Białoruska przeszkoda
Turniej w Cincinnati potraktuję treningowo przed US Open - tak mówiła Iga Świątek, liderka światowego rankingu, przed imprezą, którą skończyła na półfinale...
Patryk Okla, 10-letni chłopak z Nowego Jorku, trenujący tenis, jest fanem Igi Świątek i gdy tylko jest okazja zasiada na trybunach podczas turniejów w USA. Oczywiście nie mogło go zabraknąć w Cincinnati, ale pojawił się z ciekawą deklaracją. Patryk miał kartkę z napisem: „Iga za 8 lat zagramy razem w mixde double”. Taka postawa nie mogła ujść uwagi tenisistki nr 1 na świecie, która za pierwszym razem dała mu autograf i powiedziała: „Szykuj się na mecz ze mną w mikście”. Iga gra pod czujnym okiem nie tylko młodego fana, ale również licznej kolonii kibiców w biało-czerwonych strojach. Po brązowej medalistce igrzysk nie było widać zmęczenia turniejem w Paryżu, choć forma nie była tak stabilna jakby sobie tego życzyła. Skończyło na półfinale, a więc wyniku znaczenie lepszym niż wszyscy oczekiwali.
Nieustępliwa nastolatka
Mirra Andrejewa, 17-latka rodem z Krasnojarska, zajmująca 24. miejsce w światowym rankingu, już od dłuższego czasu trenuje pod okiem byłej znakomitej tenisistki Conchity Martinez w Hiszpanii. Rosjanka jest świetnie przygotowana do sezonu, ma bogaty repertuar uderzeń z silnym serwisem. Andrejewa przeciw wyżej notowanym rywalkom wychodzi na kort bez kompleksów i podejmuję walkę w każdej akcji i gemie. Czy w tej sytuacji można się dziwić, że mecz ze Świątek trwał 141 min i miał wiele zwrotów akcji i zakończył się wygraną Polki 4:6, 6:3, 7:5.
Asy serwisowe Andrejewej, jej precyzyjna gra forhendem po linii oraz zbyt duża ilość błędów Świątek (16) – legły u podstaw wygranej Rosjanki w pierwszym secie. Przełamała Igę już w czwartym gemie, której to straty Polak już nie odrobiła. Owszem, Świątek miał cztery okazje na przełamanie powrotne, w tym dwie w 10. gemie, ale ich nie wykorzystała. Obroniła dwie piłki setowe, ale rywalka zakończyła tę partię asem.
23-letnia raszynianka po przegranym secie, jak to ma w zwyczaju, poprosiła o regulaminową przerwę i zabrała ze sobą kajet z notatkami. Rozpoczęła kolejną partię od prowadzenia z 3:0 i Andrejewa straciła pewność siebie i znalazła się w defensywie. Polka w swoich akcjach była pewna siebie, ograniczyła błędy (11-13) i wyszła na prowadzenie 5:2. Takiej sytuacji tenisistka nr 1 w świecie nie mogła zmarnować. Pewne wygrana 6:3, ale z jednym przełamaniem.
Po dwóch setach zarządzono specjalną 10-minutową przerwę ze względu na upał jaki doskwierał zawodniczkom. Po powrocie na kort obie wygrywały swoje podania. W 9. gemie Andrejewa popisała się czterema asami serwisowymi i wyszła na 5:4. Jednak trzy ostatnie gemy były opisem Świątek. Dziesiątego wygrała do zera, potem przełamała rywalkę i dzieło dokończyła przy swoim podaniu.
To było pierwsze spotkanie obu pań, zaś przyszłe, a na pewno do takich dojdzie, zapowiadają się arcyciekawie. Rosjanka była mocno rozczarowana, bo widziała swoją szansę w tej potyczce, w której po raz wtóry pokazała ogromy potencjał.
Dziesięć piłek meczowych
- Turniej w Cincinnati potraktuję na luzie, bardziej treningowo przed US Open – oświadczyła wcześniej liderka światowego rankingu.
Takie były założenia, ale Świątek znalazła się w półfinale i trafiła na Arynę Sabalenkę. Obie panie do tej pory spotykały się jedenaście razy i tenisistka z Raszyna wygrała osiem gier. O kolejną wygraną będzie trudno, tak pomyśleliśmy przed potyczką, bo forma Igi nadal faluje, zaś Białorusinka w tym turnieju od początku była mocno zdeterminowana.
Dominacja tenisistki nr 3 w rankingu nie podlegała dyskusji i ona kończyła kluczowe akcje. Białorusinka w pierwszym gemie przy stanie 40:40 „zafundowała” Idze dwa asy. Natomiast kolejny gem przy podaniu rywalki wygrała do zera. Mocno skupiona Świątek odrobiła straty i doprowadziła do 2:2, choć przy swoim podaniu już przegrywała 0:30. Jednak w szóstym gemie Sabalenka znów przełamała Świątek na 2:4. Białorusinka takich sytuacji nie trwoni i pierwszą partię wygrała do 3.
W drugim secie konsekwentna w działaniu Sabalenka już w trzecim gemie przełamała rywalkę. Drugie przełamanie nastąpiło w piątym gemie, zaś w kolejnym nie dała szans Idze i prowadziła 5:1. W tym momencie nie mieliśmy już złudzeń, ale nasza tenisistka pokazała „lwi pazur” - obroniła siedem (!) piłek meczowych i zmniejszyła straty do trzech punktów. Białorusinka była nieco poruszona takim obrotem sprawy, mocno zdenerwowana i zrobiło się 3:5. Jednak postawiła na swoim przy dziesiątej piłce meczowej i wygrała 6:3.
To był trudny mecz dla obu zawodniczek, bowiem było sporo przerw i służby techniczne musiały wycierać kort, mokry z powodu dużej wilgotności powietrza. Obie traciły rytm gry, ale w tych okolicznościach znacznie lepiej się znalazła Sabalenka, która wróci na pozycję nr 2 w światowym rankingu. Jednak przed nią jeszcze mecz finałowy. Świątek, mimo porażki, schodziła z kortu uśmiechnięta i szczerze pogratulowała swojej rywalce. Teraz przed nią pewnie dzień odpoczynku i przygotowania do ostatniej wielkoszlemowej imprezy, US Open.
Wyniki
Ćwierćfinały: Iga Świątek (1) - Mirra Andriejewa (Rosja) 4:6, 6:3, 7:5, Aryna Sabalenka (Białoruś, 3) - Ludmiła Samsonowa (Rosja, 10) 6:3, 6:2, Jessica Pegula (USA, 6) - Leylah Fernandez (Kanada) 7:5, 6:7(1), 7:6(3), Paula Badosa (Hiszpania) - Anastazja Pawluczenkowa (Rosja) 6:3, 6:2
Półfinały: Świątek – Sabalenka 3:6, 3:6, Pegula - Badosa został przerwany
(sow)