Sport

Białorusinka znów goni Igę

Nie było niespodzianki w finale singla kobiet US Open. Numer 2 na świecie Aryna Sabalenka pokonała Amerykankę Jessicę Pegulę, zdobyła swój trzeci tytuł wielkoszlemowy i może jeszcze w tym roku wrócić na fotel liderki rankingu WTA.

Aryna Sabalenka rok temu przegrała w finale, teraz okazji już z rąk nie wypuściła. Fot. PAP/EPA

Nie wiem, jak opisać to uczucie. Płaczesz, śmiejesz się, czujesz wszystkie te emocje w tym samym czasie. To najlepsze uczucie. Naprawdę chciałabym, żeby każdy mógł tego doświadczyć – mówiła Sabalenka po wygraniu dwusetowej, ale emocjonującej potyczki z szóstą rakietą świata.

Skład finalistek nie był przypadkowy – spotkały się w nim dwie najlepsze tenisistki tego lata na kortach twardych: Białorusinka wygrała poprzedzający US Open turniej w Cincinnati, gdzie w finale pokonała Pegulę; Amerykanka sięgnęła po trofeum tydzień wcześniej w Toronto, a w Nowym Jorku pokonała m.in. liderkę rankingu WTA Igę Świątek – w ćwierćfinale.

Królowa betonu

Mecz rozstrzygnął się w dwóch setach, ale trwał prawie dwie godziny. 26-letnia Białorusinka wygrała pierwszą partię i w drugiej prowadziła 3:0, ale emocje dopiero się zaczęły. O 4 lata starsza Pegula zapisała na swoim koncie bowiem pięć gemów z rzędu i serwowała przy wyniku 5:4. Ale Sabalenka wytrzymała presję – choć mogła mieć przed oczami zeszłoroczny finał, w którym po wygraniu pierwszego seta przegrała z inną Amerykanką, Coco Gauff. Tym razem przetrwała burzę i zakończyła finał w dwóch setach. W drodze do tytułu straciła tylko seta - z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową w trzeciej rundzie.

Drop shot, slajs, wolej

Pokazała przy tym całkiem urozmaicony tenis, nie tylko opierający się na potężnym forehandzie z głębi kortu – nie brakowało w nim drop shotów i akcji zakończonych skutecznym wolejem.

- Naprawdę dobrze jest mieć takie opcje w zanadrzu. Czasami nie czujesz się najlepiej przy linii końcowej i możesz po prostu spróbować slajsa, drop shota lub podejścia do siatki. Zawsze pracowałam nad tymi zagraniami na korcie. Jestem naprawdę szczęśliwa, że mam wystarczająco dużo odwagi, aby używać tych narzędzi – przyznała 26-latka z Mińska.

I ugruntowała swoją pozycję królowej turniejów Wielkiego Szlema na kortach twardych. W ostatnich czterech imprezach na tej nawierzchni notuje bilans zwycięstw-porażek 27-1, wygrywając także Australian Open w zeszłym i tym roku.

Bilet do Rijadu

Sabalenka została pierwszą zawodniczką, która wygrała oba turnieje Wielkiego Szlema na kortach twardych w tym samym roku od czasów Angelique Kerber w 2016. Innymi, które tego dokonały w erze Open, są Stefanie Graf (1988, 1989), Monica Seles (1991, 1992) i Martina Hingis (1997).

Świątek w 2022 roku zwyciężyła w dwóch imprezach, ale oprócz US Open także na mączce we French Open.

Sabalenka, już dzięki samej grze w finale w Nowym Jorku, została drugą po Idze Świątek tenisistką, która zapewniła sobie udział w kończącym sezon turnieju WTA Finals. Zawody z udziałem ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu w dniach 2-9 listopada po raz pierwszy odbędą się w Rijadzie w Arabii Saudyjskiej. Przed rokiem imprezę rozgrywaną w meksykańskim Cancun wygrała Świątek i broni wielu punktów za ten występ.

Wyścig o numer 1

A to oznacza, że zapowiada się arcyciekawa rywalizacja o miano numer 1 w rankingu WTA na koniec roku. W najbliższym czasie przed topowymi tenisistkami tournee po Azji, gdzie odbędą się dwa turnieje rangi 1000 (Pekin i Wuhan) oraz zawody rangi 500 (Seul, Zhengzhou i Tokio). Iga rok temu wygrała w Pekinie, więc będzie musiała bronić tam tysiąca punktów – po US Open Polka ma nieco ponad dwa tysiące punktów przewagi (10885 do 8716 Białorusinki) i jej ewentualne potknięcia w Azji - przy dobrej postawie Sabalenki - mogą skutkować zmianą liderki jeszcze w październiku.

Dokładnie rok temu Aryna objęła przewodnictwo w rankingu właśnie po US Open, przerywając panowanie Świątek po 75 tygodniach – wówczas Iga wróciła na fotel lidera w listopadzie, po 8 tygodniach i zwycięstwie w WTA Finals; od tego czasu z niego nie zsiada, właśnie rozpoczęła w nim 120. tydzień.

Tomasz Mucha

 

WYNIKI

Singiel kobiet - finał: Aryna Sabalenka (Białoruś, 2.) - Jessica Pegula (USA, 6.) 7:5, 7:5.

