BIAŁO-CZERWONY RAPORT

Wszystko się zdarzyć może

By znaleźć się w finale biegu na 800 m trzeba biegać poniżej 2:00 min albo w granicach tego czasu. Doskonale z tego zdawał sobie sprawę duet naszych biegaczek Anna Wielgosz – Angelika Sarna, gdy przystępowały do półfinałów. Obie na bieżni niezwykle zadziorne, nieustępliwe oraz walczące do samego końca. A co najważniejsze, były niezwykle skuteczne, bo obie awansowały do biegu o medale. Ta pierwsza, brązowa medalistka z Monachium, wprawdzie zajęła czwarte miejsce, ale czasem 1.59,07 poprawiła rekord życiowy i jako „szczęśliwa przegrana” znalazła się w gronie finalistek. - Od momentu przyjazdu do Rzymu moje myśli ciągle krążą wokół medalu. - Nie wiem jakie tempo będzie w finale, ale będę walczyła do samego końca. Owszem, poprawiłam swój rekord, ale w kolejnym biegu może być on jeszcze lepszy – z uśmiechem mówiła biegaczka z Rzeszowa.

Sarna była druga w swojej serii z czasem 2.00,37 i po minięciu mety był niezwykle z siebie zadowolona. - Od początku pilnowałam premiowanej pozycji, bo na takich imprezach najważniejsze jest miejsce. A ja mam chrapkę na więcej, bo wiem jak pracowałam przed tą imprezą. W finale biegnę po swoje – pewnym głosem wyjawiła „Sarenka”.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że najszybsza w półfinale była Brytyjka Kelly Hodgkinson - 1.58,07

Już nie ma „Aniołków” trenera Aleksandra Matusińskiego i z nimi pożegnaliśmy się w Monachium.  Pojawiły się „Diablice” i teraz pokazały pierwszą odsłonę swojego oblicza – tak powiedziała z filuternym uśmiechem oraz pokazała z charakterystycznym gestem paznokci, wielce utytułowana Iga Baumgart-Witan po zakończeniu biegu eliminacyjnego sztafety 4x400.

Doświadczona sprinterka wie co mówi, bo zespół w składzie: Kinga Gacka, Marika Popowicz-Drapała, Iga i Justyna Święty-Ersetic wygrał pierwszy bieg eliminacyjny w czasie 3.25,59. Czasem nasze panie ustąpiły pięciu drużynom, ale w strefie mieszanej o niczym innym nie mówiły tylko o kosmicznym biegu Natalii Kaczmarek i rekordzie kraju. Mistrzyni Europy wypoczywała, ale sztafetę zasili w finale i w nim wszystko się zdarzyć może...

O miłą niespodziankę w skoku w dal postarała się Magdalena Bokun, która uzyskała 6,65 i z 11. rezultatem awansowała do finału. Po eliminacjach zalana łzami była Nikola Horawska, bo zaliczyła 6,46 i zajęła ostatecznie 21. miejsce. Najdalej skoczyła reprezentantka Niemiec Malaika Mihambo – 7,03 i to najlepszy wynik Europejki.

Spełniły swój obowiązek obie sztafety 4x100 m. Panie: Kryscina Cimanouska, Monika Romaszko, Magdalena Stefanowicz i Ewa Swoboda uzyskały 43,15 sek. i był to piąty czas eliminacji. Już po biegu doszły do nas hiobowe wieści, bo Swoboda oświadczyła, że czuję się już zmęczona i najprawdopodobniej zrezygnuje z biegu finałowego. Sztafeta bez sprinterki katowickiego AZS AWF sporo traci na wartości i trudno byłoby marzyć o podium. Może Swoboda poczuje się lepiej i zmieni zdanie. Najszybsze w eliminacjach były Brytyjki – 42,25.

Natomiast zespół sprinterów w składzie: Marek Zakrzewski, Oliwer Wdowik, Łukasz Żak i Dominik Kopeć w swojej serii zajął trzecie miejsce z czasem 38,67 sek. i pewnie awansował do finału. Najszybsi byli Holendrzy – 38,34.

To nie były dobre mistrzostwa w wykonaniu 400-metrowców. Zaczęło się od kiepskiego występu w sztafecie mieszanej. Wprawdzie Karol Zalewski awansował do półfinału, ale w tajemniczych okolicznościach z niego zrezygnował. Igor Bogaczyński i Maksymilina Szwed z niewiadomych przyczyn nie stanęli na starcie eliminacji. Ten tercet uzupełniony Kajetanem Duszyńskim w eliminacjach osiągnął 3.01.31 i awansował do finału. Radość była krótka, bo sztafeta została zdyskwalifikowana, podobnie jak Szwajcarzy. A powodem było nadepnięcie przez Szweda linii toru. Tak więc 400-metrowcy od początku do końca zaliczyli rzymski koszmar.

Z tercetu oszczepników tylko Marcin Krukowski wynikiem 81,72 awansował do finału. Dawid Wegner uzyskał 79,35, zaś Cyprian Mrzygłód – 77,93, zajmują 13. i 16. w eliminacjach. 

(ws)