Bez paniki
Rozmowa z Rafałem Górakiem, trenerem GKS-u Katowice
Rafał Górak zachowuje spokój. Fot. Artur Kraszewski / Press Focus
GKS Katowice przegrał wszystkie dotychczasowe mecze wyjazdowe. Po ośmiu kolejkach ma w dorobku siedem punktów i tylko „oczko” przewagi nad strefą spadkową. Mimo tego z zewnątrz wydaje się, że w zespole panuje spokój, nie widać paniki.
– Jeśli chodzi o mnie, nie pojawi się panika. Bardzo przeżywam każde zwycięstwo, każdą porażkę i wszystkie poczynania moich piłkarzy. Jestem człowiekiem emocjonalnym, ale muszę emanować spokojem. W taki sposób zawsze pracowałem i nadal będę tak pracował. Pod tym względem nic się nie zmieni.
W tym sezonie GieKSa punktowała tylko w meczach domowych. Przed pańskim zespołem kolejne spotkanie przed własną publicznością – zagracie z Cracovią. Może pan powiedzieć, że już w pełni zadomowiliście się przy Nowej Bukowej? Czy to jest stadion, który przynosi szczęście?
– Przede wszystkim cieszy nas to, jaka panuje atmosfera na nowej arenie. To jest dla nas bardzo ważne i to nam w pewnym procencie pomaga. Zawodnicy czują się tutaj bardzo dobrze i to działa na naszą korzyść. Z kolei denerwuje nas to, że z meczów wyjazdowych nie wywozimy punktów. Ostatni mecz uciekł nam spod kontroli z powodu jednego indywidualnego błędu Dawida Kudły. To jednak się już stało i nie można cały czas tym żyć. Z każdego następnego wyjazdu będziemy chcieli przywieźć komplet punktów.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej wspomniał pan, że zespół po mocnej przebudowie latem potrzebuje czasu. Nowi zawodnicy muszą się wdrożyć, a do GieKSy dołączyli stosunkowo młodzi piłkarze. Tacy zawodnicy potrzebują spędzić więcej czasu podczas analiz czy ważniejszy jest klasyczny trening piłkarski?
– Pracujemy od analizy do analizy, ale też trenujemy. Trzeba to łączyć, inaczej się nie da. Wdrażamy wiele rzeczy, które chcemy realizować podczas meczów. Z młodymi zawodnikami jest tak, że mają „fantazję” i nieco inne cechy od tych doświadczonych, przez co trudniej przychodzi im automatyczne zrozumienie pewnych nowości. Doświadczony piłkarz potrafi natomiast w pełni skupić się na wykonaniu zadania. Z młodymi piłkarzami trzeba wykonać więcej pracy, więc analiz jest bardzo dużo. Analizujemy też treningi, żeby pokazać zawodnikom, co się podczas nich dzieje. Staramy się pracować na treningach nad takimi elementami, które widoczne są też w meczach. Te elementy muszą pokrywać się z tym, co widzimy w weekend w spotkaniach ekstraklasy.
Po kilku tygodniach od rozpoczęcia sezonu widzi pan, że ci piłkarze, który latem dołączyli do zespołu, mogą stanowić o jego sile w następnych latach?
– Kadra, która została zbudowana w GKS-ie, jest bardziej perspektywiczna niż rok temu. Wtedy skład wyglądał zupełnie inaczej, ale takie były potrzeby, bo awansowaliśmy do ekstraklasy i musieliśmy sprowadzić doświadczonych piłkarzy. Teraz musieliśmy jednak coś zmienić, wdrożyć ludzi, którzy są młodsi. Wszystko po to, żeby cykl naszej pracy był ciągły, żeby patrzeć w przyszłość, a nie działać tylko po to, żeby stworzyć drużynę na tu i teraz. Jestem optymistycznie nastawiony. Mam nadzieję, że wraz z tym, co proponujemy młodszym zawodnikom, będą się oni rozwijali. Jestem przekonany o tym, że tak będzie. Zawodnicy, którzy dołączyli do nas latem, są utalentowani. Dlatego wierzę w to, że okres nauki będzie krótszy i już niedługo po meczu będę mógł powiedzieć, że dany zawodnik zrealizował w 100 procentach założenia taktyczne.
Rozmawiał Kacper Janoszka
Siedem goli w Krakowie
Dziś GKS Katowice podejmie Cracovię. Do tej pory oba zespoły mierzyły się ze sobą 18-krotnie, a lepszym bilansem może pochwalić się ekipa z Górnego Śląska. Wygrała dziewięć razy, zaliczyła sześć remisów i tylko trzy razy przegrała. W poprzednim sezonie katowiczanie potwierdzili, że przeciwko Pasom gra się im dobrze. W rundzie jesiennej GieKSa i Cracovia rozegrały fantastyczny mecz przy ulicy Kałuży. Spotkanie trzymało w napięciu do ostatnich chwil. GieKSa najpierw wyszła na prowadzenie 2:0 po dwóch golach Mateusza Maka. Później Mikkel Maigaard zmniejszył straty, a na tegogola odpowiedział Adrian Błąd. Pomocnik GieKSy oddał cudowny, silny strzał z dystansu, trafiając w okienko. Ta bramka kandydowała do gola sezonu. I gdy wydawało się, że przyjezdni z Katowic są już na dobrej drodze do zwycięstwa, dwie bramki zdobyła Cracovia – w doliczonym czasie do siatki na 3:3 trafił Benjamin Kallman. Sędzia Damian Sylwestrzak już powoli sięgał po gwizdek, żeby kończyć mecz i wtedy trzy punkty GKS-owi zapewnił Sebastian Milewski.
Z kolei w rundzie rewanżowej goli padło nieco mniej, ale górą też byli katowiczanie. Na trzy kolejki przed końcem sezonu krakowianie pojawili się przy Nowej Bukowej i przegrali 1:2. Wówczas jedynego dotąd gola na polskich boiskach zdobył obrońca GieKSy Marten Kuusk.
