Sport

Bo byli mocniejsi

Żadna z pięciu naszych osad nie zdołała wczoraj stanąć na podium. Najbliżej byli Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska w C2 na 500 m oraz Wiktor Głazunow w C1 na 1000 m.

Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska zostawiły serca na wodzie, ale do medalu sporo zabrakło. Fot. PAP/Adam Warżawa

KAJAKARSTWO

Piątek miał być medalowym dniem dla polskich kajaków. Jako pierwsze przed szansą na wywalczenie pierwszego krążka w Paryżu w kajakarstwie stanęły Karolina Naja i Anna Puławska oraz Martyna Klatt i Helena Wiśniewska w K2 na 500 m. Niestety, nasze zawodniczki zawiodły. Klatt z Wiśniewską zajęły szóste miejsce, a Naja z Puławską siódme i pozostał im tylko start w finale B.

Lepiej płynęła pierwsza z załóg. Długo utrzymywała się na czele stawki. W połowie dystansu była trzecia, ale potem osłabła. Naja z Puławską natomiast od początku wyścigu płynęły z tyłu i na mecie straciły 2,63 sekundy do zwyciężczyń.

Brak polskich osad w finale to spora niespodzianka, bowiem obie dwójki miały spore szanse powalczyć o podium. Klatt z Wiśniewską to wicemistrzynie świata sprzed roku w tej konkurencji, z kolei Naja i Puławska to wicemistrzynie olimpijskie z Tokio. Ostatecznie nasze załogi zostały sklasyfikowane odpowiednio na 11. i 12. miejscu.

Świat dobrze przygotowany

- Może to nie ten dzień, może nie to miejsce. Bardzo trudno przyjąć to, co się wydarzyło – przyznała Karolina Naja, najbardziej doświadczona z polskich kajakarek.

Podkreśliła, że w przygotowaniach wszystko szło dobrze. - Świat się bardzo dobrze przygotował. Niektóre reprezentacje, które sobie z nami nie radziły w ostatnich latach, dzisiaj bardzo mocno odbiły piłeczkę. Widać to po osadach węgierskich. Nowozelandki budowały team trzy lata. Nic, tylko podziwiać - powiedziała Naja.

Dodała, że to jest bardzo trudny moment w jej karierze. - Statystycznie patrząc to najtrudniejszy moment w karierze mojej i Ani. To, co się wydarzyło dzisiaj, nie świadczy o nas jako o sportowcach i kobietach, ale całokształt, który budowaliśmy. Takich dni było niewiele na szczęście w mojej karierze - dodała

Naja nie odpowiedziała jednoznacznie na pytanie o swoją przyszłość: - Wcale nie musi paść pytanie, czy chcę się dalej ścigać, do kolejnych igrzysk, a ja nie muszę na nie odpowiadać. Sama jeszcze nie wiem, co czuję i co będę o robić. To za daleko, aby dziś sięgnąć myślami w przyszłość o cztery lata. Nikt, kto tutaj stoi, nie odpowie mi na to pytanie. Chyba że ktoś jest taki, chętny? - powiedziała Naja.

Podobnie start oceniła Martyna Klatt. - Rywalki były mocne, nie ma już tutaj słabych osad. Nasza osada była widać w stanie popłynąć tylko na tyle – dodała.

Zdecydowało 100 m

Najbliżej podium były kanadyjkarki Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska w wyścigu na 500 m. Wprawdzie zostały sklasyfikowane na piątej pozycji, ale medal „przegrały” w końcówce. Przez większość dystansu płynęły na trzeciej pozycji, za bezkonkurencyjnymi Chinkami Shixiao Xu/Mengya Sun i goniąc Kanadyjki Sloan Mackenzie/Katie Vincent.

Na ostatnich 100 m Polki jednak osłabły, za to fantastycznym finiszem popisały się Ukrainki Ludmiła Łuzan i Anastasija Rybaczok, które wskoczyły na drugą pozycję. - Zrobiłyśmy wszystko, na co tutaj byłyśmy przygotowane. Oddałyśmy serce w torze. Rywalki były mocniejsze, ale to nie oznacza, że my byłyśmy słabe. Liczyłyśmy się w stawce, a to dla sportowca ma bardzo duże znaczenie. Każdy marzy o medalu, ale sport niesie za sobą wartości dużo większe niż medale. Umiejętność dania wszystkiego w wyścigu to cecha, którą nie każdy ma. Wiosłowałyśmy mimo tych wszystkich problemów. Sylwia dała radę i ja dałam radę. Jesteśmy piątą załogą na igrzyskach. Ja jestem dumna. Dziękuję ci Sylwia, po prostu - powiedziała Dorota Borowska, która w Paryżu wystąpi jeszcze w sobotę w półfinale jedynek na 200 m.

Dumny ze startu

Szósty olimpijski wyścig ukończył Wiktor Głazunow. Złoty medal zdobył Czech Martin Fuksa, srebrny - Brazylijczyk Isaquias Queiroz, a brązowy - Mołdawianin Serghei Tarnovschi. Głazunow nie liczył się w walce o podium, od początku płynął na szóstej pozycji i utrzymał ją do mety. Dla kanadyjkarza AZS AWF Gorzów to wynik dużo lepszy od ostatniego występu na igrzyskach w Tokio, gdy był piąty, ale w finale B. - Miałem wiarę po eliminacjach, bo czułem się bardzo mocno. Jestem dumny z tego szóstego miejsca, to jeden z lepszych występów, jeżeli chodzi o jedynkę na igrzyskach na 1000 m - powiedział Wiktor Głazunow. Stwierdził wprost: - Byli mocniejsi, taki jest sport.

Jakub Stepun i Przemysław Korsak w konkurencji K2 500 m w półfinale zajęli ósmą pozycję i nie zakwalifikowali się do finału A. W finale B uplasowali się na piątej pozycji i w klasyfikacji generalnej sklasyfikowano ich an 14. pozycji.

(mic)