Dawid Szulczek nie ukrywa, że z Ruchem łączy go szczególna więź Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus


Bez sentymentów

Dla kilku osób związanych z poznańską drużyną wizyta w Chorzowie będzie miała szczególny wydźwięk.


W Chorzowie przygotowania do spotkania z Wartą Poznań wyglądają podobnie, jak do wcześniejszych meczów, ale wszyscy zdają sobie sprawę, jak ważny jest to pojedynek. Dla Ruchu w obecnej sytuacji znaczenie mają właściwie tylko trzy punkty. Żaden zawodnik gospodarzy nie będzie pauzować w tym meczu.

 

Jeszcze lepsza sytuacja personalna jest w drużynie Warty Poznań. Co prawda trenerzy cały czas nie będą mogli liczyć na Kacpra Przybyłkę oraz Adama Zrelaka, którzy od początku sezonu się rehabilitują, ale do składu „Zielonych” powraca Michał Kopczyński. Będzie on brany pod uwagę przy ustalaniu składu na sobotnie spotkanie. Wszyscy zawodnicy, którzy zapracowali na ostatni sukces w meczu z Rakowem Częstochowa, również są do dyspozycji trenera. - Nastawiamy się, że to będzie trudny mecz. W Chorzowie zawsze gra się ciężko. Nawet jeśli Ruch przegrywał, to ich przeciwnicy zawsze mieli trudne zadanie. Są bardzo agresywni, jeśli chodzi o obronę, co było widać w spotkaniu z Legią. Żeby wrócić do Poznania ze zdobyczą punktową, będziemy musieli być dobrze zorganizowani i skoncentrowani do ostatniej minuty spotkania – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Arkadiusz Szczerbowski, asystent trenera Szulczka.

 

Wizyta w Chorzowie będzie wyjątkowa również dla kilku osób związanych z Wartą. To przede wszystkim Dawid Szulczek, który pochodzi ze Świętochłowic, a przez lata jako kibic chodził na mecze Ruchu. - Będę u siebie w domu – awizował na łamach „Sportu” we wrześniu 2021 roku swój pierwszy mecz przeciwko „Niebieskim” na Cichej. Po raz pierwszy na stadionie Ruchu pojawił się w wieku sześciu lat. - Tata mnie zabrał. 1997 rok, mecz z Odrą Wodzisław, zwycięstwo 3:2 po golu Witolda Wawrzyczka w ostatniej minucie – opowiadał przy okazji pierwszej wizyty w Chorzowie w roli trenera gości. Miało to miejsce w sezonie 2021/22, a jego Wigry Suwałki w drugiej lidze przegrały przy Cichej 0:1.

 

Trenerem Ruchu był wówczas Jarosław Skrobacz, ale nie brakowało głosów, że tuż przed zatrudnieniem Skrobacza „Niebiescy” mocno zabiegali o młodego szkoleniowca ze Świętochłowic. Szulczek do tej pory dwukrotnie prowadził swój zespół w meczach przeciwko Ruchowi, żadnego nie wygrał, bo jesienią w Grodzisku Wielkopolskim był remis 2:2. „Niebiescy” wówczas uratowali jeden punkt w samej końcówce i po czterech kolejkach byli w środku stawki. Nikt zapewne się wówczas nie spodziewał, że mecz rewanżowy z Wartą Poznań na Stadionie Śląskim może mieć aż takie znaczenie.

 

Wcześniej Szulczek gościł przy ulicy Cichej również jako asystent trenera Artura Skowronka, gdy ten był pierwszym szkoleniowcem Wigier. Dzisiaj podobną rolę w sztabie trenerskim Warty Poznań pełni Bartłomiej Babiarz, kolejny człowiek, który w Chorzowie spędził sporo swojego sportowego życia, a który obecnego trenera Warty poznał właśnie w Suwałkach. - Poznaliśmy się z trenerem Szulczkiem, gdy ja grałem w Wigrach, tam zacząłem pierwsze praktyki trenerskie. Widocznie się sprawdziłem i dostałem ofertę – wspominał kilka miesięcy temu były piłkarz Ruchu Chorzów, który latem postanowił ostatecznie zawiesić buty na kołku. Pochodzący z Katowic Babiarz w Chorzowie rozpoczynał swoją ekstraklasową przygodę. Co prawda debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył dopiero w 2013 roku, ale pierwsze mecze w drużynie Ruchu, czy to w Młodej Ekstraklasie, czy też w Pucharze Polski zaliczył już sześć lat wcześniej. (TD)