Bez zniżki po znajomości
Jarosław Skrobacz wrócił do Chorzowa w Black Friday, ale nie mógł liczyć na żadną ulgę czy promocję od swojego byłego zespołu.
6 minut, 2 gole
Szczepan nie zwalniał tempa, bo w ciągu kolejnych minut jeszcze dwa razy otarł się o gola. Opolska defensywa zawodziła po całości, co po części mogło być spowodowane pierwszym w tym sezonie ustawieniem na trzech stoperów. Odra przyjechała na Stadion Śląski z wieloma absencjami, grała bez napastnika, a względem poprzedniego meczu (z Chrobrym) w kadrze meczowej zabrakło aż czterech piłkarzy podstawowego składu. Ruch tymczasem naciskał i uspokoił się dopiero po kwadransie, gdy dostał sygnał ostrzegawczy od strzelającego w słupek Artura Pikka. W 33 minucie po serii błędów piłkę uderzoną przez Szymona Szklińskiego z linii bramkowej musiał wybić Andrej Lukić, co podziałało na „Niebieskich” orzeźwiająco. W sześć minut strzelili... dwa kolejne gole! Najpierw ładnie zza pola karnego przymierzył 18-letni Bartłomiej Barański, zdobywając swoją czwartą bramkę w lidze. Chwilę potem chaos w opolskim polu bramkowym wykorzystał Mateusz Szwoch. Futbolówka po płaskiej centrze Martina Konczkowskiego odbijała się między Jakubem Szrekiem a bramkarzem, a pomocnik gospodarzy pogodził ich, wbijając ją do siatki.
Cena idzie w górę
W pierwszej połowie było kilka momentów, w których Ruch prosił się o problemy. Trener Dawid Szulczek zawsze powtarza, jak wielki nacisk kładzie na spokój oraz kontrolowanie spotkania i najwyraźniej na ten aspekt zwrócił szczególną uwagę w przerwie. Po niej bowiem gospodarze dyktowali warunki i nie pozwalali opolanom na to, żeby ci się rozpędzili. Raz na jakiś czas szukali kolejnego trafienia, a najwięcej prób podejmował Barański. Pachniało kolejnym golem młodzieżowca i... w końcu go strzelił! W 63 minucie zakończył 40-metrowy bieg precyzyjnym uderzeniem, finalizującym kontrę po tym, jak w twardej walce z rywalem piłkę zgrał mu Szczepan. W chorzowskich gabinetach mieli pewnie dwojakie humory, bo... kontrakt „Bibiego” wygasa po sezonie. Po takich występach cena za jego przedłużenie idzie tylko w górę, a chętni z innych klubów tylko się przyglądają.
Gdy spiker ogłaszał, że na trybunach pojawiło się 12 252 widzów, Ruch podwyższył na 5:0 – konkretnie Jakub Myszor po podaniu Kozaka. Spiker chciał wywołać nazwisko strzelca, a wtedy „Kozi”... trafił pięknym „rogalem” na 6:0! Odrze nie pozostało nic innego, jak odpłynąć z powrotem do Opola...
Piotr Tubacki