Bliżej Polski niż Nigerii
Maxi Oyedele to jedno z najbardziej zaskakujących powołań do reprezentacji Polski w ostatnim czasie. Skąd się wziął młody pomocnik?
REPREZENTACJA POLSKI
Polacy w dużych angielskich zespołach wciąż należą do rzadkości. Tym większym zainteresowaniem cieszył się więc Maximillian Oyedele, który w wieku 19 lat miał możliwość trenowania z pierwszym zespołem Manchesteru United. Latem grał w sparingach „Czerwonych Diabłów” w trakcie amerykańskiego tournee i spisywał się na tyle dobrze, że wywołał zdziwienie... gwiazdy MU Bruno Fernandesa. Wspomniał o tym trener Legii Goncalo Feio. – Fernandes był w szoku, że klub z Old Trafford oddał go do Legii Warszawa, bo podczas okresu przygotowawczego wyglądał rewelacyjnie. Trenował również z pierwszym zespołem. U boku nie tylko Fernandesa, ale chociażby Marcusa Rashforda czy Alejandro Garnacho – zdradził Portugalczyk.
Babcia w Zielonej Górze
Oyedele urodził się 7 listopada 2004 roku w angielskim Salford, znajdującym się w hrabstwie metropolitalnym Wielki Manchester, graniczącym z dzielnicą Old Trafford, gdzie znajduje się siedziba Manchesteru United. Jego ojcem jest Nigeryjczyk, matką – Polka. Pod tym kątem jego sytuacja jest podobna do Matty'ego Casha, który również ma niepolskiego tatę (Anglika) oraz biało-czerwoną matkę. Różnica jest jednak taka, że Oyedele jest znacznie bardziej związany z krajem nad Wisłą, potrafi również mówić po polsku – choć jeszcze trochę brakuje mu płynności, stąd pewniej czuje się w komunikacji po angielsku. – Był świadomy tego, że chce grać dla Polski. Długo czekał na powołanie – mówił w rozmowie z TVP Sport Ayo Oyedele, ojciec piłkarza. – Myślę, że bliżej mu jest do Polski niż do Nigerii, z której pochodzę i której barwy także mógłby reprezentować. W Afryce był tylko raz w życiu, a u was jest dość często, ponad 10 razy przyleciałem tu wraz z nim. Chociaż wychował się w Anglii, w Polsce zawsze czuł się dobrze, to jego drugi dom. Zna kulturę i język – przyznał Oyedele senior. Jego syn wielokrotnie odwiedzał babcię, która mieszka w Zielonej Górze.
Skreślony w IV lidze
Maxi z piłką związał się w praktyce... jako dwulatek. Dostał wtedy swoje pierwsze korki i... oszalał na ich punkcie. Jako czterolatek zaczął treningi w lokalnym klubie, gdzie z racji braku odpowiedniej kategorii wiekowej grał z chłopcami rok starszymi. Radził sobie jednak znakomicie i w wieku 7 lat trafił do akademii Manchesteru United, choć blisko był... Manchesteru City. Kiedy „Obywatele” go testowali, chłopczyk się jednak rozchorował i dlatego spisywał słabiej, niż w rzeczywistości mógł i potrafił. Dlatego potem zgarnęli go United, gdzie spędził większość życia. Opuścił ten klub dopiero końcem sierpnia, gdy związał się z Legią Warszawa. Oyedele przeszedł wszystkie szczeble szkolenia „Czerwonych Diabłów” i choć ostatnio trenował z seniorami, grał w sparingach, nigdy nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu, nawet nie znalazł się w kadrze meczowej. Wspomniany Bruno Fernandes – zdaniem Feio – chwalił Maxiego, ale na początku tego roku młody Polak... odbił się od czwartoligowego Forest Green Rovers (które z tej ligi spadło).
Był tam miesiąc, przyszedł w styczniu, odszedł w lutym, bo klub postanowił skrócić wypożyczenie. Było w nim trochę zamieszania, bo dzień po finalizacji transferu zwolniony został trener, który chciał Oyedele w zespole. Jego następca, Steve Cotterill, wpuścił go z ławki na murawę tylko cztery razy, mając sporo zastrzeżeń. – Musi zrobić o wiele więcej, żeby znaleźć się w wyjściowym składzie. Nie czułem, aby w drugiej połowie wykazał się wystarczającą produktywnością – mówił wtedy, choć w obronę 19-latka można przywołać Radosława Majewskiego, który grając w Anglii znalazł się pod skrzydłami Cotterilla i... nie miał o nim dobrego zdania.
Pierwszy raz u Brosza
Temat Oyedele i reprezentacji Polski pojawił się, gdy zawodnik miał 16 lat. Odezwał się do niego skaut Polskiego Związku Piłki Nożnej, a Maxi od razu wyraził zainteresowanie i został zapisany w systemie. Pierwsze powołanie otrzymał od Marcina Brosza w marcu 2022 roku, grając w towarzyskim meczu 18-latków, w którym biało-czerwoni zmierzyli się ze Szwajcarią. Oyedele przyjechał z kontuzją mięśniową, ale i tak chciał grać, bo bardzo mu zależało. Wystąpił od pierwszej minuty, a w linii pomocy biegał obok Kacpra Urbańskiego, z którym teraz spotka się na zgrupowaniu seniorskiej kadry. Co ciekawe, u Brosza grał też wtedy Antoni Kozubal, aktualnie jeden z wyróżniających się piłkarzy Lecha Poznań i całej ekstraklasy. Wielu kibiców dziwiło się, że selekcjoner Michał Probierz postanowił sprawdzić właśnie Oyedelego, a nie Kozubala.
