BEZ ROZGRZEWKI

Andrzej Grygierczyk

 

Możdżonek na rozstajach

 

Temat podejmuję z pewną taką nieśmiałością, bo zahacza o niezwykle popularny w Polsce cykl „nie znam się, więc się wypowiem”. Generalnie chodzi o... łowiectwo, odnośnie którego trudno powiedzieć, że jest sportem. I na pewno z trudem odnieść je można do dyscypliny olimpijskiej, jaką jest strzelanie. Do tarczy, do rzutków - z rozmaitych pistoletów i karabinów. Na pewno i walcząc o medale, i mierząc do zwierzyny, trzeba mieć celne oko, znakomity refleks, pewną (nietrzęsącą się) rękę, odporność nerwową i co tam sobie jeszcze wymyślimy; w sumie chodzi o to, żeby trafić. To wszystko stanowi wspólny mianownik. Tylko że - co tu dużo mówić - strzelanie do zwierząt i do innych celów mocno się różni. Zakładam po prostu, że aby strzelać do zwierząt, trzeba mieć specyficzne zdolności i predyspozycje psychiczne.

Szczerze mówiąc, łowiectwo z bardzo różnych przyczyn byłoby tematyką bardzo odległą i nie zaistniałoby w świadomości mojej - a pewnie i tysięcy ludzi, którzy w ten czy inny sposób zajmują się i interesują sportem - gdyby nie fakt, że w roli jednego z obrońców „łowieckich spraw” wystąpił właśnie Marcin Możdżonek, cieszący się od niedawna statusem prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej.

Kto zacz Marcin Możdżonek? Kibicom - zwłaszcza siatkówki - jego postaci przypominać nie trzeba, a nawet nie wypada. Przez lata był czołowym przedstawicielem nie tylko polskiej, ale i światowej siatkówki, wielokrotnym reprezentantem Polski, no i mistrzem świata z 2014 roku. Lubiany, ceniony, szanowany, nie tylko za umiejętności sportowe, lecz również za horyzonty dalece poza sport wykraczające... Po zakończeniu kariery nie upierał się, że - tak jak wielu jego kolegów - pozostanie przy siatkówce. Nie pozostał. Ale też nigdy nie krył się ze swoim zamiłowaniem do łowiectwa; i właśnie w nim zaczął robić karierę. Na swój sposób również administracyjną, o czym świadczy wspomniana wyżej prezesura.

Fakty te akurat teraz są przypominane, bo Możdżonek, wespół z Eugeniuszem Grzeszczakiem, byłym senatorem z Polskiego Stronnictwa Ludowego, a obecnie Łowczym Krajowym, ostro w filmiku na YouTubie ustosunkowali się do pomysłów Ministerstwa Klimatu i Środowiska, sprowadzających się w pewnym sensie do zwiększenia praw zwierząt, a szerzej - do dbałości o zachowanie wielu gatunków, a pomniejszenia praw myśliwych. To właśnie wywołało z ich strony mocne reakcje. Tu ilustracja tych nastrojów w postaci cytatów ze wspomnianego filmiku: „Ataki w naszym kierunku ze strony środowisk nieprzychylnych”; „Nieprawdziwe, kłamliwe i zmanipulowane informacje, które mają na celu zdyskredytować nowe władze PZŁ”; „Nie damy się osłabić, bądźmy silni jednością” - daje się słyszeć, czemu towarzyszą bardzo nader poważne miny, by nie powiedzieć, że groźne.


Konflikt pomiędzy środowiskami nastawionymi na dobrostan zwierząt i ochronę ich populacji a myśliwymi trwa już od dłuższego czasu. Teraz nabrał szczególnej wyrazistości ze względu na osobę Marcina Możdżonka.


Trzeba sobie jasno powiedzieć, że konflikt pomiędzy środowiskami nastawionymi na pełny dobrostan zwierząt i ochronę ich populacji (niech sobie żyją w spokoju) a myśliwymi (zwierzęta zdemolują wszystkie uprawy, a więc i całe nasze życie) trwa już od dłuższego czasu. Obie strony mają na obronę swoich racji mocne argumenty, z którymi skądinąd w dużej części nie sposób się nie zgodzić. W tym jednak przypadku konflikt nabrał szczególnej ostrości i... wyrazistości właśnie ze względu na osobę Marcina Możdżonka. Tak to z osoby powszechnie poważanej, lubianej, w pewnym okresie nawet wielbionej, stał się - przynajmniej dla niektórych - przedstawicielem świata cywilizacji śmierci.

Ciekawe jest to również i w tym kontekście, że właśnie potwierdził, iż będzie się ubiegał w wyborach samorządowych o funkcję prezydenta Olsztyna. Podda się więc niejako także ocenie moralnej, której dokonają w wyborczym akcie mieszkańcy stolicy Warmii. Jako siatkarz opinię miał nieposzlakowaną. Jaką będzie cieszyć (martwić) w roli nieprzejednanego szefa Naczelnej Rady Łowieckiej?