Sport

Bez eurokompleksów

W Lidze Konferencji wicemistrz Polski nie zawodzi, ale po czwartkowym meczu dominuje uczucie niedosytu.

Czy częstochowianie bardziej mobilizują się na mecze w pucharach niż w lidze? Fot. Grzegorz Misiak/PressFocus

RAKÓW CZĘSTOCHOWA

Z czwórki naszych pucharowiczów Raków zajmuje w ekstraklasie najniższe - 11. miejsce po 11 meczach. W Lidze Konferencji częstochowianie są jednak najwyżej, po dwóch spotkaniach na ósmym miejscu, które na koniec fazy ligowej dałoby im od razu 1/8 finału. - Będziemy walczyć o utrzymanie tego poziomu - mówił po meczu z Sigmą (1:1) w Ołomuńcu Marek Papszun.

Inny rodzaj mobilizacji

Raków na tle bardzo solidnej czeskiej drużyny wyglądał naprawdę dobrze, dominował przez większą część spotkania, w niczym nie przypominał drużyny, która ledwie pięć dni wcześniej była kompletnie bezradna w ligowym meczu z Cracovią (0:2). Bez dorabiania jakiejś teorii, bazując jedynie na dotychczasowym bilansie częstochowian w Lidze Konferencji (6 zwycięstw, remis i porażka) oraz w ekstraklasie (4-2-5) nie sposób nie mieć wrażenia, że piłkarze wicemistrza Polski zupełnie inaczej mobilizują się na występy w Europie niż na krajowych boiskach. Kiedy po spotkaniu zapytaliśmy o to wprost Marka Papszuna, raczej nie zgadzał się z takim postawieniem sprawy. - Narrację zawsze można prowadzić w określonym kierunku. Jak się przegrywa, można drużynie zarzucić wszystko, złe przygotowanie taktyczne czy mentalne. Zawodnicy jednak nie wybierają meczów, to tak nie działa. Brakuje nam jeszcze doświadczenia, aby dobrze zarządzać takimi meczami jak z Cracovią, ale przepracowaliśmy to i pokazaliśmy, że nie jesteśmy słabi - odpowiedział szkoleniowiec.

- Czy w Europie gramy inaczej? Cel jest zawsze ten sam - zdominować przeciwnika i wygrać. Nie zawsze się to udaje, bo czasem rywal ma na nas dobry plan, czasami to my nie mamy dobrego planu na mecz. Taki jest futbol - wtóruje trenerowi Oskar Repka, ale już Kacper Trelowski nie był taki jednoznaczny w rozstrzygnięciu tego sporu. - Podświadomie może tak faktycznie jest, ale na pewno nie w stu procentach. Jesteśmy profesjonalistami i każdy mecz się liczy. Jeśli w lidze nie dopilnujemy tabeli, to nie zagramy w pucharach za rok. Dużo daje też dyspozycja dnia albo jakiś inny czynnik. Po tak złym meczu, jak z Cracovią, pokazaliśmy dobrą reakcję - powiedział golkiper Rakowa.

Dogoniliśmy Czechów?

Patrząc od strony organizacyjnej czy infrastrukturalnej, w Ołomuńcu nie było się do czego przyczepić. W stolicy Moraw wszystko wyglądało dobrze. Stadion Sigmy, choć wiekowy, też prezentował się dobrze, a trybuna za jedną z bramek robiła niesamowite wrażenie i z całą pewnością była jedną z najbardziej oryginalnych architektonicznie na świecie. W ekstraklasie zdecydowana większość obiektów jest jednak nowocześniejsza czy bardziej pojemna. - Jeśli spojrzymy na takie aspekty jak infrastruktura, patrząc na całość ekstraklasy, to w Polsce przeważamy, choć stadion Rakowa nie będzie tu dobrym punktem odniesienia. Wyższe transfery wciąż przeprowadzają jeszcze Czesi, ale mowa tu o Sparcie czy Slavii, czyli drużynach, które totalnie zdominowały tę ligę. Jako całość ligi wydaje mi się, że jesteśmy mocniejsi, na pewno nasza liga jest bardziej wyrównana. W Czechach są 3-4 bardzo mocne drużyny i z góry wiadomo, że pomiędzy nimi rozstrzygnie się, kto wygra ligę - podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat licznych porównań ligi polskiej do czeskiej Kacper Trelowski.

Szybko tam wrócą

Nowy system europejskich pucharów oraz ułożenie kalendarza sprawiły, że częstochowianie do naszych południowych sąsiadów wrócą już za niecałe dwa tygodnie. W kolejnej serii spotkań poprzeczka pójdzie w górę i Raków zmierzy się ze Spartą Praga (6.11.). O ile remis (1:1) z Sigmą może budzić niedosyt, mimo że to wicemistrz Polski wyrównał dopiero w 90 minucie, to z podobnego rezultatu przy Letnej z 35-krotnym mistrzem Czech (wliczając 21 tytułów w czasach Czechosłowacji) wydaje się, że wszyscy byliby zadowoleni. - Mecz meczowi nierówny. Tak samo jak w niedzielę możemy się przejechać po Lechii, a może też być bardzo ciężko. Najważniejszą kwestią będzie dobre przygotowanie się do tamtego spotkania. Nie ma się co Sparty bać, graliśmy już z lepszymi drużynami i nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów - mówi odważnie Trelu. - Sparta to inna struktura, ale podobnie jak Sigma bardzo intensywny zespół. Spodziewamy się podobnego meczu, choć tam graczy na bardzo wysokim poziomie będzie więcej - dodał Papszun.

Biorąc pod uwagę fakt, że częstochowianie losowani byli dopiero z piątego koszyka, trzeba przyznać, że trafili naprawdę nieźle. Żaden z rywali nie wydaje się totalnie poza ich zasięgiem, a do tego udało im się uniknąć dalekich i przede wszystkim kosztownych podróży. Do Ołomuńca drużyna udała się autokarem dzień przed meczem, wróciła zaraz po, jak po meczu ligowym. Niewykluczone, że podobne rozwiązanie zostanie zastosowane w przypadku meczu w Pradze. Czy utrzymanie obecnej tendencji, czyli wygrywanie u siebie oraz remisowanie na wyjazdach, usatysfakcjonowałoby trenera Papszuna? - To by dało 12 punktów i powinno zagwarantować awans, może nawet od razu do 1/8 finału, ale w tym momencie mamy szansę na 16 punktów. Zawsze gramy o zwycięstwo i taki jest nasz cel w każdym meczu bez względu czy gramy z lepszym, czy gorszym zespołem - odpowiedział szkoleniowiec. W niedzielę częstochowian czeka powrót do ligowej rzeczywistości, czyli mecz z Lechią Gdańsk (godz. 14.45).

Mariusz Rajek z Ołomuńca