Michał Rakoczy (z lewej) pogrzebał szanse Rakowa na choćby remis w Krakowie. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

Bezradny mistrz

Raków nie przełamał złej passy na stadionie Cracovii w ekstraklasie. Gospodarze mają już pewne utrzymanie.

 

W meczu zespołów z różnymi celami skuteczniejsi byli cofnięci gospodarze. Schematyczni i schodzący z mistrzowskiego tronu częstochowianie znów nie wygrali w lidze na stadionie przy ulicy Kałuży. Po raz ostatni udało im się to... 61 lat temu w II lidze. 

Mecz rozpoczął się od szybkiego „stempla” Davida Olafssona i żółtej kartki dla lewego obrońcy, który w tym spotkaniu został ustawiony na prawej stronie. Na drugim wahadle wystąpił Paweł Jaroszyński i po jego dalekim wrzucie z autu szansę na szybkie otwarcie miał Patryk Sokołowski. Piłka spadła na jego nogę, jednak nie trafił jej czysto, przez co padła łupem Vladana Kovaczevicia. Goście operowali piłką, starając się znaleźć lukę między ustawionymi blisko siebie gospodarzami. Ich przewaga była wyraźna, ale do przerwy nie zdołali stworzyć nawet namiastki tak dobrej sytuacji, jaką miał Sokołowski.

Gospodarze zagrali jak w Poznaniu, czyli cofnęli się i czekali na kontry. Przed przerwą lepiej zapanowali nad chaosem. W pole karne wszedł Michał Rakoczy, minął zwodem trzech rywali i uderzył, ale piłkę zablokował Bogdan Racovitan. Zagranie Rumuna było jednak zbyt krótkie i padło łupem Benjamina Kallmana, który nie zastanawiał się ani chwili i strzelił dziewiątego gola w sezonie. Po trafieniu Fina kibice rzucili na murawę pluszowe misie, które trafią m.in. do małych pacjentów Dziecięcego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie-Prokocimiu. Taka akcja, przeniesiona z lodowisk, odbyła się na stadionie Cracovii po raz trzeci. 

Po przerwie „Pasy” podwyższyły po kolejnym złym zachowaniu częstochowian. Patryk Makuch wyprowadził sam na sam z bramkarzem Rakoczego i kapitan technicznym strzałem przypieczętował utrzymanie swojej drużyny w ekstraklasie. Goście próbowali się jeszcze podnieść – Dawid Drachal ograł na lewej Olafssona i zagrał na 10 metr do Ante Crnaca. Świetnym refleksem popisał się w tej sytuacji bramkarz Lukas Hroszszo.

Michał Knura



GŁOS TRENERÓW

Dawid SZWARGA: - Było jasne i klarowne, że Cracovia będzie wyprowadzać kontry, ale trzeba było się przed nimi bronić. Boli mnie sposób, w jaki straciliśmy bramki.

Tomasz JASIK: - Cieszymy się, że utrzymaliśmy się sami, że nie zrobili tego inni. Mamy nadzieję, że trzy punkty dołożymy w Chorzowie.