Kristoffer Hansen w meczu z Koroną Kielce postawił kropkę nad „i”. Fot. Michał Kość/PressFocus


Blisko, coraz bliżej

Norweg Kristoffer Hansen cieszy się, że w ostatnim meczu jego drużyna nie straciła gola.


JAGIELLONIA BIAŁYSTOK

Zmierzająca po pierwszy tytuł mistrza Polski Jagiellonia Białystok w 32. kolejce pokonała na własnym stadionie Koronę Kielce 3:0. Wynik ustalił w 93 minucie pomocnik Kristoffer Hansen, który w 65 minucie zastąpił Jose Naranjo. - Moja bramka z pewnością zakończyła to spotkanie - powiedział niespełna 30-letni Norweg. - Prowadziliśmy 2:0 i to normalne w takiej sytuacji, że jest się pod pewną presją. Trzecia bramka zamknęła mecz. Oczywiście, my również sprawdzamy tabelę i wyniki innych drużyn. Czy i jak to na nas wpływa? Nie wiem. Skupiamy się na naszym sposobie gry. Czułem, że każdy z nas był skupiony na spotkaniu, a to jest bardzo ważne.


Sztuka przetrwania

- Nie będę ukrywał, że mamy przykre wspomnienia z prowadzeniem w meczu, kiedy musieliśmy się mierzyć z pewnymi trudnościami i traciliśmy bramki - kontynuował Hansen. - Może więc mieliśmy gdzieś z tyłu głowy, że po objęciu prowadzenia trzeba myśleć o obronie. Przy stanie 2:0 zrobiło się nieco pewniej w naszych szeregach, udało się nam nie dopuścić do straty bramki. Są w meczach chwile, które po prostu musisz przetrwać. Z Koroną również tak było, kiedy potrzebowaliśmy przechwycić piłkę i utrzymać ją przez dłuższy czas. Broniliśmy dobrze i wyszliśmy obronną ręką z trudnych momentów. Atmosfera podczas ostatniego meczu była wyjątkowa, podobnie jak na poprzednich spotkaniach domowych. Kibice są wspaniali, bardzo doceniamy ich doping. Bardzo dobrze gra się przy takich trybunach, bo mamy dla kogo grać. Ostatni mecz sezonu z pewnością dostarczy wielu emocji.


Pomogli kibice

- Zdawaliśmy sobie sprawę z wagi spotkania z Koroną - powiedział inny pomocnik „Jagi”, Jesus Imaz. - Zaczęliśmy to starcie jako wicelider, ale graliśmy u siebie, a silni jesteśmy zwłaszcza tutaj. Przed naszą publicznością zawsze gramy dobrze. Musieliśmy grać swoje i robić to na najwyższych obrotach. Potrzebowaliśmy zwycięstwa i sięgnęliśmy po nie. Tabela pokazuje, gdzie obecnie jesteśmy jako drużyna. Bardzo cieszymy się z wygranej. Kibice byli niesamowici, ogromnie nam pomogli. Zazwyczaj to my otwieramy wyniki spotkań, ale w ostatnich meczach nie poszły za tym kolejne bramki. Tak było w Mielcu, gdzie prowadziliśmy jedną bramką. W tamtym starciu przy stanie 1:0 rywale wykorzystali swoją jedną sytuację i pojawiły się problemy. Z Koroną to mogło się powtórzyć, ale na szczęście był spalony przy golu gości. Wiedzieliśmy, że musimy iść po kolejne trafienia, żeby zamknąć ten mecz. Chcieliśmy utrzymać przewagę i móc skupić się na kontroli tego starcia, co dobrze nam wyszło. Bardzo ważne jest też to, że zachowaliśmy czyste konto. Niesamowicie cieszymy się z tej wygranej. Musieliśmy pokazać najlepszą wersję Jagiellonii i to zrobiliśmy - podkreślił Imaz.


Niesamowita atmosfera

Nie czuję się bohaterem, bohaterem jest drużyna - zapewnił strzelec dwóch goli w potyczce z zespołem z Kielc, Afimico Pululu. - Dzięki Bogu moje bramki dały zespołowi zwycięstwo. Trener Siemieniec powtarzał nam, że wszystko jest w naszych rękach i musimy teraz walczyć o wszystko w każdym spotkaniu. Jeśli zdobędziemy punkty w każdym meczu, osiągniemy sukces. Każda wygrana doda nam energii przed kolejnymi spotkaniami. Cieszę się ze zwycięstwa z Koroną, ale koncentrujęsię na najbliższej rywalizacji z Piastem Gliwice. Nie skupiamy się na rywalach, tylko na tym, co my mamy do zrobienia. W tym sezonie taka postawa doprowadziła nas w miejsce, w którym jesteśmy. Dziękuję kibicom za wspaniała atmosferę, każdemu zawodnikowi gra się świetnie w takich warunkach.

Bogdan Nather