Sport

Bez grzebania w taktyce

Rozgrywki grupowe w Lidze Europejskiej mijają półmetek. We wtorek odbędzie się już 4. seria spotkań grupowycj, do której zespoły z Zabrza i Głogowa przystąpią w odmiennych nastrojach.

Przed tygodniem Dmytro Ilczenko i jego koledzy postraszyli francuskiego potentata i dziś zamierzają to powtórzyć. Fot. Marcin Bulnda/PressFocus

Po trzech porażkach piłkarze ręczni Górnika Zabrze zajmują ostatnie miejsce w grupie B i praktycznie stracili szanse na awans do kolejnej fazy EHF European League. Na 4. miejscu tabeli grupy D znajdują się również szczypiorniści z Głogowa. W ich przypadku o pozycji „czerwonej latarni” decyduje tylko gorszy bilans bramek, ponieważ wszystkie trzy teamy zaliczyły po zwycięstwie, porażce i remisie. Czwarta drużyna poprzedniego sezonu Orlen Superligi nadal jest więc w grze o promocję do najlepszej szesnastki, która zagra w play offie.

Okazja do rewanżu

Chrobry w tegoroczne rozgrywki wszedł zaskakująco dobrze, przywożąc punkt z hiszpańskiego Irunu i wygrywając na własnym parkiecie z rumuńską Constantą. Niestety, potem przyszła porażka w szwedzkim Ystad. Wysoka, bo aż 6-bramkowa, ale nieodzwierciedlająca tego, co działo się na parkiecie. To było pierwsze zwycięstwo Ystads IF, a dziś (18.45) będzie okazja do rewanżu w Głogowie, gdzie w sobotę dwoma trafieniami odprawiony został Górnik. Trzeba będzie przede wszystkim zneutralizować poczynania MVP pierwszego spotkania, Oskara Joelssona, który - mimo kapitalnej postawy Rafała Stachery (15 udanych interwencji) - zdołał zdobyć 10 bramek.

Dobry tylko początek

Górnik również miał dobry początek poprzedniego meczu w LE, bo prowadził z Montpellier 3:0, ale doświadczona i ograna w Lidze Mistrzów ekipa z Francji szybko opanowała zawody i wygrali 27:23. Ciekawostką był fakt, że aż 12 ich zawodników trafiło do siatki przynajmniej raz, co pomogło utrzymać dobry wynik, ale i tak szkoleniowiec gości nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Trzeba sobie powiedzieć jedno - z jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa w całej edycji Ligi Europejskiej zagraliśmy dobre zawody. Mieliśmy mocne wsparcie w bramce - wspomina spotkanie sprzed tygodnie trener zabrzan, Tomasz Strząbała. - Zajemy sobie sprawę, że teraz Francuzi od pierwszych minut będą chcieli ustawić sobie mecz, ale naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy zagrali tak samo dobrze jak u nas, czyli w Dąbrowie Górniczej (tam Górnik rozgrywa pucharowe mecze, ponieważ zabrzańska hala nie jest dopuszczona do europejskich pucharów - dop. red.).

Zgoda na dłuższy sen

„Trójkolorowi” wylecieli do Francji już w niedzielę późnym popołudniem. Po wylądowaniu w Marsylii czekała ich dwugodzinna podróż autokarem do Montpellier. Na miejscu byli około 1.00, dlatego trener Strząbała pozwolił na dłuższy sen, a śniadanie było 10.00. Potem zaplanowano wideo z analizą gry francuskiego zespołu i zapoznanie się z piękną halą, którą zabrzański szkoleniowiec zna doskonale, a dziś o 20.45 przypomni sobie jej atmosferę. Jeszcze pracując w Kielcach, bywał tam często na meczach Ligi Mistrzów. - Trybuny wspaniałego obiektu zostaną zapełnione pięcioma tysiącami żywiołowo reagujących kibiców, bo tyle tam przychodzi na każdy pucharowy mecz. Spodziewamy się, że rywale będą chcieli mocno z nami zagrać. My też wiemy, że możemy z nimi dobrze zagrać. Istotne będzie nastawienie psychiczne. 

Na odpoczynek przyjdzie czas

Na pytanie, czy w porównaniu do meczu sprzed tygodnia trener coś zmieni w taktyce lub ustawieniu zespołu, Tomasz Strząbała odparł: - Nie ma czasu na grzebanie w taktyce. W sobotę graliśmy z Chrobrym w Głogowie, wróciliśmy późno do Zabrza, a lot do Francji był już w niedzielę. Nie ma więc czasu ani na treningi, ani tym bardziej zmienianie czegokolwiek. Pozostało na dobrze zregenerować się po podróży, zaliczyć jeden trening i wyjść na mecz. Tak wyglądają w ostatnich tygodniach nasze zajęcia. Zapewniam jednak, że nie przyjechaliśmy tutaj robić sobie zdjęć, zwłaszcza że to ostatni mecz przed zgrupowaniem kadry. Potem czeka nas dłuższa przerwa, więc będzie można trochę odpocząć. W Montpellier zamierzamy powalczyć na tyle, na ile nas będzie stać.

Zbigniew Cieńciała

CZY WIESZ, ŻE...