BEZ ROZGRZEWKI

Andrzej Grygierczyk


Bierzcie przykład z pań

 W ciągu kilku minionych dni otrzymaliśmy kilka dowodów na wyższość naszych pań nad panami. Przynajmniej na arenach sportowych. Przypomnijmy sobie mistrzostwa Europy w podnoszeniu ciężarów w Sofii. Z grona biało-czerwonych na podium stanęły Weronika Zielińska-Stubińska (81 kg), która zdobyła złoty medal, Oliwia Drzazga (49 kg) - srebrny oraz Wiktoria Wołk (64 kg) - brązowy. Równolegle w Bukareszcie odbywały się mistrzostwa Europy w zapasach. Medale z nich - same brązowe - przywiozły wyłącznie panie: Roksana Zasina (55 kg), Anhelina Łysak (57 kg), Patrycja Gil (59 kg) i Wiktoria Chołuj (72 kg); tymczasem panowie - i klasycy, i wolniacy - sięgnęli granic kompromitacji, wygrywając w sumie (!) dwie walki. W ubiegły weekend w Toruniu o medale mistrzostw Polski walczyli lekkoatleci i - co tu dużo mówić - najbardziej znaczące wyniki osiągnęły zawodniczki: Ewa Swoboda, Pia Skrzyszowska, a także, niespodziewanie Marika Popowicz-Drapała. Na dystansie 400 metrów wyprzedziła ona takie gwiazdy, jak Justyna Święty-Ersetic i Iga Baumgart-Witan, które w minionych latach dostarczały nam tyle radości. W Toruniu nie wystąpiły - w roku olimpijskim narzuciły sobie inny tryb treningowy - Natalia Kaczmarek i Anna Kiełbasińska, ale ich miejsce w polskim sporcie jest nie do przecenienia.

Kolejnymi nazwiskami można byłoby się jeszcze trochę poprzerzucać - sięgając na przykład do kolarstwa, kajaków, tenisa - i czyniąc to oczywiście w kontekście zbliżających się igrzysk olimpijskich w Paryżu, ale i tak mamy już dostatecznie dużo przykładów, że panie są nam w stanie dostarczyć (na sportowych arenach i oczywiście nie tylko) o wiele więcej radości.

W szukaniu odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje, otwiera się przestrzeń do rozważań (teorii, hipotez, spekulacji) zahaczających na przykład o psychologię, również w kontekście historycznym. Złośliwcy powiedzą, że wszystko przez to, że panie mężnieją, a panowie niewieścieją, co już od dłuższego czasu objawia się zasadniczą zmianą społecznych ról obu płci, przynajmniej w krajach bardziej zaawansowanych cywilizacyjnie, do których i nasz kraj musimy zaliczyć. Ale to trop mylący, bo w tym konkretnym przypadku odnosimy się do tego, co dzieje się w polskim sporcie, w którym - jeśli chodzi o sukcesy - kobiety zyskują przewagę, a nie do zjawisk kulturowych.

Koniecznie trzeba podkreślić, że paniom wychowującym się sportowo na naszym rodzimym gruncie, sięganie po laury nie przychodzi łatwo. Sięgnijmy do historii i po przykłady najbardziej spektakularne, niestety, nieliczne. A to do Otylii Jędrzejczak, która właśnie może świętować 20-lecie zdobycia medali, w tym złotego, na igrzyskach olimpijskich w Atenach. A to do Justyny Kowalczyk, która jakimś cudem (czytaj: niesamowitą pracą) przebiła się przez koalicję skandynawskich biegaczek i nie tylko im dorównywała, ale też w wielu przypadkach przewyższała, o czym świadczą m.in. złote medale olimpijskie i tytuły mistrzyni świata. A to do Igi Świątek z jej wielkoszlemowymi triumfami, która co prawda już aż tak samotna na polskim tenisowym firmamencie nie jest, ale też do jej formatu Magdalenie Fręch czy Magdzie Linette sporo brakuje. A to do „aniołków” (trenera) Aleksandra Matusińskiego, które to „aniołki” tyle radości nam przez lata dostarczały na dystansie 400 metrów, czasem pomnożonym przez cztery.


Być może mamy do czynienia ze swoistymi dowodami na większą moc psychiczną (i w ogóle) naszych pań; moc przejawiającą się w silniejszej motywacji w dążeniu do osiągnięcia sukcesu.


Problem w tym, że siła przykładu tu nie działa albo przynajmniej nie działa na szeroką skalę. I w tym, że najwyraźniej nie mamy systemu, który zdolny jest seryjnie produkować wybitne sportowe jednostki (co rzecz jasna nie tylko pań dotyczy). To raczej kwestia zwyczajnych zbiegów okoliczności, w tym zetknięcia się świetnego trenera-zapaleńca z kandydatką na wielką zawodniczkę. Może też jeszcze mamy do czynienia ze swoistymi dowodami na większą moc psychiczną (i w ogóle) naszych pań; moc przejawiającą się w silniejszej motywacji w dążeniu do osiągnięcia sukcesu i skłonności do podejmowania sportowego wysiłku, czasem przecież katorżniczego.

Tak czy owak my, panowie, otrzymujemy wiele do myślenia.