „Koenigsblauen”. Polak barwy S04 przywdziewał w sumie 95 razy i odkąd zespół spadł z Bundesligi w 2021 roku, żaden inny piłkarz nie zaliczył dla niego tylu minut, co właśnie Kamiński. „Kamyk” skończył jednak 33 lata i nie ma przed sobą wielkich perspektyw, a raczej nie zadowalałaby go rola rezerwowego. W przypadku Aydina i Mohra w grę wchodzą kwestie finansowe. Pytanie brzmi, gdzie teraz zakotwiczy Kamiński – czyżby po dziewięciu latach ponownie wzywała go ekstraklasa?