Bilans prawdę ci powie
Z DRUGIEJ STRONY - Michał Zichlarz
Za nami początek rywalizacji w Lidze Narodów. Biało-czerwoni przystąpili do niej poobijani tym, co stało się podczas Euro, gdzie jako pierwsi pożegnaliśmy się z turniejem. Dobre momenty w meczu z Holandią czy remis na koniec z Francją, w spotkaniu, które nie decydowało już o niczym, nie mówiąc o przegranym z kretesem starciu z Austrią, nikogo nie zadowoliły. Także selekcjonera Michała Probierza i jego zawodników.
Z tym większą ciekawością czekało się na kolejne spotkania kadry. Łatwy terminarz to nie był, bo zaczęliśmy od dwóch wyjazdów, do Glasgow i Osijeku. Mamy na razie trzy zdobyte punkty i pod tym względem na pewno nie jest źle, bo cały czas jesteśmy w grze o miejsce w pierwszej dwójce, która wystąpi w ćwierćfinałach w nowej formule UEFA Nations League.
Oczywiście, do gry w obu meczach można mieć wiele uwag. Na Hampden Park to gospodarze wściekle atakowali, a my strzelaliśmy bramki, w tym – jak to ostatnio w rywalizacji obu reprezentacji – w doliczonych minutach. W Osijeku momentami broniliśmy się całym zespołem przed swoim polem karnym, rywal oddał w kierunku naszej bramki prawie dwadzieścia strzałów, a sam Igor Matanović strzelał więcej razy niż wszyscy nasi reprezentanci razem wzięci. Ale na koniec i tak mogło się skończyć remisem, bo w poprzeczkę trafił przecież Robert Lewandowski, a szansę miał jeszcze Karol Świderski.
Jasne, długimi momentami nie wyglądało to dobrze. Rywal grał piłką, a nasi zawodnicy za nią biegali, nie potrafiąc nic zrobić, poza zagraniem dłuższej piłki, która od razu padała łupem twardo i agresywnie grających Chorwatów, którzy w całym spotkaniu zobaczyli pół tuzina żółtych kartek.
Niestety, tak na razie wyglądamy na tle europejskiej elity. Przypomnijmy sobie pierwszą edycję i rywalizację z Włochami oraz Portugalią. Poza remisami na terenie rywali nic nie ugraliśmy, przegrywając potem rewanże u siebie, na Stadionie Śląskim. Kolejna edycja? Tylko punkty z Bośnią i Hercegowiną. Z Holendrami i Włochami nasza gra wyglądała podobnie jak w Chorwacji. Pamiętamy wtedy słynne 9 sekund milczenia Lewandowskiego po przegranym 0:2 starciu z Italią, kiedy reporter pytał, jakie były wskazówki ówczesnego selekcjonera Jerzego Brzęczka na ten pojedynek. Niedługo później trener stracił pracę.
Za Czesława Michniewicza w edycji 2022/23 nie było lepiej, a porażka z Belgią 1:6 to była kompromitacja. W ogóle na 18 naszych dotychczasowych meczów w Lidze Narodów wygraliśmy raptem 5 razy. Dwukrotnie z Bośnią i Walią, która w czerwcu 2022 zajęta była barażami o mundial z Ukrainą, oraz teraz ze Szkotami. To były – i nadal są –reprezentacje w naszym zasięgu. Do tego cztery remisy – dwa razy z Włochami i raz z Portugalczykami oraz Holandią. No i aż 9 porażek... To bilans, który mówi sam za siebie. Nasze miejsca w poprzednich trzech edycjach LN to odpowiednio lokaty nr 10, 10 i 11. Teraz będzie o tyle trudno, że jeśli nie znajdziemy się w pierwszej dwójce, to jako trzeci zespół będziemy grali w barażach o pozostanie w elicie. Czwarta drużyna bezpośredniospada.
Cudów po ekipie trenera Probierza nie można się spodziewać, ale obrana przez selekcjonera droga jest słuszna. Gra na „tak”, gra do przodu i szukanie swoich okazji. Łatwo nie będzie, ale tą drogą trzeba iść, także w październikowych starciach z Portugalią i Chorwacją w Warszawie.