Sport

Biały dym

Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado

Klamka zapadła, już wszystko wiadomo! W redakcji „Sportu” nie ukrywamy: uważamy, że decyzja PZPN-u dotycząca wyboru nowego selekcjonera jest ruchem w dobrym kierunku i zwyczajnie dobrym rozwiązaniem personalnym. Najlepszym! Nie ma oczywiście żadnych gwarancji zadowalających wyników w najbliższych meczach reprezentacji, ale uważamy solidarnie, że to dobra decyzja. Gwarancji w tym względzie nie daje nie tylko Jan Urban, ale nawet Brahma, Wisznu i Śiwa, a także Leon XIV. To jest futbol.

Niemniej można mieć - naszym zdaniem - na solidnych fundamentach nadzieję na przełamanie ostatniego kryzysu. Awans na mundial? Jeszcze nic straconego, Drodzy Państwo!

Wiadomo, że bolączki naszej piłki nożnej nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej maści na podagrę, można jednak liczyć na to, że tak doświadczony szkoleniowiec jak Jan Urban zrobi, co do niego należy, czyli zatuszuje niedostatki i uwypukli zalety na tyle, że po najbliższych meczach eliminacyjnych będziemy pokrzepieni wnioskiem, że idzie ku lepszemu. Musimy w tym miejscu zdecydowanie podkreślić, że nie przemawia przez nas w tym momencie lokalny patriotyzm. Nie chodzi wcale o to, że Jan Urban wyfrunął na futbolowe wyżyny właśnie „stond”, nie chodzi wcale o to, że pamiętamy go z boiska, jak dla Górnika i reprezentacji Polski wbijał bajeczne bramki, nie chodzi nawet o to, że jeszcze niedawno w trakcie towarzyskiego meczu biegł z piłką szybciej niż my. próbując go dogonić, bez piłki. Nie! Chodzi o to, że to idealny selekcjoner na ten trudny czas. Ma ogromne doświadczenie zawodniczo-trenerskie, niczego nie musi udowadniać, ale jednocześnie ciągle ma pasję, chęć i energię, żeby osiągać sukcesy na nowym dla siebie polu. Sądzimy, że autorytet - bo przecież żaden z piłkarzy nie rzuci na pierwszych zajęciach uwagi „co nas ten facet będzie uczył futbolu”, skoro ten facet grał lepiej od nich - będzie miał znaczenie. W dodatku Jan Urban ma koncyliacyjny, rzeklibyśmy, charakter. Dąży do ugodowego rozwiązywania konfliktów (choć nie za wszelką cenę), unikania sporów, charakteryzuje go też dyskrecja. Pewnie, że my, dziennikarze, wolelibyśmy, żeby wszystkie niesnaski, przez niektórych nazywane brudami, wypływały na powierzchnię, ale z punktu widzenia reprezentacji, tak szczerze pisząc, tego rodzaju dyskrecja jest ze wszech miar wskazana. Jan Urban nie będzie marudził, skarżył się, kiedy dojdzie do przesilenia. I jeszcze jedno: wydaje się, że potrafi pracować z piłkarzami mającymi ogromne, czy wręcz wybujałe piłkarskie ego. Nie da sobie - to ważne - na głowę wejść. Dlatego sądzimy, że jest w stanie tę kadrę scalić i wydobyć z niej wszystkoco najlepsze.

Jan Urban nie ma czasu na spokojne wejście, na rozeznanie. Od razu wpada w wir, trzeba wyciągać tę reprezentację z dołka natychmiast, drzewa wokół płoną, możemy stracić najbliższy mundial. A potem jeśli się uda, ten wir, nadal będzie intensywny. Środki zaradcze na już, a długofalowa polityka kadrowa to zupełnie dwa różne zagadnienia, dwa różne zadania. Uważamy, że Urban ze swoją energią zabierze się do rozwiązywania problemów ze znawstwem i entuzjazmem. Czasu ma jednak mało, więc powodzenia. Jan Urban zna tę reprezentację, nie musi się jej dopiero uczyć. Niech mu się wiedzie. Życzymy wszystkiego najlepszego podczas tej pracy. Jego sukces to przecież sukces reprezentacji, a nasza radość. Do boju!