Na stadionie Wisły Kazimierz Moskal czuje się jak ryba w wodzie. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Bez ciśnienia

Wisła nie postawiła Kazimierzowi Moskalowi twardego warunku, że już za rok ma awansować do ekstraklasy.


WISŁA KRAKÓW

Były piłkarz krakowskiego klubu, który już po zakończeniu sportowej kariery pracował przy Reymonta w różnych rolach (w tym trzy razy jako główny szkoleniowiec w ekstraklasie), mógł wrócić już kilka miesięcy temu.

Świecił się na zielono

Prezes Jarosław Królewski rozmawiał wtedy m.in. z nim, Markiem Papszunem i Maciejem Skorżą. Gdyby zaproponował wtedy umowę 57-latkowi, ten przyjąłby ją równie szybko co teraz. Postawił na nieznanego Hiszpana, ale nie uważa, że był to błąd. – Zimą postawiliśmy na pewnego rodzaju eksperyment, ale chodziło nam o to, by Wisła się rozwijała. Trudno dziś cofnąć czas i powiedzieć, że jakbyśmy zmienili tę jedną decyzję, to wszystko by się udało. Tak to nie działa – stwierdził w czasie prezentacji Moskala. Alberta Rude pomógł wybrać specjalny system zbudowany na sztucznej inteligencji, który miał wyłuskać najlepszego dla Wisły szkoleniowca. Moskal był pod ręką, w CV miał dwa awans z ŁKS-em Łódź, ale musiał poczekać kilka miesięcy. – Obecny trener również był weryfikowany przez nasze systemy i gdyby „nie świecił się na zielono”, to by tutaj teraz nie siedział – podkreślił Królewski.

Kazimierz Moskal kilka razy powtórzył, że Wisła jest w trudnym momencie. Podkreślił, że nie zastał gotowej drużyny na realia I ligi. Tym bardziej że zespół bardzo się zmieni. Już odeszło kilku zawodników, w planach są kolejne pożegnania i nie wiadomo, czy uda się utrzymać wiodących – z królem strzelców I ligi Angelem Rodado na czele. Mają ważne kontrakty, ale też swoje ambicje, a trzymanie ich na siłę, czego Wisła nie chce robić, nie będzie miało sensu.

Wymaga poświęcenia

Nadal będę chciał forsować moją filozofię, by Wisła grała przede wszystkim ofensywnie. Będę oczekiwał pełnego poświęcenia w grze obronnej. Napastnik ma harować w defensywie jak każdy inny zawodnik. Zależy mi na takich, którzy mają duży potencjał czysto piłkarski, ale są też inteligentni, bo skrzydłowy nie będzie tylko biegał przy linii i pilnował jednego zawodnika. Chciałbym, żeby zespół miał charakter i potrafił się poświęcić. Nie tylko w czasie meczu na murawie, ale w sytuacji, gdy nie mamy zawodników pod kontrolą – jak się odżywiają, regenerują. Jeżeli w szatni stworzymy kolektyw, to jestem przekonany, że dobry wynik przyjdzie. Nie od razu, bo jesteśmy w trudnym momencie, ale tak sobie wyobrażam idealne środowisko pracy – powiedział.

Mimo wielu zmian, przy Reymonta nie ma się co spodziewać przyjazdu wielu piłkarzy, w których trener będzie przebierać. – Lepiej znaleźć mniej lepszych pod względem umiejętności niż sprowadzić większą liczbę o średnim potencjale. Priorytetem jest jakość, choć to oczywiście nie daje gwarancji, że będą odgrywać pierwszoplanowe role – zwrócił uwagę. Będzie miał decydujący głos, czy zatrudnić danego zawodnika. Królewski zapowiedział, że da szkoleniowcowi pełne wsparcie i wolność. Drużyna ma się rozwijać, a najważniejszym celem na przyszły sezon nie jest awans, choć wszyscy mają nadzieję, że uda się to połączyć. Europejskie puchary i Puchar Polski mają być tylko dodatkiem. Umowy z Wisłą przedłużyli Igor Łasicki i Bartosz Jaroch. Propozycję nowych otrzymali Kamil Broda i Bartosz Talar.

Michał Knura


CZY WIESZ, ŻE...

Wisła wznowi treningi 17 czerwca. Od 20 do 28 będzie przebywała na zgrupowaniu w Woli Chorzelowskiej koło Mielca. Kazimierz Moskal nie planuje rewolucji w sztabie, choć zasygnalizował chęć zmian.