Sport

Bilet na dno

Wicemistrz Polski jest jedynym zespołem w ekstraklasie, który nie wygrał żadnego meczu!

Łukasz Bejger (z lewej) przeciwko Lechowi zagrał pierwszy mecz w tym sezonie. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

ŚLĄSK WROCŁAW

Na pierwszy rzut oka brzmi to niewiarygodnie, ale z faktami się nie dyskutuje: wicemistrz Polski jest jedynym zespołem w PKO BP Ekstraklasie, który jeszcze nie poznał smaku zwycięstwa! W siedmiu spotkaniach podopieczni trenera Jacka Magiery zdobyli zaledwie cztery punkty, na ten nader skromny dorobek złożyły się cztery remisy i trzy porażki.

Akceptuje porażkę

Tę ostatnią wrocławianie przełknęli w niedzielę w Poznaniu, mierząc się z aktualnym liderem, Lechem. Podopieczni trenera Nielsa Frederiksena pokonali „czerwoną latarnię” w bardzo skromnych rozmiarach, bo tylko 1:0, ale to w zupełności wystarczyło do zaksięgowania kompletu punktów. 

- Na pewno Lech miał więcej sytuacji, żeby strzelić bramkę i dzięki temu zasłużenie zwyciężył - przyznał po meczu szkoleniowiec Zielono-biało-czerwonych, Jacek Magiera. - Przy naszym lepszym bronieniu mecz mógłby się skończyć remisem. Mogliśmy pokusić się o wywiezienie z Poznania jednego, jakże cennego punktu. Jeżeli chodzi o nasze szanse do zdobycia gola, to najlepszą miał Jakub Jezierski po znakomitym wyłożeniu piłki przez Jakuba Świerczoka. Jeden z piłkarzy Lecha jednak ten strzał zablokował. Przegraliśmy, akceptujemy tę porażkę. Traktuję tę sytuację jako duże wyzwanie, teraz chcemy wrócić do zwycięstw. W tym meczu pierwszy raz zagraliśmy w takim ustawieniu, a jest 9. kolejka. Chcemy zgrywać drużynę i poprawiać wiele elementów w treningu. Najważniejsza jest głowa i to, abyśmy sobie z tym poradzili.

Nie ma winnych

W potyczce z liderem wrocławianie musieli sobie radzić bez bułgarskiego stopera, Aleksa Petkowa, który zmaga się z kontuzją. - To uraz, który trwa od jakiegoś czasu – powiedział trener Magiera. - Po powrocie z kadry Aleks był wyłączony na kilka dni. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w kolejnych dniach. Zalecenie było takie, aby dać mu odpocząć, aby się nie nadwyrężał. Jest szansa, że będzie do naszej dyspozycji na mecz Motorem. Lublin, ale to się wyjaśni w najbliższych dniach - zdradził szkoleniowiec.

W spotkaniu z „Kolejorzem” po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się na boisku środkowy obrońca, Łukasz Bejger. - Łukasz był ostatnią osobą, która mogła zapobiec utracie gola - powiedział Jacek Magiera. - Patrzę na tę akcję pod kątem złożonym, ale zbyt łatwo Filip Szymczak wygrał pozycję. Brak gola w tej sytuacji najpewniej spowodowałby remis. Wiedzieliśmy, że będzie coraz więcej dośrodkowań, lecz rywale nie potrafili wykończyć akcji wchodząc w pole karne. To dla Łukasza pierwszy mecz od 25 maja, jest po kontuzji i zabiegu ortopedycznym. Może grać lepiej, szczególnie w rozegraniu piłki. Jedyną słuszną rzeczą, którą można zrobić to trenować. Nie będę zrzucał winy na nikogo, jesteśmy zespołem w momencie budowy - dodał.

Wicemistrz Polski ma do rozegrania dwa zaległe mecze - z Radomiakiem i ze Stalą Mielec. - Chciałbym rozegrać te mecze jak najszybciej - stwierdził popularny „Magic”. - Cała Europa gra. Mówią, że przez Ligę Mistrzów te spotkania się nie odbywają, ale nie chciałbym czekać na nie do grudnia. Oczy będą boleć przy patrzeniu na tę tabelę. Jedno spotkanie przełożyliśmy, bo takie mieliśmy prawo. Drugi mecz to sprawa wyższa, po prostu nie mamy wpływu na powódź. Nie wyobrażam sobie grać 14 i 17 grudnia, bo to nie byłaby sportowa walka. Trzeba to zamknąć w październiku i dlatego apeluję, aby coś z tym zrobić.

Wiele nie wychodziło

- Wiedzieliśmy na jaki teren przyjeżdżamy i wiedzieliśmy, w jakiej formie jest Lech - przyznał obrońca Śląska, Łukasz Bejger. - Mieliśmy swój plan na to spotkanie, ale dużo rzeczy nie wychodziło. Nie stwarzaliśmy sobie wielu sytuacji, ale jak już je stwarzamy, to trzeba je zamienić na bramkę i odmienić losy meczu. Niestety, to się nie udało. Nie graliśmy ostatnio ze Stalą Mielec, mieliśmy trochę inny mikrocykl, bo mecz odwołano w ostatniej chwili. Trenerzy musieli inaczej poukładać nasz plan, a ta przerwa od ostatniego spotkania z Pogonią Szczecin była długa. Musimy wrócić na zwycięskie tory, bo teraz będzie coraz ciężej. Im szybciej zaczniemy wygrywać, tym będzie łatwiej. Inaczej będziemy musieli bić się o utrzymanie, a nie taki jest plan. Dalej chcemy być w czołowej siódemce-ósemce, musimy coś pozmieniać, by w kolejnym meczu wygrać.

Bogdan Nather