Beniaminek zamiast mistrza
Tomasz Wójtowicz jednak nie trafi do Białegostoku. Wychowanek Ruchu zostanie najpewniej zawodnikiem Lechii Gdańsk.
RUCH CHORZÓW
Saga transferowa wokół wahadłowego „Niebieskich” trwa już od dłuższego czasu. Odkąd Ruch spadł z ekstraklasy, jasne stało się, że Wójtowicz będzie łakomym kąskiem dla ekstraklasowiczów. To inteligentny i ułożony zawodnik, z doświadczeniem w młodzieżowych reprezentacjach Polski, który potrafi zabezpieczyć właściwie wszystkie pozycje na obu flankach. No i najważniejsze – w ekstraklasie wciąż będzie traktowany w tym sezonie jako młodzieżowiec.
Agencja blokuje ruch
Negocjacje trwały za zamkniętymi drzwiami, aż w końcu okazało się, że – o czym pisaliśmy w „Sporcie” nieraz – na czele wyścigu znalazła się Jagiellonia Białystok. W „Dumie Podlasia” zrobiło się miejsce na lewej obronie po odejściu Bartłomieja Wdowika, a poza tym Wójtowicz był rozpatrywany jako zmiennik dla swojego rówieśnika, podstawowego prawoskrzydłowego mistrza Polski – Dominika Marczuka. Ruch nie robił problemów z transferem, ale informacji o podpisaniu kontraktu jak nie było, tak nie ma – i już nie będzie. Poszło o kwestie prowizji dla agencji menadżerskiej zawodnika, która miała na tyle wysokie oczekiwania, że Jagiellonia nie chciała ich spełnić. Podobnie było w przypadku Kajetana Szmyta.
– Tomek jest zawodnikiem uniwersalnym. Może grać na kilku pozycjach. Jest młody i z potencjałem, by przebić się do pierwszej drużyny. Trudno mi jednak powiedzieć, czy i kiedy do tego transferu dojdzie. Nie pierwszy raz interes agentów blokuje rozsądny dla wszystkich ruch zawodnika. Niezależnie od Tomka potrzebujemy zawodnika na lewe skrzydło i piłkarza na pozycję numer 10 – powiedział kilka dni temu w rozmowie z TVP Sport Wojciech Pertkiewicz, prezes Jagiellonii. – Mamy już porozumienie co do warunków. Sam zawodnik wydaje się też akceptować warunki indywidualne. Transfer blokuje agencja swoimi absurdalnymi oczekiwaniami. Dziwi mnie to, jak często zawodnicy sami na to pozwalają – dodał szef białostockiego klubu.
Znajomy rodem z Wodzisławia
Wiadomo było, że w grze o Wójtowicza pozostają też nieśląscy beniaminkowie. Walkę tę najprawdopodobniej wygra Lechia Gdańsk, która prócz spełnienia warunków agencji oferuje urodzonemu w 2003 roku zawodnikowi jeszcze jedną ważną rzecz – zdecydowanie większe szanse na grę w podstawowym składzie. Gdańszczanie mają najmłodszy skład w ekstraklasie (choć „Jaga” również do starych nie należy), chętnie stawiają na zawodników U-23. Pod tym kątem Wójtowicz będzie tam pasował idealnie, tym bardziej że spotka również swojego rówieśnika, z którym grał w Ruchu – pochodzącego z Wodzisławia Śląskiego Tomasza Neugebauera. To właśnie on w 1. kolejce ekstraklasy zdobył efektowną bramkę ze Śląskiem Wrocław, trafiając do siatki z połowy boiska.
Oczywiście nie brakuje żartów i pytań dotyczących płynności finansowej Lechii. W nadmorskim klubie w ostatnim czasie nie po raz pierwszy zdarzyły się bowiem obsuwy w płatnościach, a przez kilka tygodni Lechia nie mogła rejestrować nowych piłkarzy z powodu zakazu transferowego. Ten został jednak zdjęty, gdy gdańszczanie uregulowali wszelkie opłaty słowackiemu Rużomberokowi za transfer Tomasa Bobcka. Dzięki temu w końcu mogą działać na rynku, czego owocem ma być właśnie transfer Wójtowicza. Urodzony w Katowicach zawodnik udał się wczoraj na testy medyczne na północ kraju i ma podpisać z nowym zespołem trzyletnią umowę. Z tego, co usłyszeliśmy, Ruch na tym transferze zarobi siedmiocyfrową kwotę (w złotówkach).
Moneta kontra Karasiński
W I lidze Wójtowicz nie byłby już młodzieżowcem, ale i tak jego odejście to jakościowa wyrwa w zespole. Prawe wahadło obsadza Martin Konczkowski, natomiast na lewym o pierwszą jedenastkę będą rywalizować Łukasz Moneta oraz wypożyczony z Zagłębia Lubin młodzieżowiec Szymon Karasiński. 20-latek w meczu z Odrą w Opolu wszedł z ławki i w ok. 25 minut pokazał się z całkiem obiecującej strony.
Piotr Tubacki