Sport

Bergier się przełamał

Napastnik GKS-u Katowice w ostatnim starciu z Pogonią Szczecin zdobył pierwszą bramkę w ekstraklasie.

Sebastian Bergier (z prawej) ma powody do radości. Fot. PressFocus

Rywalizacja na pozycji napastnika w GKS-ie Katowice nabiera rozpędu. W pierwszym meczu sezonu w wyjściowej jedenastce zagrał Sebastian Bergier. Później, do siódmej kolejki włącznie, został zastąpiony przez Adama Zrelaka. Polak został w międzyczasie wykluczony z treningów przez infekcję, z którą borykał się przez około dwa tygodnie. W ósmym i dziewiątym meczu sezonu znów Bergier znalazł się w pierwszym składzie, ponieważ Słowak doznał niegroźnego urazu. W końcu w miniony weekend w starciu z Pogonią po raz kolejny na murawie zameldował się Zrelak. Mimo wszystko po rywalizacji z zespołem Roberta Kolendowicza więcej mówiło się o wychowanku Śląska Wrocław niż o byłym zawodniku Warty Poznań.

Lata bez gola

Wszystko przez to, że Bergier po raz pierwszy w karierze zdobył gola w ekstraklasie. Na ten moment musiał czekać przez 36 meczów! Przypomnijmy, że 24-latek debiutował w ekstraklasie już w sezonie 2017/18. Wtedy w Śląsku pełnił głównie rolę rezerwowego, ale zdarzyły mu się dwa mecze (z Legią i Koroną), w których grał od pierwszej minuty. Później snajper był wypożyczany na zaplecze ekstraklasy - najpierw do Stali Mielec, później do Wigier Suwałki (w sumie w 18 meczach ligowych w tych zespołach nie zdobył ani jednego gola). Wrócił do Śląska, zaliczał epizodyczne występy w ekstraklasie, ale swojego dorobku bramkowego nie poprawił. W końcu wrocławski klub postanowił oddać go do GKS-u Katowice i to właśnie przy Bukowej zawodnik się odblokował. Przez pół sezonu 2022/23 na Górnym Śląsku zdobył sześć bramek. W następnych rozgrywkach był najlepszym strzelcem zespołu i zakończył zmagania z 13 trafieniami. Teraz gra z GieKSą w najwyższej klasie rozgrywkowej i przerwał wreszcie serię meczów w ekstraklasie bez gola.

Specjalna celebracja

Bramką wspomógł GKS w zwycięstwie nad szczecinianami i miał okazję do szczególnego świętowania. Po golu wsadził piłkę pod koszulkę, informując, że wraz z partnerką oczekują dziecka. – To dla mnie i mojej narzeczonej wyjątkowy moment. Cieszę się, że mogłem tę nowinę ogłosić również w ten sposób – powiedział Sebastian Bergier. Chwila dla napastnika była szczególna, a on postanowił ją uczcić w najlepszy możliwy sposób. Nie tylko wpisał się na listę strzelców, ale także dodał do swojego bilansu asystę przy trafieniu Mateusza Marca. – W każdym meczu, w którym wychodzę na boisko, staram się robić pracę, jaką dla mnie przewidziano. W poprzednich spotkaniach zabrakło trochę szczęścia i nie udało nam się dopisać do tabeli tyle punktów, ile byśmy sobie życzyli. Mam nadzieję, że po meczu z Pogonią będzie tylko lepiej, ale wiadomo, że trzeba na to ciężko pracować. Czuję ulgę, że w końcu zagrałem taki mecz – przekazał snajper.

Porozbijał obrońców

Z pewnością Bergier dał do myślenia sztabowi szkoleniowemu. Adam Zrelak do tej pory zdobył dwie bramki w sezonie, obie w starciu z Piastem Gliwice. Bergier natomiast zabłysnął po wejściu z ławki przy Bukowej. Czy hierarchia napastników ulegnie zmianie, czy może Bergier będzie pełnił rolę dżokera? Sam zainteresowany zauważa, że w zdobyciu pierwszego gola w ekstraklasie pomógł mu… Zrelak, którego w momencie trafienia nawet nie było na boisku. – Adam w meczu z Pogonią bardzo mocno obrońców porozbijał. Dzięki temu ja miałem łatwiejsze wejście, bo było więcej przestrzeni do gry. Adam to bardzo doświadczony gracz, który ma jakość. Nie odpuszcza żadnej piłki, dużo biega. Mnie z kolei bardziej ciągnie do bocznych sektorów – zauważył Bergier. – Razem się dobrze uzupełniamy i uważam, że możemy także występować wspólnie – dodał 25-latek, choć na razie taki scenariusz jest trudny do wyobrażenia, bo trener Rafał Górak jest mocno przywiązany do stosowanej taktyki z jednym snajperem.

Kacper Janoszka