Zielonogórscy kibice mieli najwięcej powodów do radości. Fot. Marcin Karczewski/PressFocus


Bez niespodzianek

ROW Rybnik po zajęciu 2. miejsca ma apetyt na więcej.


I LIGA

Jednymi z najciekawszych rozgrywek do oglądania w tym sezonie były zmagania w I lidze. Zaznaczmy już na wstępie, że od przyszłego sezonu dojdzie do rebrandingu marki. Zaplecze ekstraligi otrzyma nową nazwę, dzięki której będzie lepiej kojarzona z elitarnymi rozgrywkami na szczycie. Speedway 2. Ekstraliga - tak od 2024 roku będziemy nazywać ligę, w której zespoły walczą o awans do tej „oryginalnej” ekstraligi.


Problemy na finiszu

Zanim jednak doszło do wielkich zmian w nazwie oraz logotypie, byliśmy świadkami świetnego sezonu w I lidze. Największym zaskoczeniem z pewnością był ROW Rybnik. Na południu Polski działo się niezwykle dużo. Należy rozpocząć od tego, że „Rekiny” zaliczyły słabą połowę sezonu, a w drugiej części odrabiały straty. Ponadto dochodziło do zmian kadrowych, bo w trakcie rozgrywek z zespołem pożegnał się skonfliktowany - najprawdopodobniej ze wszystkimi - Krystian Pieszczek. Mimo wszystko ROW pokazał pazur i dotarł aż do finału rozgrywek. Musiał też mierzyć się z przeciwnościami losu, gdy bardzo groźnej kontuzji doznał Patrick Hansen, najlepszy zawodnik rybnickiego zespołu. Mimo tego górnośląska drużyna walczyła godnie o awans, choć trudno było przypuszczać, że uda jej się pokonać Falubaz w finałowym starciu.

To właśnie zielonogórzanie od początku do końca rozgrywek byli niekwestionowanymi liderami. Pewnie przebrnęli przez fazę zasadniczą, żeby na koniec bezproblemowo wygrać najpierw w ćwierćfinale, później w półfinale, a na sam koniec w finale. - Krótko mówiąc, jestem bardzo zadowolony z tego sezonu. Był to dla mnie dobry rok. Znalazłem u siebie to, czego nie miałem przez ostatnie kilka lat. Trafiłem do świetnej drużyny, w której z każdym się świetnie dogadywałem. Na wsparcie kibiców i doping też nie mogliśmy narzekać. Na meczach mieliśmy świetną frekwencję i to także pomagało nam w osiąganiu lepszych wyników - zauważył po zakończonym sezonie reprezentant Falubazu Przemysław Pawlicki, który był jedną z ważniejszych postaci zespołu, który wywalczył awans. Taki był cel Falubazu i gdyby po raz drugi z rzędu nie udałoby się go zrealizować, mówilibyśmy nie o braku szczęścia, a o prawdziwej sensacji.


Za plecami lidera

Niespodzianek więc nie było, co nie oznacza, że było nudno. ROW był naprawdę godnym przeciwnikiem, jak na trudności, z którymi musiał się mierzyć. Drugie miejsce rybniczan tylko wzbudziło apetyt miejscowych fanów, ale także zarządu klubu, który uzbroił się na kolejny sezon. Kadra zespołu wygląda jeszcze lepiej, a bez mocnego Falubazu o awans może być łatwiej.

Jedną z ofiar ROW-u była Polonia Bydgoszcz. Mająca w swoim składzie wybitnego Wiktora Przyjemskiego, miała nadzieję na wymarzony i długo wyczekiwany awans do elity. Tego jednak nie udało się osiągnąć, a wszystko przez dobrą dyspozycję ROW-u Rybnik. Po półfinałowym starciu pomiędzy dwoma zespołami ze łzami w oczach ze swoimi fanami pożegnał się właśnie Przyjemski, który przyjął ofertę od mistrza Polski z Lublina.

Nowe i stare twarze

Co ciekawe, z ligi teoretycznie spaść powinien PSŻ Poznań, jednak pomimo zajęcia ostatniego miejsca… utrzymał się. Wszystko dzięki decyzji niemieckiego zespołu Landshut Devils. Zarząd klubu z Bawarii zdecydował się na starty w przyszłym sezonie w II lidze, co otworzyło furtkę poznaniakom na dalszy udział na zapleczu ekstraligi. Z tej szansy skorzystali i w kolejnym sezonie znów będziemy mogli oglądać żużel w stolicy Wielkopolski. Skoro mowa o przyszłym sezonie, warto również zaznaczyć, że awans z II ligi wywalczyła Stal Rzeszów. Jest to o tyle ciekawa drużyna, że realnie ma szansę na nawiązanie rywalizacji z bardziej doświadczonymi zespołami na tym szczeblu. Wiele będzie zależeć jednak od formy sprowadzonego do Rzeszowa Nickiego Pedersena, który chce odbudować formę po nie najlepszym sezonie w ekstralidze.


Przygotował Kacper Janoszka