Sport

Bez liderów było trudno

Pogoń rzutem na taśmę zdobyła bramkę na wagę zwycięstwa, a bohaterem został Alexander Gorgon.

Jedynego gola w spotkaniu zdobył Alexander Gorgon. Fot. PAP/Marcin Bielecki

Trener Jens Gustafsson, zanim spotkanie przeciwko Stali Mielec się rozpoczęło, stanął przed ogromnym wyzwaniem. Musiał tak poukładać zespół, żeby absencja kluczowych graczy nie była widoczna. Było to jednak zadanie praktycznie niemożliwe do zrealizowania. W końcu nie mógł on skorzystać z usług Efthymiosa Koulourisa oraz Kamila Grosickiego. Pierwszy nie trenował z zespołem z powodu kontuzji. Drugiego także wykluczył uraz, ale o tym kibice dowiedzieli się chwilę przed pierwszym gwizdkiem. To był ogromny problem, bo obaj – biorąc pod uwagę gole i asysty – byli odpowiedzialni za zdobycie czterech z pięciu goli Pogoni w tym sezonie. Dlatego po raz pierwszy w tym sezonie w wyjściowej 11 znalazło się miejsce dla Patryka Paryzka.

Jak można było przypuszczać, poważne osłabienie nie zostało niezauważone. Siła ofensywna szczecinian uległa znacznemu pogorszeniu. Długo nie potrafili oni stworzyć zagrożenia pod bramką Mateusza Kochalskiego. Najlepszą okazję w 45 minucie zmarnował Kacper Łukasiak, który nie wykorzystał ładnego podania Paryzka i z bliskiej odległości posłał piłkę ponad poprzeczką. Nie będzie kłamstwem stwierdzenie, że w pierwszej połowie to Stal, słaba przecież na początku sezonu, była bliżej zdobycia gola. Ostatecznie na trafienie trzeba było czekać do 84 minuty.

Wtedy odpowiedzialność na siebie wziął doświadczony Alexander Gorgon. 35-latek ruszył w pole karne, gdzie oczekiwał na dośrodkowanie od swoich partnerów. Gdy w końcu rezerwowy Joao Gamboa celnie podał na głowę Austriaka, ten nie miał problemów, żeby pokonać bramkarza. To wystarczyło do zwycięstwa.

Kacper Janoszka


GŁOS TRENERÓW

Jens GUSTAFSSON: - Stal Mielec to zespół bardzo dobrze zorganizowany w obronie. Jest groźny przy kontratakach, stałych fragmentach gry, wrzutkach w pole karne. Przez cały mecz musieliśmy więc być bardzo skoncentrowani. W pierwszej połowie byliśmy trochę za mało dynamiczni. W drugiej dynamikę podnieśliśmy i stworzyliśmy więcej szans. W końcu udało nam się zdobyć zwycięskiego gola. Myślę, że to dobry powrót po porażce w Zabrzu. Jestem bardzo dumny z zawodników.

Kamil KIEREŚ: - Można żałować, że pierwszej połowy nie przypieczętowaliśmy zdobyciem bramki. W drugiej części gry na tle Pogoni nie byliśmy w stanie utrzymać intensywności. Pogoń po przerwie szukała większej liczby dośrodkowań. Uczulaliśmy na to i wiele takich dośrodkowań zablokowaliśmy. W końcu piłka została dorzucona w nasze pole karne i straciliśmy bramkę. Szkoda.