Sport

Bez kompleksów

Pokonać Jastrzębski Węgiel, ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, Asseco Resovia i Projekt Warszawa? Dla częstochowian nie ma rzeczy niemożliwych!

Milad Ebadipour po powrocie do PlusLigi zachwyca formą. Fot. Grzegorz Misiak/PressFocus

PLUSLIGA

Na przełomie XX i XXI wieku Częstochowa siatkówką stała. AZS należał do najlepszych w kraju. Jego rywalizacja o miano czempiona z Mostostalem Kędzierzyn-Koźle rozpalała fanów do czerwoności. AZS zniknął jednak z siatkarskiej mapy Polski. Teraz zastąpił go Steam Hemarpol Norwid. Gdy powstawał w 2002 r., miał stanowić zaplecze dla wielkiego AZS-u. Długo skupiał się na szkoleniu juniorów. W 2023 r. po nieoczekiwanym zwycięstwie w finale I ligi z MKS-em Będzin awansował do PlusLigi. W pierwszym sezonie rzutem na taśmę utrzymał się w elicie, przed kolejnym ambicje urosły. Działacze mocno przebudowali zespół – przyszli między innymi doświadczony Milad Ebadipour oraz reprezentanci: USA – rozgrywający Quinn Isaacson i Czech – atakujący Patrik Indra. Celem jest play off.

Wyniki częstochowian przeszły już najśmielsze oczekiwania. Grają znakomicie. Nikogo się nie boją. Wprawdzie rozgrywki zaczęli od porażki z nie najwyżej notowanym Ślepskiem Malow Suwałki i zaliczyli wpadkę z Barkomem Każanami Lwów, ale po stronie zysków mają wielkich ligi na czele z mistrzem Polski, Jastrzębskim Węglem. Wygrali też z ZAKSĄ, Asseco Resovią oraz PGE Projektem, czyli kandydatami do medali. Z czołówki tylko „Jurajscy Rycerze” z Zawiercia znaleźli na nich sposób. Po rozegraniu 10 spotkań zajmują piąte miejsce w tabeli i wydają się pewniakiem do udziału w play offie, a może ugrają coś więcej...

Ogromnym echem odbił się ich ostatni triumf. Pokonanie warszawian w ich hali to spory wyczyn. Bohaterem starcia był Indra. Czeski atakujący w całej lidze nie ma sobie równych. Przewodzi w rankingach na najlepiej atakującego, punktującego i MVP. Aż pięciokrotnie był najlepszym graczem meczu. – Jestem bardzo szczęśliwy, że zdobywam statuetki MVP. Ważniejsze jest jednak to, że wysiłek zespołu się opłaca i że wygrywamy – podkreślił Patrik Indra. - Skąd tak dobre wyniki? Większość zespołów jeszcze nie zna naszej jakości i nie wie, na co nas stać. Nie mieliśmy nic do stracenia. Staraliśmy się narzucić jak największą presję na zespół z Warszawy i to się opłaciło – dodał.

Siła Norwida tkwi w ataku i mocnej zagrywce. – Bez niej byłoby trudno. Staraliśmy się grać agresywnie od samego początku. Wiemy, że z takimi zespołami musimy zaczynać od mocnej gry. Nie możemy pozwolić sobie na spokojne rozpoczęcie, bo później trudno wygrać takie spotkanie. Po prostu musimy grać na maksimum swoich możliwości – podkreślił Indra.

W piątek częstochowian czeka kolejne wyzwanie. Podejmą wicelidera, Bogdankę LUK Lublin z Wilfredo Leonem.

(mic)