Hubert Hurkacz nie powtórzył w Halle triumfu sprzed dwóch lat. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Bez tie-breaku ani rusz

Hubert Hurkacz przegrał z liderem światowego rankingu tenisistów Jannikiem Sinnerem w finale turnieju w Halle.

Hubert Hurkacz z Włochem Jannikiem Sinnerem zmierzył się po raz piąty i doznał trzeciej porażki. Tym razem w finale turnieju w Halle. Spotkanie trwało godzinę i 49 minut, a Polak uległ w dwóch setach, ale w każdym po tie-breaku 6:7 (8-10), 6:7 (2-7). Przypomnijmy, że Polak dwa lata temu wygrał w Halle.

27-letni wrocławianin przystępował do finału bez straconego seta. W półfinale po raz pierwszy w karierze pokonał czwartego w rankingu ATP Niemca Alexandra Zvereva. Rozstawiony z numerem piątym polski tenisista wygrał z turniejową „dwójką” 7:6 (7-2), 6:4. Mecz był bardzo wyrównany, w pierwszym secie obaj tenisiści dość pewnie utrzymywali swoje podanie, chociaż w siódmym gemie Polak musiał bronić czterech break-pointów. Udało mu się to i o wyniku premierowej odsłony decydował tie-break. Zdecydowanie lepszy był w nim Hurkacz. Druga partia początkowo miała podobny przebieg, jednak już w trzecim gemie Hurkacz miał piłkę na przełamanie, pierwszą i zarazem ostatnią w tym spotkaniu. Wykorzystał ją szybko i to jedno przełamanie wystarczyło mu do zwycięstwa 6:4.

„Hubi” zdominował czwartego tenisistę światowego rankingu serwisem - posłał 17 asów, podczas gdy Zverev tylko pięć. To było ich czwarte spotkanie, jednak pierwsze rozgrywane na trawie. Cztery lata młodszy Sinner natomiast miał nieco problemów w Halle. Tylko półfinałowe starcie z Chińczykiem Zhangiem Zhizhenem wygrał w dwóch partiach 6:4, 7:6 (7-3).

Finał stał na wysokim poziomie, obaj tenisiści z reguły pewnie wygrywali gemy przy swoim podaniu. W pierwszym secie zarówno Włoch, jak i Polak mieli po jednym break poincie, nie zdołali go jednak wykorzystać. W tie-breaku nieco lepiej od początku prezentował się lider światowego rankingu, prowadził już 5-2, jednak Hurkacz zdołał doprowadzić do wyrównania po 5. Miał nawet piłkę setową, ale to Sinner wykorzystał swoją trzecią szansę na zakończenie pierwszej partii.

Przebieg drugiej był bardzo podobny. Sinner serwował jeszcze lepiej, a Hurkacz w drugim gemie obronił dwa break pointy. W tie-breaku od stanu 1-1 Włoch zdobył cztery punkty z rzędu i chwilę później zamknął spotkanie.

Hurkacz po raz 11. zagrał w finale zawodów ATP i po raz drugi na trawie. W dorobku ma osiem tytułów. Ostatni wywalczył w kwietniu na „cegle” w portugalskim Estoril. W Halle był najlepszy dwa lata temu.

Sinner natomiast po raz 18. wystąpił w finale. Wywalczył 14. tytuł, w tym czwarty w tym sezonie. W styczniu triumfował w Australian Open, później w hali w Rotterdamie i na twardym korcie w Miami. Przegrał półfinał French Open w Paryżu, ale to po tym turnieju został liderem klasyfikacji tenisistów.

Mimo porażki Hurkacz w poniedziałkowym notowaniu światowego rankingu awansuje z dziewiątej pozycji na siódmą, czyli najwyższą w karierze.

Hurkacz i Sinner przyjaźnią się, a w Halle stworzyli parę deblową. W grze podwójnej odpadli w ćwierćfinale.


W ślady Janowicza i Hurkacza

Maks Kaśnikowski jako trzeci Polak w historii zwyciężył w challengerze Enea Poznań Open (pula nagród 75 tysięcy euro). W finale pokonał rozstawionego z nr 2 Argentyńczyka Camilo Ugo Carabelliego 3:6, 6:4, 6:3.

Kaśnikowski po raz trzeci zmierzył się z tenisistą z Południowej Ameryki. Wcześniej dwukrotnie wygrywał Carabelli. W sobotnie popołudnie Argentyńczyk zmierzał po kolejne zwycięstwo, bowiem po wygraniu pierwszej partii, w drugiej prowadził już 3:0. Potem nastąpił zwrot akcji, Polak przyspieszył grę, zaczął wywierać presję na rywalu, a Carabelli coraz częściej popełniał błędy posyłając piłki poza boisko. Kaśnikowski wygrał pięć kolejnych gemów, a przy stanie 5:3 nie wykorzystał dwóch setboli. W kolejnym gemie znów miał piłki setowe i w końcu „zamknął” partię. Warszawianin grał coraz pewniej, a jego rywal sprawiał wrażenie nieco zmęczonego. Przy prowadzeniu 3:1 widać było, że ma pełną kontrolę nad spotkaniem i ostatecznie wygrał decydującego seta 6:3.

Wcześniej w poznańskim turnieju triumfował Jerzy Janowicz (w 2012 roku) i Hubert Hurkacz (2018). Zwycięstwa w stolicy Wielkopolski dla obu tenisistów były trampoliną do wielkiego świata. - Nie chcę nic wróżyć, nie jestem żadnym jasnowidzem. Mogę tylko obiecać, że będę ciężko pracował i wierzę, że spotkamy się na tych największych turniejach – powiedział 20-letni Maks Kaśnikowski, który w poniedziałek awansuje na 184. miejsce w rankingu ATP.


Linette - tak, Fręch - nie

Magda Linette pokonała Brytyjkę Ranah Akuę Stoiber 6:3, 4:6, 6:2 i awansowała do turnieju WTA rangi 500 na trawiastych kortach w Eastbourne. W kwalifikacjach odpadła Magdalena Fręch.

W sobotę zajmująca 45. miejsce w światowym rankingu Linette wyeliminowała 75. w zestawieniu Chinkę Wang Yafan po zwycięstwie 6:3, 6:3, ale nazajutrz ze sklasyfikowaną dopiero na 678. pozycji reprezentantką gospodarzy poznanianka miała więcej problemów. Ostatecznie jednak triumfowała po blisko dwóch godzinach gry. Fręch (52. w rankingu WTA) nie dała rady Kolumbijce Camili Osorio (81.) w pierwszej rundzie eliminacji - Polka przegrała 6:2, 4:6, 5:7. Osorio także nie wystąpi w turnieju, bo wycofała się z walki przed niedzielnym spotkaniem z Belgijką Greet Minnen (84.).

W rozpoczynającym się w poniedziałek turnieju, będącym dla wielu tenisistek ostatnim sprawdzianem przed rozpoczynającym się 1 lipca wielkoszlemowym Wimbledonem, Linette wystąpi także w deblu, w parze z Marie Bouzkovą. W pierwszej rundzie polsko-czeski duet zagra z Hiszpanką Cristiną Bucsą oraz Japonką Makoto Ninomiyą.