Sport

Bez paniki

Musimy być cały czas skoncentrowane i wiedzieć, że nic za darmo, czy za ładny uśmiech nie przyjdzie – mówiła po porażce z Serbią Joanna Wołosz, rozgrywająca reprezentacji Polski.

Mecz z Serbkami pokazał, że Magdalena Stysiak oraz jej koleżanki ani na moment nie mogą stracić koncentracji. Fot. Marta Badowska/PressFocus

REPREZENTACJA POLSKI KOBIET

Polki zakończyły przygotowania do olimpijskiego startu. Ostatnim sprawdzianem był Memoriał Agaty Mróz-Olszewskiej, który rozgrywany był w Mielcu. Nasze siatkarki wygrały w nim po 3:0 z Dominikaną i Francją, a na zakończenie zawodów przegrały z Serbią 1:3. To był najtrudniejszy test, bo Serbia to aktualne mistrzynie świata oraz brązowe medalistki igrzysk olimpijskich z Tokio i wicemistrzynie i Europy. - Nie ma się czym aż tak bardzo martwić po tym spotkaniu. Mecz meczowi nierówny, a też nie był on o stawkę. Jest zupełnie inne podejście jak się gra turniej towarzyski, a np. olimpijski w Paryżu. Jestem przekonana, że na igrzyskach mecze w naszym wykonaniu będą wyglądały lepiej - uspokajała nastroje Magdalena Jurczyk, środkowa biało-czerwonych.

Polki znakomicie zaczęły starcie z mistrzyniami świata i łatwo wygrały pierwszego seta. Później coś się zacięło w ich grze. - Czegoś nam zabrakło, a Serbia zaczęła lepiej grać. W pierwszym secie rywalki miały bardzo niską skuteczność ataku, ale to się odwróciło i wynik był jaki był. Brakowało nam wszystkiego w każdym elemencie. Byłyśmy słabsze. Mamy kilka dni na poprawę i potem Paryż – tłumaczyła Jurczyk. 

- W spotkaniu z Serbią przestałyśmy grać po pierwszym secie. Zaczęłyśmy świetnie ten mecz i po prostu trzeba było to kontynuować. Nie jesteśmy jeszcze takim zespołem, żeby z taką drużyną jak Serbia przestać grać. To jest jednak mistrz świata i wicemistrz Europy, na igrzyskach też zdobyła swoje. Trzeba takie mecze wykorzystywać. Przydało się nam takie spotkanie. Najważniejsze, że mogłyśmy się zmierzyć na tle takiego dobrego zespołu – wtórowała jej Joanna Wołosz.

Zawody w Mielcu pokazały, że Stefano Lavarini, trener naszej kadry, ma już pierwszą szóstkę. W dwóch z trzech meczów postawił na sprawdzone zawodniczki z Ligi Narodów: Joannę Wołosz, Natalię Mędrzyk, Agnieszkę Korneluk, Magdalenę Stysiak, Martynę Łukasik, Magdalenę Jurczyk oraz libero Aleksandrę Szczygłowską . 

- Jak stawiamy na tę szóstkę, to znaczy że mamy zaufanie do całego mechanizmu, do tego, co dziewczyny potrafią grać. Pełne zaufanie nie oznacza, że jest nienaruszalne, bo możemy oczywiście wykonywać zmiany, żeby wyciągnąć jeszcze więcej z zespołu. Na tę chwilę można jednak powiedzieć, że wyjściowy skład jest wykrystalizowany - przyznał Nicola Vettori, asystent głównego szkoleniowca.

Siatkarki po turnieju w Mielcu dostały krótki czas na odpoczynek. W niedzielę o godzinie 13.00 stawiły się w Spale. We wtorek rano czeka je ślubowanie w Warszawie i tego samego dnia odlecą do Paryża.

Turniej olimpijski zostanie rozegrany (27 lipca - 11 sierpnia) według nowej formuły. 12 reprezentacji będzie rywalizować w trzech czterozespołowych grupach. Do ćwierćfinału awansują po dwie najlepsze reprezentacje oraz dwie ekipy z trzecich miejsc z najlepszym bilansem. Polki fazę grupową rozpoczną 28 lipca o godz. 13.00 meczem z Japonią, 31 lipca zagrają z Kenią (godz. 21.00), a 4 sierpnia z Brazylią (21.00). Zdecydowanie najmocniejszym zespołem w tym gronie jest Brazylia. Japonii też nie można jednak lekceważyć. Tylko Kenia, która na igrzyskach wystąpi jako reprezentant Afryki, wydaje się najsłabsza. 

- Każdy mecz będzie tak samo trudny. Sądzę też, że ten otwierający mecz z Japonią będzie bardzo ważny w kontekście przyszłości. Brazylia oczywiście tak samo, ale mecz z Kenią również będzie ciężki, bo nie wiadomo, czego można się spodziewać po takim zespole - oceniła Wołosz.

(mic)