Sport

Bilet na dno

Wicemistrz Polski po poniedziałkowej porażce z Piastem Gliwice jest coraz bliższy degradacji do Betclic 1. Ligi.

Mimo falstartu Mateusz Żukowski (z lewej) wierzy w utrzymanie Śląska w elicie. Fot. Mateusz Porzucek / Press Focus

ŚLĄSK WROCŁAW

Kibice drużyny z Oporowskiej mieli nadzieję, że pod wodzą nowego trenera Ante Simundzy ich ulubieńcy w nowym roku ruszą z kopyta. Tymczasem już w pierwszym pojedynku po wznowieniu rozgrywek z Piastem Gliwice musieli przełknąć gorzką pigułkę i pogodzić się z porażką.

Gdzie charakter?

Zamiast oczekiwanej wiktorii „czerwona latarnia” tabeli po raz 11 w bieżących rozgrywkach ligowych została z pustymi rękami i „umocniła się” na ostatnim miejscu. Do bezpiecznej strefy traci już dziewięć „oczek”, a widoki na najbliższą przyszłość są marne. - Trudno powiedzieć coś mądrego po tym meczu – przyznał po końcowym gwizdku arbitra trener wrocławian, Ante Simundza. – Obecnie nie jesteśmy na poziomie, który jest potrzebny, aby zostać w tej lidze. Dobrą rzeczą jest to, że pozostało nam 15 meczów i musimy się zresetować. Jeżeli jesteś ukąszony przez przeciwnika na własnym obiekcie, trudno jest potem wygrać. Jako trener biorę za to całą odpowiedzialność. W okresie przygotowawczym nie pokazywaliśmy takiej twarzy, jaką zobaczyliśmy w meczu z Piastem. Jedyną odpowiedzią jest to, że oficjalne mecze znacznie różnią się od towarzyskich. W meczach ligowych musisz pokazać charakter. To jest jeden z elementów, których nam brakowało. Widziałem ten charakter w trakcie okresu przygotowawczego, ale potrzebne jest nam przeniesienie tego na ligowe boiska.

Mało dobrych

– Napastnicy budują swoją pewność siebie dzięki zdobytym bramkom – kontynuował słoweński szkoleniowiec. – Mieliśmy dwóch zawodników, którzy prezentowali się dobrze na boisku, ale to nie jest wystarczające, aby wygrać. Jeżeli mówimy o promykach nadziei, to w drugiej połowie nasza gra wyglądała lepiej, ale jest jeden duży problem – tracimy zbyt dużo prostych piłek. Wymagamy budowania akcji od każdego – od bramkarza i obrońców, ale jeżeli tracimy zbyt dużo prostych piłek, nigdzie nas to nie zaprowadzi. Mamy kilka zasad określających to, jak chcemy prowadzić grę i będzie to zależało od przeciwników, z którymi gramy.Okres przygotowawczy nie był zbyt długi. Mamy kilka problemów z małymi urazami, chociażby u Sebastiana Musiolika. On nie trenował kilka dni i nie grał w ostatnich spotkaniach przygotowawczych, dlatego nie mogliśmy trenować w ustawieniu z dwoma napastnikami. Assad Al Hamlawi przyszedł do nas późno i nie mieliśmy możliwości sprawdzenia tego wariantu. Nie będę próbował czegoś, czego wcześniej nie sprawdziliśmy oraz nie mogę wymagać tego od piłkarzy.

Wciąż wierzy

Załamany porażką z Piastem był Mateusz Żukowski. – Chcieliśmy zacząć od wygranej, ale się nie udało – powiedział 23-latek. – Mam wrażenie, że na własne życzenie skomplikowaliśmy sobie ten mecz. Trochę lepiej wyglądało to pod koniec pierwszej połowy, gdy udało się strzelić kontaktowego gola. Ostatecznie jednak na niewiele się to zdało. Popełniamy za dużo indywidualnych błędów i jeżeli chcemy zacząć wygrywać, to musimy to zniwelować. Cały czas wierzę i będę wierzyć, że uda nam się utrzymać. Przed nami jeszcze 15 spotkań i jestem pełen wiary, że zdołamy z tego wyjść. Nie możemy mieć innego podejścia. Najważniejsze jest dla mnie dobro drużyny, a nie występ indywidualny. Jeśli moja gra i liczby pomogą w wygrywaniu, to nie mam nic przeciwko temu. Dla nas teraz każdy mecz jest ważny. Czeka nas spotkanie z Radomiakiem i mam nadzieję, że uda nam się powtórzyć wynik z Pucharu Polski. Musimy się podnieść po ostatniej porażce.

Przed startem wiosennych zmagań do zespołu Śląska dołączył Jose Pozo, który na zasadzie transferu definitywnego przyszedł z cypryjskiej Karmiotissy. 28-letni wychowanek Realu Madryt podpisał umowę do końca czerwca 2026 roku.

Bogdan Nather