Sport

Bez sztafet, bez płotków, tylko frustracja i łzy

Polski piątek na Stade France w „paryskiej” normie: ani sztafetom 4x400 metrów, ani Pii Skrzyszowskiej na 100 metrów przez płotki nie udało się przebić do finałów.

Justyna Święty-Ersetic z poświęceniem oddała pałeczkę, ale Polkom niewiele to pomogło... Fot. PAP/EPA

Ostatni raz polskiej sztafety 4x400 m zabrakło w olimpijskim finale w 2012 roku w Londynie. Trzy lata temu w Tokio panie zdobyły srebro, panowie zakończyli na 5. miejscu, a sensacyjne złoto zdobyła sztafeta mieszana. W Paryżu tylko mikstowi udało się awansować do finału, w którym zajął 7. miejsce; w eliminacjach odpadł też żeński zespół 4x100 m.

W piątek sztafeta kobiet zajęła 6. miejsce w biegu eliminacyjnym - do finału awansowały po 3 najlepsze zespoły z każdego z dwóch półfinałów oraz dwa najszybsze z czasami. Na 10 przed startem - już w call roomie - Marika Popowicz-Drapała zgłosiła, że kontuzja jednak nie pozwoli jej biec i na pierwszej zmianie przesunięta z pierwszej została świeżo upieczona mistrzyni Europy kadetów na 400 m 17-letnia Anastazja Kuś, a do składu wskoczyła Aleksandra Formella.

Absolutna debiutantka zaczęła po torach, a następnie biegły Justyna Święty-Ersetic, Formella i Alicja Wrona-Kutrzepa. Święty-Ersetic oddała pałeczkę na 4. pozycji, ale dwie kolejne Polki spadły na 6. miejsce; czas 3:26,69 był 10. wynikiem eliminacji, o prawie sekundę (0,92) wolniejszy od 8. sztafety Kanady. Trzecie w „polskim” półfinale Irlandki (bez biegnącej w finale 400 m Rashidat Adeleke, podobnie jak u nas zabrakło Natalii Kaczmarek) zanotowały 3:25,05.

Nie ma tłumaczeń

- Pobiegłyśmy słabo, nie ma co szukać tłumaczeń. Życie pozmieniało nam plany. Próbowałyśmy wyjść z ciężkiej sytuacji. Liczyłyśmy na dużo, dużo więcej. Byłyśmy przygotowane, ale nie pokazałyśmy tego - podsumowała Święty-Ersetic.

- Dałam z siebie wszystko, ale liczyłam na więcej - powiedziała Kuś. - Dzisiaj było milion razy gorzej i trudniej niż w mikście. Było bardzo, bardzo ciężko. Pogubiłyśmy się w tym biegu - oceniła Wrona-Kutrzepa. - Źle to zrobiłam, zawiodłam - krytycznie oceniła Formella.

Zamiast gór, siedzieli w Spale

Sztafeta mężczyzn 4x400 m była dopiero 7. w biegu eliminacyjnym. Maksymilian Szwed, Karol Zalewski, Daniel Sołtysiak i Kajetan Duszyński uzyskali 3:01,21 i choć pobiegła najszybciej od igrzysk w Tokio, był to dopiero 12. wynik eliminacji. Do finału potrzebny było przynajmniej 3:00,08.

- Nie udało nam się ustabilizować po tych wynikach z Tokio, trochę cud, że zakwalifikowaliśmy się na igrzyska. Nie jest to czas, który nas satysfakcjonuje. Liczyliśmy, że uda się zejść poniżej 3 minut. Ze swojej formy jestem niezadowolony, bieg w moim wykonaniu był bardzo słaby - bił się w piersi Duszyński.

- Igrzyska w Tokio były zupełnie inne. Kuchnia japońska nam sprzyjała, wcześniej był dobry obóz na 1000 metrów. Teraz związek zadecydował, byśmy siedzieli w Spale. Tutaj lekka atletyka nie wypadała tak dobrze, jak na poprzednich igrzyskach. Pewnie PZLA, PKOl i ministerstwo będą wyciągać wnioski - wskazał Zalewski.

Niewiele brakowało, a w eliminacjach odpadliby... Amerykanie. 16-letni Quincy Wilson na pierwszej zmianie pobiegł fatalnie (47,3 sek., 1,5 sekundy gorzej od Szweda), ale koledzy nadrobili i Amerykanie awansowali z 3. miejsca.

Zabrakło 4 setnych

Na półfinale zakończyła także płotkarka Pia Skrzyszowska. Kilka tygodni przed igrzyskami uzyskała znakomite 12,37 sek., ale wczoraj pobiegła wolniej. Na metę swej serii półfinałowej wbiegła 3., równo z rekordzistką globu Tobi Amusan. Skrzyszowska i Nigeryjka uzyskały czas 12,55, równy co do tysięcznej. Obie zatem musiały czekać na wyniki kolejnych biegów. W trzecim szybciej pobiegły na miejscach 3-4 Jamajka Ackera Nugent (12,44) i faworytka gospodarzy Cyrena Samba-Mayela (12,52).

- Wierzyłam do końca, czekając na ten trzeci półfinał. Było blisko. Szkoda. Jestem 9. Jest dobrze, ale to zbyt blisko finału, by było OK. W Tokio nie byłam na finał, ale pobiegłam źle. Teraz płaczę, bo było mnie stać na finał i zabrakło niewiele. Jest mi po prostu smutno - podsumowała płotkarka.

I znów na marne pocieszenie - 12,55 to najlepszy czas w historii igrzysk olimpijskich, który nie dał awansu do finału 100 m ppł. (dotąd 12,60 Jamajki Delloreen Ennis-London sprzed 20 lat).

(t)


KUŚ PRAWIE NAJMŁODSZA

Jak podał statystyk lekkoatletyczny Tomasz Spodenkiewicz (Athletics News), Anastazja Kuś w wieku 17 lat i 90 dni została drugą najmłodszą lekkoatletką w historii polskich startów na igrzyskach; 96 lat temu 8.na 800 metrów była 15-letnia Gertruda Kilos. Gdy Kamila Skolimowska debiutowała w eliminacjach na igrzyskach w Sydney (2000 - w finale zdobyła złoty medal), miała 17 lat i 328 dni.