Davie Selke (z lewej) z powodu kontuzji nie zagra przez kilka tygodni. Fot. Joachim Bywaletz/Xinhua/PressFocus.pl

 

Beznadziejna sytuacja

FC Koeln będzie bardzo trudno utrzymać się w Bundeslidze. Ukochany klub Lukasa Podolskiego sam rzuca sobie kłody pod nogi…


NIEMCY

Kolonia znajduje się w strefie spadkowej. Ma tylko punkt przewagi nad ostatnim Darmstad i tyle samo „oczek”, co znajdujący się w strefie barażowej Mainz. Do bezpiecznej lokaty „Kozły” tracą trzy punkty, ale będący tam Union Berlin ma jeszcze zaległe spotkanie (tyle że z Bayernem). Koeln ma najgorszy atak w Bundeslidze. Strzeliło tylko 11 goli w 17 kolejkach i jest drugą najgorzej kreującą ekipą rozgrywek. Mimo tego według wyliczeń i tak ma na koncie o 9 bramek za mało. To największa dysproporcja w Niemczech.

 

Nielegalne praktyki

W klubie nie dzieje się dobrze już od jakiegoś czasu. Kiedy po rocznej banicji na zapleczu w sezonie 2018/19 „Kozły” wróciły do elity, tylko raz skończyły w górnej połowie tabeli. Dwie edycje temu były 7., co pozwoliło zagrać w Lidze Konferencji Europy. Ogromna w tym zasługa trenera Steffena Baumgarta, którego intensywny i energetyczny styl bycia niemalże w skali 1 do 1 przekładał się na sposób gry zespołu. Szefostwo nie pomagało jednak uwielbianemu w Kolonii szkoleniowcowi. Kadra z każdym sezonem prezentowała się na papierze słabiej, a odejścia ważnych piłkarzy nie były odpowiednio rekompensowane.

Zeszłego lata Koeln opuściły kolejne dwa istotne ogniwa. Na emeryturę w wieku ledwie 33 lat odszedł wieloletni kapitan Jonas Hector, a do Eintrachtu Frankfurt za darmo przeszedł defensywny pomocnik Ellyes Skhiri. Piłkarzy, którzy przyszli wtedy do drużyny, trudno nazwać wzmocnieniami. Jakby tego było mało, „Kozły” nie będą mogły w żaden sposób wyretuszować kadry. Ani teraz, ani latem. To efekt sprawy, która swój początek miała w styczniu 2022 roku. Ściągnęli wtedy z Olimpiji Lublana 16-letniego Jakę Cubera-Potocnika, którego w niedozwolony sposób namawiali do transferu (nakłaniali, by zerwał kontrakt ze swoim klubem). Słoweńcy poszli z tym do FIFA i wygrali, co poskutkowało dwuletnim zakazem transferowym dla Koeln. Ogłoszono to w marcu zeszłego roku, Kolonia odwołała się od wyroku, w efekcie czego ten został zawieszony, a klub był aktywny na rynku. Teraz od decyzji Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) nie ma odwrotu. „Kozły” muszą radzić sobie z tym, co mają…

 

Samobójcza misja

To już nie jest jednak kłopot Baumgarta. Szkoleniowiec rozstał się z klubem krótko przed Świętami Bożego Narodzenia, co w Niemczech zostało określone jako koniec epoki. Nie wiadomo było, kto podejmie się samobójczej z pozoru misji ratowania drużyny przed spadkiem, tym bardziej że pożegnanie z Baumgartem zbiegło się z wyrokiem CAS. Ostatecznie zespół przejął 46-letni Timo Schultz, przez większość kariery związany na różnych szczeblach z St. Pauli, mający za sobą krótką (i nieudaną) jesienną przygodę ze szwajcarską Bazyleą. W miniony weekend zadebiutował w meczu z beniaminkiem Heidenheim, z którym FC Koeln walczyło jak równy z równym. Skończyło się 1:1.

Jakby „Kozły” miały mało zmartwień, w spotkaniu tym kontuzji doznał podstawowy napastnik Davie Selke. To najlepszy strzelec z 5 golami. W starciu z Heidenheim poczuł ból w stopie i wypadł na kilka tygodni. Selke w skali Bundesligi swoją nieporadnością częściej budził politowanie niż respekt, ale w Koeln wielkiego wyboru nie mają. Dodatkowo tuż przed meczem kość strzałkową złamał inny napastnik, Luca Waldschmidt. Po kontuzji kolana wciąż dochodzi do siebie Mark Uth, niedostępny jest też Sargis Adamyan, a to powoduje ogromny niedobory w i tak nieokazałej linii ofensywnej 1. FC. „Kolonia musi sobie radzić bez Selkego. Można się śmiać, ale lepszego napastnika nie mają. Chyba znamy już obu spadkowiczów” napisał na Twitterze bundesligowy ekspert Viaplay Tomasz Urban. Tą drugą ekipą jest oczywiście Darmstadt.

 

Piotr Tubacki