Wiąże się z tym główna kontrowersja dotycząca piłkarza Legii. Oyedele nie ma bowiem dużego doświadczenia w seniorskim futbolu. Rozegrał kilkanaście spotkań w IV i V lidze angielskiej, które nie są w żaden sposób miarodajne dla reprezentacji. Powołanie do kadry dostał po dwóch występach w Legii, z czego jednym w podstawowym składzie. Z Górnikiem zaprezentował się znakomicie, nie można mu tego ująć, ale miał wówczas – w praktyce – ledwie 100 minut w „poważnym” futbolu. – Szykujemy Oyedele jako reprezentanta Polski. Nie wiem, kiedy to się stanie, ale jego potencjał jest nieprawdopodobny. Zaprezentował się świetnie w meczu z Górnikiem. Może występować jako „ósemka” oraz „szóstka”. Tak powinien wyglądać młody piłkarz, ale nie z racji wieku, a swojego talentu – powiedział wtedy Feio, a jego słowa szybko się spełniły.
Oyedele vs Kozubal
Po powołaniu dla Oyedele pojawiło się mnóstwo głosów domagających się powołania dla Kozubala. Licząc ekstraklasę i I ligę (gdzie był wypożyczony do GKS-u Katowice), Kozubal ma 68 meczów w seniorskiej piłce (plus 37 gier w II lidze w rezerwach „Kolejorza”). W tym sezonie ma prawie 1000 minut w najwyższej lidze, a w wielu zestawieniach – dryblingi, podania itp. – jest wyróżniającą się postacią. Oyedele nie jest, bo... zagrał za mało meczów. Oczywiście, w każdym kolejnym spotkaniu eks-gracz United pokazuje ogromny potencjał, luz, wyszkolenie, po prostu jakość. Z Realem Betis w meczu Ligi Konferencji nie wyglądał na człowieka, który dopiero wchodzi do seniorskiego futbolu, ale zwolennikom Kozubala nie można odmówić słuszności argumentów. Zresztą nie można wykluczyć, że wkrótce obaj przyjadą na zgrupowanie. Faktem jednak jest, że Probierz mocno zaryzykował powołaniem pomocnika Legii, ale po raz kolejny udowodnił, że nie boi się ryzykować i „budować” młodych dla reprezentacji.
Warto przypomnieć, że Probierz zna Oyedele. Powołał go do kadry U-21 w swoich dwóch ostatnich meczach w roli jej selekcjonera. Z Estonią, gdy biało-czerwoni wygrali 1:0, pomocnik zaliczył asystę. – Znałem go dużo wcześniej, bo oglądaliśmy go w reprezentacji U-21. Bardzo się cieszyłem, że wrócił do Polski, choć nie sądziłem, że tak szybko zacznie grać. Wierzę w tego chłopaka. Gra do przodu, co bardzo mi się podoba. Nie ma znaczenia, czy ktoś zagrał 100 minut czy 50. Jeśli ktoś jest dobry, wykorzysta to – powiedział wczoraj Michał Probierz.
Zastąpić Krychowiaka
Zaproszenie na zgrupowanie urodzonego w Anglii 19-latka ma także wymiar czysto praktyczny. Od kiedy końca dobiegł złoty okres Grzegorza Krychowiaka (a było to dawno, dawno temu), Polska ma kłopoty na pozycji defensywnego pomocnika. Schyłkowy „Krycha” w kadrze grać już w praktyce nie powinien, ale nie było nikogo lepszego. Nadzieje dawał Jakub Moder, lecz z racji poważnej kontuzji stracił ponad 1,5 roku. Zbyt dobrze nie sprawdził się Bartosz Slisz, którego teraz Probierz nawet nie powołał. Ostatnio jako „szóstka” ustawiony był nawet Piotr Zieliński, co dawało niezły efekt w grze do przodu, ale gorszy w obronie. Z tego powodu nie można wykluczać, że – w przeciwieństwie do Mateusza Kowalczyka z GieKSy – Oyedele dostanie swoją szansę w najbliższych spotkaniach.
– Brał na siebie odpowiedzialność w newralgicznych sytuacjach, nie tylko w środku pola. Potrafił stwarzać okazje, dawać pozytywne impulsy w trudnych momentach, odbiorem, podaniem, niekonwencjonalnym zagraniem, ale też mentalnie wspierał zawodników. Kapitalnie spisywał się na „ósemce” czy „szóstce”. Bardzo dobrze poruszał się po boisku, przewidywał, gdzie będzie piłka za 2-3 sekundy i co zrobi przeciwnik. Miał wizję gry do przodu, nie bał się rozwiązań otwierających, był w stanie przeprowadzić akcję indywidualną i wygrać pojedynek 1 na 1 – opisywał go niedawno Marcin Brosz. Czy będzie miał okazję pokazać swoje umiejętności z Portugalią lub Chorwacją? Wkrótce się przekonamy.
Piotr Tubacki