Sport

Bitwa dla Polski

Biało-czerwoni kapitalnie zagrali w Spodku i na inaugurację Eurobasketu pokonali Słowenię!

Mateusz Ponitka i jego koledzy zagrali najlepszy mecz w ostatnich latach. Słowenia była bezradna. Fot. PAP / Jarek Praszkiewicz

EUROBASKET

Czekaliśmy na TEN DZIEŃ bardzo długo... dziś GRAMY – taki wpis pojawił się w czwartek rano na profilu polskiej reprezentacji. Pierwszy mecz EuroBasketu. Polska kontra Słowenia. – Chcemy skupić się na egzekwowaniu elementów, które są naszą mocną stroną, a nie iść ze Słoweńcami na wymianę ciosów, grę „run and gun”. Do spotkania musimy podejść z dużą pewnością siebie, dobrą organizacją i napędzić wsparciem kibiców – zapowiadał asystent trenera Artur Gronek.

Słoweńcy tuż przed spotkaniem dostali niespodziewane wsparcie zza Atlantyku. Na mecz z Polakami prywatnym samolotem dotarli przedstawiciele Los Angeles Lakers – generalny menadżer Rob Pelinka oraz prezydentka klubu, milionerka Jeannie Buss. – Chcieliśmy przekazać Luce sygnał, że wspieramy go w tym, co robi dla swojego kraju. To bardzo ważne dla klubu, by w momencie, gdy twój lider i twarz drużyny reprezentuje ojczyznę, okazać mu wsparcie  – powiedział Pelinka.

Kilkuosobowa delegacja z Kalifornii siedziała w pierwszym rzędzie, tuż przy linii bocznej. Buss ubrana w koszulkę Lakers z numerem 77 i nazwiskiem Doncić na plecach. Niedaleko usiadł Lukas Podolski. Gracz Górnika Zabrze, były mistrz świata w piłce nożnej, był tym, który uderzeniem w gong zainaugurował EuroBasket.

Kluczowe pytanie brzmiało: Czy nasz zespół da radę zatrzymać jednego z najlepszych koszykarzy na świecie? Po pierwszej kwarcie Doncić miała 14 punktów, dwoił się i troił, trafił trójkę, miał 7 na 7 w osobistych. Grał niemal pełne 10 minut. Ale to Polacy prowadzili po pierwszych 10 minutach, bo fenomenalnie rzucali z dystansu – Mateusz Ponitka i Jordan Loyd robili to niemal z zamkniętymi oczami.

Druga kwarta była równie ciekawa. Po kolejnym rzucie Loyda Polacy mieli już 7 punktów przewagi (37:30), ale trzy minuty potem po trójce Doncicia prowadzili goście (45:46). Równo z końcową syreną punkty zdobył Kamil Łączyński i to Biało-czerwoni schodzili na długą przerwę z zaliczką oczka. Po 20 minutach w strzeleckim pojedynku Loyd miał 19 punktów, a Doncić 17.

Początek drugiej połowy należał do naszych zawodników. Andrzej Pluta grał niczym swój... ojciec przed laty, a Słoweńcy zupełnie się pogubili, dyskutowali z sędziami i zbierali kolejne przewinienia. Techniczne faule zarobili Doncić oraz trener Aleksander Sekulić. Polacy odskoczyli na 62:49, goście z Los Angeles kręcili z niedowierzaniem głowami.

W czwartej kwarcie emocje sięgały zenitu. Słoweńcy grali sprytnie, doszło do podkoszowego spięcia między Donciciem i Dominikiem Olejniczakiem, zaangażowały się w to obie drużyny. Dwóch rywali Polaków opuściło parkiet z pięcioma przewinieniami, u nas Michał Sokołowski z tego powodu zakończył mecz 5 minut przed końcem. Zaraz potem, utykając, zszedł Aleksander Balcerowski. Doncić punktował z osobistych, ale Polaków tego wieczoru nie dał rady powstrzymać! Nasz zespół rozegrał najlepszy mecz w ostatnich dwóch latach.

W sobotę Polacy zagrają z Izraelem, który także zaczął od wygranej. 


◼  Polska - Słowenia 105:95(29:25, 18:21, 33:23, 25:26)

POLSKA: Pluta 15 (3x3), Loyd 32 (7x3), Ponitka 23 (3x3), Sokołowski 8 (1x3), Balcerowski 11 - Dziewa, Gielo 4, Łączyński 4, Olejniczak 2, Michalak, Żołnierewicz 6. Trener Igor MILICIĆ.

SŁOWENIA: Prepelić 8 (2x3), Radović 3 (1x3), Hrovat 15 (4x3), Doncić 34 (3x3), Omić 7 - Krampelj 4, Nikolić 5, Murić 17 (3x3), Stergar 2. Trener Aleksander SEKULIĆ.

(pp)