Sport

Blotki, nie asy

LIGOWIEC

I znowu w ekstraklasie sypnęło niespodziankami. To świadczy o tym, że żaden zespół rywalizujący na tym szczeblu nie zna dnia, ani godziny. Nie mam zamiaru licytować się z kimkolwiek, również z samym sobą, czy większym zaskoczeniem była porażka Lecha we Wrocławiu, czy Jagiellonii w Gdańsku. Każdy sympatyk futbolu powinien w głowie ułożyć sobie taki ranking i to w zupełności wystarczy.

Nie sposób nie zauważyć w jak wysokiej formie jest napastnik Śląska Wrocław, Palestyńczyk Assad Al-Islam Al-Hamlawi. Facet w czterech ostatnich meczach pięć razy wpisał się na listę zdobywców bramek. Z taką średnią na pewno budzi postrach wśród bramkarzy i obrońców przeciwnika, którzy staną na jego drodze w następnych kolejkach. Ja na ich miejscu czułbym się tak, jakbym stawał przed plutonem egzekucyjnym. Jeżeli urodzony w Szwecji napastnik do końca rozgrywek nie spuści z tonu, kibice wciąż urzędującego wicemistrza Polski mogą być spokojni o utrzymanie w elicie.

Na przekór przeciwnościom losu, kłopotom organizacyjnym i finansowym, zażarcie walczą o życie piłkarze Lechii Gdańsk. W tej rundzie mają już na rozkładzie Lecha Poznań, teraz poskromili obrońcę mistrzowskiego tytułu. No i co z tego, że „Jaga” zawiodła na całej linii, o czym świadczy jeden strzał w światło bramki przeciwnika. Właśnie na tym polega spryt i wyrachowanie - na wykorzystaniu wszystkich słabości przeciwnika, by rozłożyć go na łopatki. I to się gdańszczanom w ostatniej kolejce udało, a przecież to szkoleniowiec gości dysponował talią złożoną z samych asów.

Głośno było również o Motorze Lublin, który „zmasakrował” na własnym stadionie Stal Mielec. Cztery gole podopieczni trenera Mateusza Stolarskiego zaaplikowali rywalom dopiero o raz drugi w bieżących rozgrywkach. Pierwszą ich „ofiarą” była Pogoń Szczecin, która przegrała w Lublinie 2:4. Może rozmiary zwycięstwa beniaminka nie rzucają na kolana, ale konsekwencje wynikające z tego wyniku - już tak. Był to bowiem przysłowiowy gwoźdź do trumny szkoleniowca mielczan, Janusza Niedźwiedzia. 43-letni szkoleniowiec nie ma ostatnimi czasy dobrej passy i wysokich notowań. Ma na sumieniu degradację Ruchu Chorzów z ekstraklasy do 1. ligi, teraz był na dobrej drodze, by powtórzyć ten „wyczyn” ze Stalą. Prowadził Stal w 19. kolejkach ligowych i pod jego wodzą drużyna zaksięgowała tyle samo punktów. Katastrofalnie prezentowała się w tym roku, bo w ośmiu potyczkach ligowych tylko raz zdobyła komplet punktów i sześciokrotnie schodziła z boiska pokonana! Co gorsza, osunęła się do strefy spadkowej, z której nie będzie jej łatwo się wygrzebać. Od pewnego czasu w przestrzeni publicznej krążyła anegdota, że jeżeli trener Niedźwiedź chce zabłysnąć, to powinien posypać głowę... brokatem.

Jeżeli trener Górnika Zabrze Jan Urban wciąż analizuje, dlaczego jego zespół przegrał mecz z GKS-em Katowice, to z pełną nieśmiałością podsunę mu nazwisko „winowajcy”. StarożytniRzymianie za taką „fuszerkę”, jakiej dopuścił się w 76 minucie Ousmane Sow, nie mieliby litości i... ukrzyżowaliby Senegalczyka. W sytuacji, którą spartaczył po znakomitym podaniu Yosuke Furukawy, każdy szanujący się piłkarz powinien umieścić futbolówkę w bramce z zawiązanymi oczami.

Bogdan Nather