Sport

Bożyszcze ze Słowenii

Wicemistrzowie Polski zwycięsko zakończyli tegoroczną odsłonę Ligi Mistrzów. Przerwanie serii czterech porażek przybliżyło kielczan do fazy pucharowej.

To ważne zwycięstwo - podkreślił zdobywca 6 bramek, Alex Dujszebajew. Fot. Tomasz Fąfara/PressFocus

W pierwszej połowie mecz dobrze układał się wicemistrzom Polski, choć ich przewaga nie „wyskoczyła” ponad 3 bramki. W 11 minucie prowadzili 5:3, a po kwadransie 7:4, choć trzeba przyznać, że Norwegowie błyskawicznie ruszali do przodu po straconej bramce. W 16 minucie czerwoną kartkę ujrzał Magnus Gallerud za atak na twarz Michała Olejniczaka, co paradoksalnie kielczan wybiło z rytmu (9:9 w 22 min). Na szczęście rywale też popełniali błędy, w bramce nowym kolegom pomagał debiutujący, pozyskany kilka dni temu z niemieckiego HC Erlangen, Klemen Ferlin. Między innymi dzięki interwencjom 35-letniego Słoweńca w 24 minucie gospodarze znów byli 3 bramki na plusie (12:9), po czym dwa trafienia zaliczyli goście, a następnie trzy gole z rzędu rzucili podopieczni Tałanta Dujszebajewa. Skończyło się na dwubramkowym prowadzeniu polskiego zespołu. - Mam przyjemność z oglądania tak grających moich kolegów - komentował w przerwie przed kamerą Eurosportu lewy rozgrywający Industrii i reprezentacji Polski Szymon Sićko, który wrócił do grania w ligowym meczu z Chrobrym Głogów po 9-miesięcznej przerwie kontuzji kolana, ale - jak sam stwierdził - jego dyspozycja nie jest jeszcze na Ligę Mistrzów. 

Po przerwie od razu poprzeczkę Norwegom podnieśli Tomasz Gębala i Teo Monar, a gdy jeszcze bramkę dołożył Igor Karacić, w Hali Legionów w Kielcach zrobiło się już bardzo przyjemnie (19:14). Sytuację pragnął uspokoić minutową przerwą szkoleniowiec gości, jednak po bramce Monara było już 24:18. Od 50 minuty, nie wiadomo dlaczego, wicemistrzowie Polski zaskakująco zaczęli gubić rytm, podając tlen rywalom, którzy po trzech bramkach rzędu wrócili do gry (28:27 w 55 min). I mieli szanse na wyrównującą bramkę, ale wtedy dwoma fenomenalnymi interwencjami popisał się Ferlin, stając się nowym bożyszczem kieleckich kibiców. - Zawsze powtarzam naszym bramkarzom, że nie jest istotne ile piłek odbiją, ale przy jakim wyniku to zrobią. Mecz trwa 60 minut, nie 45. Najważniejsze, że po 60 minutach mamy plus 1 - cieszył się rozgrywający Tomasz Gębala, a kapitan zespołu Alex Dujszebajew dodawał: - Po kilku porażkach rozwialiśmy wątpliwości, które wkradły się w nasze szeregi. W nowym roku będzie jeszcze lepiej - zapewnił reprezentant Hiszpanii. O tym, na którym miejscu ten rok zakończy Industria, zadecydują wyniki dzisiejszych meczów w grupie B.

Zbigniew Cieńciała

◾  Industria Kielce - Kolstad IL 31:30 (15:13)

INDUSTRIA: Wałach, Cordalija, Ferlin - Olejniczak 1, Kounkoud, A. Dujszebajew 6, Maqueda 3, Karacić 5, Moryto 6/3, D. Dujszebajew, Surgiel, Gębala 3, Karalek 1, Rogulski 1, Monar 3, Nahi 2. Kary: 6 min. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.

KOLSTAD: Eggen, Bergrud - Eck, Sagosen 6, Aalberg 5/1, Oskarrson, Sondena 4, Oskarsson 4, Gullerud (CZK, 16 min - atak na twarz), Johannsson 2, Stolefjell, Jeppsson 5, Lyse 2, Hernes 1, Gudjonsson 1, Johnsen. Kary: 6 min. Trener Christian BERGE.

Sędziowali: Amar Konjicanin i Dino Konjicanin (Bośnia i Hercegowina). Widzów 4050.