Pomocnik Śląska Peter Pokorny (przy piłce) jest przekonany, ze jego drużyna nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Blisko i daleko

By sięgnąć po mistrzowską koronę drużyna trenera Jacka Magiery musi spełnić dwa warunki - wygrać z Rakowem i liczyć na potknięcie Jagiellonii z Wartą.


ŚLĄSK WROCŁAW

Po raz ostatni (drugi raz w historii) wrocławianie fetowali zdobycie tytułu mistrza Polski w sezonie 2011/12. Teraz są o krok od skopiowania wyczynu zespołu, którego szkoleniowcem był wówczas legendarny już trener Orest Lenczyk.


Smak pucharów

Trener wrocławian Jacek Magiera był zadowolony po ostatnim meczu z Radomiakiem, który zagwarantował jego drużynie co najmniej tytuł wicemistrza Polski. - Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo  było ono jak najbardziej zasłużone - powiedział popularny „Magic”. - Mecz wyglądał tak, jak się tego spodziewaliśmy, w planowany sposób zdobywaliśmy istotne dla nas przestrzenie na boisku. W moim przekonaniu środkowa linia zagrała dobrze. Olsen mógł mieć dwie dogodne sytuacje, ale zabrakło mu nieco szybkości. Wyzwaniem dla nas były stały fragmenty gry Radomiaka, szczególnie auty, ale bardzo dobrze się wybroniliśmy. Przy obronie dośrodkowań również spisaliśmy się bez zarzutu. Kilka razy brakowało nam dokładności przy kontratakach, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Bramka Nahuela będzie pamiętana latami, gol Macenki też warty odnotowania. Przebił chyba swój strzał z meczu z Wisłą Płock w ubiegłym sezonie. Za kilka dni będziemy wiedzieć, czy jesteśmy mistrzem, czy wicemistrzem. Awans do europejskich pucharów smakuje świetnie, ale nie chcę jeszcze o tym mówić, bo sezon trwa, mamy cel do zrealizowania. Teraz trzeba się przygotować do meczu z Rakowem w Częstochowie.

- Pracujemy rok nad tą drużyną, na wielu płaszczyznach. Siłę charakteru pokazuje się w takich momentach jak z Radomiakiem, przy pełnym stadionie, kiedy presja jest duża. Jest to piękny moment dla wszystkich: kibiców, piłkarzy, działaczy, dla wszystkich sympatyzujących ze Śląskiem. Coś niesamowitego działo się na tym stadionie w tym sezonie. Tych pozytywów jest mnóstwo i chcę za to podziękować wszystkim ludziom, którzy przygotowywali ten stadion przez cały sezon.


To nie koniec

- Bycie przynajmniej wicemistrzem Polski to niesamowite uczucie, niesamowite emocje – przyznał pomocnik Śląska, Peter Pokorny. - Ale to jeszcze nie koniec, damy z siebie wszystko w Częstochowie i zobaczymy, co nam to da. Oczywiście chcemy tam zdobyć 3 punkty i zobaczymy, jak to się ułoży przy wyniku Jagiellonii, ale tak czy siak jest to niesamowite uczucie. Jestem dumny z tej drużyny, z każdego w tym klubie. To jest dla nas niebywały sezon. Dołożymy wszelkich starań, aby wygrać to mistrzostwo, jeśli tylko pojawi się na to szansa. Z Radomiakiem nie czułem się tak dobrze, jak w meczach przeciwko Pogoni, czy z Cracovią. Zawsze jednak staram się dawać z siebie to, co najlepsze i pomóc mojej drużynie. Dla mnie zawsze najważniejsza jest wygrana. Został nam ostatni mecz, swoisty „last dance”. Dla naszych niesamowitych fanów również był to niesamowity sezon. Bez nich z pewnością nie bylibyśmy w stanie być teraz w tym miejscu. Jesteśmy im za to wdzięczni, a przed nami wciąż jeszcze mnóstwo pracy w nadchodzących latach. Będziemy potrzebować od nich takiego samego wsparcia jak w tym sezonie, a może nawet większego.


Wyjątkowe uczucie

- Jestem szczęśliwy, że znów pomogłem drużynie - powiedział pomocnik Piotr Samiec-Talar. - Spisaliśmy się dobrze i wspaniale, że wygraliśmy mecz przy takiej publiczności. Sezon się jeszcze nie skończył i gramy o najwyższe cele. Zrobiliśmy już dużo, ale nie wszystko. Mamy pewne 2. miejsce, ale patrzymy w kierunku tego, co nas najbardziej interesuje. Przy golu na 1:0 był duży kąt. „Szwaniu” znakomicie dośrodkował, widziałem Jehora na drugim słupku. Mogłem próbować strzelać, ale byłem pewny, że jak dogram, to Jehor zamieni podanie na bramkę. To wyjątkowe uczucie wygrywać przy tylu widzach, ale już tego doświadczyliśmy podczas meczu z Rakowem. Dla takich chwil gra się w piłkę i żyje.

Bogdan Nather