Mężczyźni – półfinały singla: Jannik Sinner (Włochy, 1) - Jack Draper (W. Brytania, 25) 7:5, 7:6 (7-3), 6:2, Taylor Fritz (USA, 12) - Frances Tiafoe (USA, 20) 4:6, 7:5, 4:6, 6:4, 6:1.

Debel mężczyzn – finał: Max Purcell, Jordan Thompson (Australia, 7) - Kevin Krawietz, Tim Puetz (Niemcy, 10) 6:4, 7:6 (7-4).

Debel kobiet – finał: Ludmyła Kiczenok, Jelena Ostapenko (Ukraina, Łotwa, 7) - Kristina Mladenovic, Zhang Shuai (Francja, Chiny) 6:4, 6:3.

Mikst – finał: Sara Errani, Andrea Vavassori (Włochy, 3) - Taylor Townsend, Donald Young (USA) 7:6 (7-0), 7:5.

 

 

WIELKI SZLEM 2024

Triumfatorzy w singlu

Australian Open – Aryna Sabalenka (Białoruś) i Jannik Sinner (Włochy)

French Open – IGA ŚWIĄTEK i Carlos Alcaraz (Hiszpania)

Wimbledon - Barbora Krejcikova (Czechy) i Carlos Alcaraz

US Open – Aryna Sabalenka i Jannik Sinner/Taylor Fritz (USA)

 

 

Hubi przegrał z mistrzem

Max Purcell i Jordan Thompson wygrali deblową rywalizację w US Open. Rozstawieni z numerem 7 australijscy tenisiści pokonali w finale Niemców Kevina Krawietza i Tima Puetza.

30-letni Thompson w tym roku w Nowym Jorku miał też udaną kampanię singlową. Notowany na 32. miejscu w singlowym rankingu ATP (w poniedziałek awansuje na 29.) w 2. rundzie wyeliminował Huberta Hurkacza (ATP 7.), odpadł dwa szczeble drabinki dalej - w 1/8 finału.

To pierwszy wielkoszlemowy tytuł Thompsona; razem z Purcellem w lipcu grali też w finale Wimbledonu, ale przegrali z Finem Harrim Heliovaarą i Brytyjczykiem Henrym Pattenem.

Dla Purcella to drugie trofeum deblowe w Wielkim Szlemie - dwa lata temu wygrał Wimbledon w parze ze swoim rodakiem Matthew Ebdenem.

Z Polaków w deblu grał Jan Zieliński. Razem z Hugo Nysem z Monako byli rozstawieni z numerem 12. i odpadli w 2. rundzie.


 

POLACY W US OPEN 2024

Singiel

Iga ŚWIĄTEK – ćwierćfinał (porażka z Jessicą Pegulą, 6. WTA)

Hubert HURKACZ – 2. runda (z Jordanem Thompsonem, 32. ATP)

Magda LINETTE – 1. runda (z 16-letnią Amerykanką Ivą Jović, 389. WTA)

Magdalena FRĘCH – 1. runda (z Belgijką Greet Minnen, 70. WTA)

Maks KAŚNIKOWSKI (kwalifikant) – 1. runda (z Hiszpanem Pedro Martinezem, 47. ATP)

Debel

Alicja ROSOLSKA, Catherine Harrison (USA) – 2. runda

Magda LINETTE, Peyton Stearns (USA) – 2. runda (z późniejszymi finalistkami Chinką Zhang i Francuzką Mladenovic).

Jan ZIELIŃSKI, Hugo Nys (Monako) – 2. runda.

Katarzyna PITER, Jelina Awanesjan (Rosja) – 1. runda.

Mikst

Jan ZIELIŃSKI, Su-wei Hsieh (Tajwan) – ćwierćfinał (przegrali z późniejszymi zwycięzcami, Włochami Errani/Vavassori)

 

Ślub musi poczekać

Tytuł w grze podwójnej kobiet – swój pierwszy w Wielkim Szlemie - zdobyły rozstawione z numerem 7 Ukrainka Ludmyła Kiczenok i Łotyszka Jelena Ostapienko, nie tracąc po drodze seta.

Po zwycięstwie Kiczenok, która jest zaręczona z trenerem Ostapienko, Stanisławem Chmarskim, ujawniła, że mieli się pobrać w drugim tygodniu US Open. - Kiedy przyjechaliśmy do Nowego Jorku, Stas sprawdził, gdzie możemy to zrobić, ponieważ zaręczyliśmy się ponad rok temu. Rozważaliśmy wszystkie opcje, znalazł takie miejsce i zarezerwował spotkanie na środę. Ale musiałam zagrać w półfinale w środę i powiedziałem: „OK, może następnym razem. Ale zrobimy to gdzieś, jakoś – zadeklarowała 32-letnia tenisistka rodem z Dnipro, która ma siostrę bliźniaczkę Nadię.

Z kolei Ostapienko miała już na swoim koncie wielkoszlemowy tytuł w singlu, wywalczony podczas Roland Garros 2017, a po siedmiu latach dołożyła pierwszy puchar w deblu.

Z KORTÓW

(t)