Bomba z opóźnionym zapłonem
Trener Legii, Goncalo Feio, usłyszał prokuratorskie zarzuty za napaść na byłego prezesa Motoru Lublin.
W czterech ostatnich kolejkach Legia Warszawa zdobyła zaledwie 2 punkty. Ciemne chmury zaczęły kłębić się nad Goncalo Feio. W mediach zaczęły pojawiać się spekulacje, że władze klubu rozmawiają z jego potencjalnymi następcami. Zwycięstwo z Betisem w Lidze Konferencji delikatnie tylko przysłoniło słabą formę „Wojskowych” w rodzimych rozgrywkach. Pozycja portugalskiego trenera miała być niepewna, a jego sytuacja w ostatnich dniach jeszcze się pogorszyła...
We wtorek portal „Sport.pl” poinformował, że Goncalo Feio usłyszał prokuratorskie zarzuty za swoje wybryki z czasów, gdy był szkoleniowcem Motoru Lublin. Przypomnijmy, że w marcu 2023 r. po meczu 2. ligi z GKS-em Jastrzębie Portugalczyk zaatakował fizycznie ówczesnego prezesa klubu, Pawła Tomczyka. Rzucił w niego plastikową kuwetą na dokumenty. Trafił w głowę, przez co prezes wylądował w szpitalu. Właściciel klubu, Zbigniew Jakubas, podjął wtedy szokującą decyzję, zawieszając... prezesa Tomczyka, a pozostawiając na stanowisku Feio. Od tego wydarzenia minęło wiele miesięcy, 34-latek został zatrudniony w Legii, ale środowisko zdawało sobie sprawę, że Feio za swój wybryk będzie mógł jeszcze zapłacić. Prokuratura prowadziła postępowanie, które zakończyło postawieniem zarzutów. Pierwszy zarzut dotyczy spowodowania obrażeń ciała w postaci rozcięcia łuku brwiowego Pawła Tomczyka, a drugi związany jest z groźbami słownymi wobec ówczesnego przełożonego. Zaznaczmy, że wcześniej Feio otrzymał już od Polskiego Związku Piłki Nożnej rok dyskwalifikacji w zawieszeniu na trzy lata.
Co więcej, wobec trenera prowadzone są dwie inne sprawy, na drodze karnej (Tomczyk kontra Feio) oraz cywilnej o odszkodowanie (Tomczyk kontra Motor i Feio).
Wtorkowa informacja mogła znacząco pogorszyć notowania Feio u pracodawcy. Poza wynikami sportowymi, które są poniżej oczekiwań, Portugalczyk dodatkowo działa na niekorzyść wizerunku klubu. Ponadto w przestrzeni medialnej pojawiły się informacje, że Portugalczyk znów zabłysnął „opanowaniem”. „Fakt” przekazał, że gdy Feio dowiedział się, że klub interesuje się zatrudnieniem nowego trenera, wpadł w szał. Werbalnie zaatakowany miał zostać dyrektor skautingu Legii, Radosław Mozyrko, który miał prowadzić rozmowy z kandydatami na szkoleniowców. Portugalczyk miał wyprosić dyrektora z treningu, używając niecenzuralnych słów.
W Warszawie sami nie wiedzą, co przyniesie przyszłość i jak długo jeszcze będą wytrzymywać wybuchowy temperament Portugalczyka, na razie jednak Feio zostaje. W środę były trener Motoru prowadził trening Legii i wydaje się, że w najbliższych dniach nie straci pracy. Klub poniekąd stał się zakładnikiem swoich wyborów, bo aktualnie trudno znaleźć dobrego następcę. Głównym problemem Legii nie jest to, że ma szkoleniowca, na którym ciążą prokuratorskie zarzuty, a to, że w ogóle zdecydowała się na zatrudnienie faceta, który znany jest głównie z tego, że nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy. Pokazanie środkowego palca kibicom Broendby podczas eliminacji Ligi Konferencji było tylko dowodem na błąd popełniony w kwietniu, gdy podpisywano kontrakt.
Kacper Janoszka