Bielszczanin ograł Podbeskidzie
Wściekłość to najłagodniejsze słowo, jakie ciśnie mi się na usta - mówił po porażce z Wisłą Puławy trener Krzysztof Brede. Jego zespół wciąż zawodzi na wyjazdach.
Czarna seria bez wyjazdowej wygranej trwa od dziesięciu spotkań. Wydawało się, że uda się ją przerwać w Puławach, bo tydzień wcześniej Podbeskidzie przełamało się u siebie, pokonując Skrę Częstochowa. - Przyjechaliśmy po trzy punkty - nie ukrywał rozczarowania trener Krzysztof Brede. - Nastawialiśmy się na skuteczną grę, dobrze rozpoczęliśmy, stworzyliśmy kilka sytuacji, zdobyliśmy gola po trenowanym schemacie... Oczekiwałbym, żebyśmy byli zespołem wytrawnym, to znaczy takim, który do przerwy utrzyma wynik, a w drugiej połowie skoryguje pewne rzeczy i poszuka kolejnych goli. Po statystykach powinniśmy mecz wygrać, ale wiemy, że w tej lidze tak to nie funkcjonuje. Jeżeli nie wykorzystuje się tak dobrych sytuacji, jakie stworzyliśmy, a daje sobie strzelić tak proste bramki, to musimy się liczyć z tym, że nie wygramy. Dobrze broniąca się Wisła wybroniła ten mecz. W kolejnych musimy być bardziej odpowiedzialni i nie pozwalać tracić tak łatwych bramek. Najłagodniejsze słowo, jakie ciśnie mi się na usta, to wściekłość - dodawał szkoleniowiec drugoligowca.
Brzydko i skutecznie
Wisłę Puławy w tym sezonie prowadzi Maciej Tokarczyk. 32-latek pochodzi z Bielska-Białej, karierę trenerską od prowadzenia drużyn młodzieżowych Rekordu. Później prowadził B-klasowy KS Bystra, aż trafił do akademii Piasta Gliwice oraz Stali Rzeszów. Latem, gdy prowadził treningi czwartoligowej Stali Łańcut, zupełnie niespodziewanie otrzymał „propozycję życia” z drugoligowca, który przez problemy finansowe miał nie przystąpić do rozgrywek. W mininy weekend pokonał faworyzowany klub i to z rodzinnego miasta. - Pół żartem mogę powiedzieć, że brzydko graliśmy, ale wygraliśmy - mówił trener Tokarczyk. - Nie oznacza to, że nie było jakości. W kluczowych momentach ona była, zdobyliśmy dwie bramki po dobrych akcjach i do samego końca byliśmy zespołem. W pełni realizowaliśmy założenia i to nam dało zwycięstwo. Gratuluję moim młodym zawodnikom. To zwycięstwo uczy wygrywania. To bardzo ważne trzy punkty - dodawał szkoleniowiec Wisły.
Ojciec jest legendą
Podbeskidzie potwierdziło sprzedaż jednego z największych talentów swojej akademii. Sebastian Zajac został piłkarzem Sparty Praga i występować będzie w drużynach młodzieżowych mistrzów Czech. Bielski klub zdecydował się na ten ruch, bo kontrakt z 16-latkiem wygasał z końcem 2025 roku, a perspektywy na jego przedłużenie były znikome. Rozmowy na temat tego transferu prowadzone były właściwie od początku lipca, kluby szybko doszły do porozumienia, ale finalizacja opóźnia się ze względów proceduralnych; bramkarz jest niepełnoletni i jest to transfer zagraniczny, a ponadto Sparta weryfikowała status piłkarza w PZPN. 16-latek rozwijać ma się w drużynach młodzieżowych wielokrotnego mistrza Czech i uczestnika Ligi Mistrzów. Notowania utalentowanego bramkarza wzrosły po jego występie na mistrzostwach Europy do lat 17, gdzie Słowak z polskim paszportem rozegrał wszystkie trzy spotkania w fazie grupowej. Mimo sporego talentu, Zajac nie zdążył zadebiutować w pierwszej drużynie Podbeskidzia, dla którego 134 mecze między słupkami rozegrał jego ojciec - Richard.
(gru)