W sobotę Ruch pożegna się z ekstraklasą i kibicami. Jednak pomimo przerwy w rozgrywkach w chorzowskim klubie zapewne będzie dziać się wiele. Na pewno nikt nie będzie narzekał na nudę. Ruch ma za sobą władze miasta, rzeszę kibiców, wspomnienie z gry w I lidze rok temu i wnioski z ekstraklasy. Wszystko wskazuje, że nie będzie miał za to sporej części drużyny. Dodatkowo znaki zapytania wciąż stoją obok osoby trenera i ewentualnych zmian w klubie. Czasu z jednej strony jest sporo, bo od pewnego czasu w Chorzowie można było „oswajać się” ze spadkiem, a z drugiej nie ma go dużo.

Poza tym kibice mają prawo oczekiwać konkretnych i szybkich ruchów, jak również decyzji. Jeśli ma dojść do zmian, to muszą być one szybko przeprowadzone i z równie wysokim tempem ogłoszone. Wzmocnienia też muszą zostać błyskawicznie przeprowadzone. Po pierwsze, co ciekawsi piłkarze na telefony czekać nie będą, po drugie, im szybciej zgra się drużynę, tym lepiej może wyglądać gra w lidze, szczególnie że rozgrywki zapowiadają się na trudne i wyrównane. W Ruchu na własnej skórze przekonali się, że nie ilość, a jakość ma znaczenie. Poza tym w klubie muszą zostać piłkarzy, którzy autentycznie tego chcą. Którzy są głodni powrotu do elity. Każdy, kto się waha, powinien szukać szczęścia gdzie indziej. Szybkie działania pionu sportowego to jedno, ale i pozostałe działy muszą działać sprawnie.

Władze klubu muszą przekonać wszystkich, że wnioski z tego sezonu zostały wyciągnięte i jest jasny plan, jak ma wyglądać kolejny sezon, budżet klubu i relacje z miastem. Marketing musi mieć pomysł, jak utrzymać kibiców „pod prądem”, jak zachęcić ich do karnetów i regularnego stawiania się na takim kolosie jak Stadion Śląski, pomimo mniej atrakcyjnych rywali. Wszyscy muszą ciągnąć wózek w tę samą stronę i tak samo mocno. Do I ligi łatwo spaść, ale trudniej się z niej wydostać. Wie o tym doskonale sąsiad zza miedzy, który po 19 latach ma szansę wydostać się z tego piłkarskiego czyśćca. Ekstraklasowy raj jest celem dla wszystkich.