Sport

Bezzębny lider

LIGOWIEC - Bogdan Nather

Asy atutowe Lecha - Afonso Sousa (z lewej) i Mikael Ishak były bezradne wobec gliwickiego rygla. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Włos staje dęba, gdy ogląda się „popisy” Śląska Wrocław. Jakkolwiek spojrzeć, to przecież aktualny wicemistrz Polski, tymczasem mknie autostradą do 1. ligi. Od bezpiecznej strefy dzieli go na razie 7 punktów, co można skwitować w jeden sposób - wstyd i żenada. Blask „czerwonej latarni” nie powinien nikogo szokować, skoro drużyna z Oporowskiej odniosła tylko jedno (!) zwycięstwo, a liczba strzelonych goli (13) to najsłabszy wynik spośród wszystkich uczestników rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Kibice drużyny z Dolnego Śląska liczą na szybki przełom. Oby tylko to oczekiwanie nie skończyło się pobożnym życzeniem i przełamaniem się opłatkiem na Święta Bożego Narodzenia.

Nie ma się czym chwalić również aktualny lider wyścigu po mistrzostwo Polski, Lech Poznań. Zespół trenera Nielsa Frederiksena tylko bezbramkowo zremisował ze zdziesiątkowanym Piastem Gliwice. Szkoleniowiec „Kolejorza” nie owijał w bawełnę i przyznał, że to nie był dobry mecz w wykonaniu jego podopiecznych. - Brakowało nam jakości, kiedy mieliśmy piłkę przy nodze - powiedział 54-letni Duńczyk. - Mówi się, że jeśli nie umiesz wygrać spotkania, trzeba zadowolić się punktem, ale dla nas to nie jest zadowalające rozstrzygniecie. Wszystko robiliśmy zbyt wolno, by rozmontować obronę rywala. Małym plusem występu w Gliwicach jest fakt, że bramkarz Lechitów Bartosz Mrozek w bieżących rozgrywkach po raz 10. zachował czyste konto i pod tym względem zrównał krok z golkiperem Rakowa Częstochowa, Kacprem Trelowskim.

Brawa należą się - za odwagę i determinację - piłkarzom Stali Mielec, którzy zatrzymali kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa w Lidze Konferencji Legię Warszawa. Okazało się, że bardzo dobra seria mielczan na własnym boisku od momentu, gdy stery zespołu przejął trener Janusz Niedźwiedź, nie jest dziełem przypadku. Przed wizytą ekipy ze stolicy Stal na własnym boisku w tym okresie odniosła trzy zwycięstwa w czterech potyczkach. To o czymś mówi i świadczy dobrze o zespole z województwa podkarpackiego. Na tajną broń Stali wyrasta 30-letni Łukasz Wolsztyński. Wychowanek Concordii Knurów strzelił trzy gole w bieżących rozgrywkach, wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. Poszczęściło mu się w meczach z Lechią Gdańsk (2:1), Śląskiem Wrocław (1:2) i właśnie z Legią (2:2). Trafienia z drużynami z Trójmiasta i stolicy padły w doliczonym czasie! Równie dobrym „dżokerem” - przynajmniej na razie - jest tylko Alexander Gorgon z Pogoni Szczecin (gole ze Śląskiem Wrocław, Legią Warszawa i GKS-em Katowice).

Wrażenie zrobiła efektowna wygrana Górnika Zabrze w Kielcach (4:2). Drużyna trenera Jana Urbana cztery gole w jednym meczu zdobyła po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach. Klasę przeciwnika docenił trener Korony, Jacek Zieliński. - Trzeba oddać cesarzowi co cesarskie -powiedział 63-letni szkoleniowiec. - Górnik był zdecydowanie lepszym zespołem, szczególnie w drugiej połowie, kiedy nas wręcz zdemolował. Po pierwszej straconej bramce byliśmy tylko tłem dla przeciwnika.