Sport

Bez sentymentów

Aleksander Dziewa, wykonując trzypunktową akcję na niespełna trzy sekundy przed końcem, pognębił Śląsk Wrocław, swój były klub.

W starciu Śląska z Kingiem koszykarze walczyli do upadłego. PAP/Maciej Kulczyński

ORLEN BASKET LIGA

Nie tak dawno, na otwarcie sezonu, w finale Superpucharu Polski wrocławianie pokonali King Szczecin 76:75. Teraz obie drużyny zmierzyły się w lidze. I ponownie emocji nie brakowało, choć gracze poziomem nie zachwycili. Mnóstwo było strat, niecelnych rzutów i chaosu. Końcówka wynagrodziła kibicom jednak nie najlepszą grę.

Do końcowej syreny pozostawały 44 sekundy. Na tablicy wyników był remis 64:64. Adrian Bogucki, środkowy Śląska, trafił jeden z dwóch wolnych. Kilka sekund później gospodarze znów mieli szansę na łatwe punkty, bo faulowany był Daniel Gołębiowski. Tak jak kolega z zespołu, również trafił tylko jeden wolny. Zamiast prowadzić czterema punktami Śląsk wygrywał zaledwie dwoma (66:64). To były kluczowe pudła, bo szczecinianie wciąż pozostawali w grze o zwycięstwo. Ich trener Arkadiusz Miłoszewski od razu poprosił o przerwę. Rozrysował akcję, a jego podopieczni wykonali ją perfekcyjnie. Wyprowadzili Aleksandra Dziewę na czystą pozycję, a ten trafił spod kosza, a do tego był faulowany. Wytrzymał próbę nerwów. Zdobył kolejny punkt. King wygrywał 67:66 i przed 2,4 sekundy nie dać rzucić rywalom.

Rozpoczęła się rywalizacja trenerów. Najpierw szkoleniowiec Śląska poprosił o przerwę, po chwili w jego ślady poszedł opiekun Kinga.

Wrocławianom brakło czasu na wykonanie skutecznej akcji i zeszli z parkietu pokonani.

Mają czego żałować, bo o ich porażce przesądziły nie tylko przestrzelone wolne Boguckiego i Gołębiowskiego. Dużo wcześniej mogli zamknąć spotkanie. Dwukrotnie „odskakiwali” Kingowi na 10 punktów. Jeszcze w 31 minucie wygrywali 79:51. Wystarczyło jednak, że dwa razy nie wrócili na czas do obrony i „trójki” Andy'ego Mazurczaka oraz Tony'ego Myersa pozwoliły gościom wrócić do gry.

W Śląsku bardzo dobre zawody rozegrał Marcel Ponitka. Był bardzo aktywny. Do 13 punktów dołożył pięć zbiórek i trzy asysty. Wśród gości oprócz bohatera ostatniej akcji, wyróżnili się Mazurczak i James Woodard.

(mic)

WROCŁAW: Nunez 11 (1x3), Whitehead 10 (1x3), Gołębiowski 7 (1x3), Ponitka 13 (2x3), Lynch – Kulikowski 4, Penava 3, Blackshear 6 (2x3), Bogucki 3, Senglin 9 (1x3). Trener Miodrag RAJKOVIĆ.

SZCZECIN: Mazurczak 11 (1x3), Myers 9 (1x3), Nicholson 10 (1x3), Meier 3 (1x3), Brown 9 – Woodard 13 (2x3), S. Wójcik 2, Dziewa 9 (1x3), Kostrzewski 2. Trener Arkadiusz MIŁOSZEWSKI.


WAŁBRZYCH: Gother 7 (1x3), Gilbert 12, Bojanowski 5 (1x3), Kulka 12 (1x3), Wyka 10 (1x3) – Smith 7 (1x3), Wiśniewski 3 (1x3), Marchewka 2, Patton 2, Berzins 2, Jakóbczyk. Trener Andrzej ADAMEK.

ZIELONA GÓRA: Thornwell 12, Saulys 12 (2x3), Muropy 13, Kołodziej 3, Matczak 4 – Harris 8, Sitnik 4, Woroniecki. Trener Virginijus SIRVYDIS.


1. Szczecin

4

7

325:297

2. Wałbrzych

4

7

306:296

3. Gliwice

4

7

358:354

4. Włocławek

3

6

280:226

5. Sopot

3

6

267:239

6. Dziki

3

5

252:232

7. Legia

3

5

251:239

8. Wrocław

4

5

311:326

9. Stargard

3

5

236:227

10. Lublin

4

5

363:382

11. Dąbrowa G.

3

4

230:228

12. Toruń

3

4

259:258

13. Gdynia

3

4

253:276

14. Ostrów

3

4

206:233

15. Zielona G.

4

4

278:332

16. Słupsk

3

3

223:253

Najbliższe mecze 26.10.: Toruń – Słupsk, Sopot – Ostrów Wlkp.; 27.10.: Włocławek – Stargard, Legia – Dziki, Dąbrowa Górnicza – Gdynia.