Sport

Beniaminek zamiast mistrza

Tomasz Wójtowicz jednak nie trafi do Białegostoku. Wychowanek Ruchu zostanie najpewniej zawodnikiem Lechii Gdańsk.

Wyjaśnia się przyszłość Tomasza Wójtowicza. Fot. Marcin Bulanda/Press Focus

RUCH CHORZÓW

Saga transferowa wokół wahadłowego „Niebieskich” trwa już od dłuższego czasu. Odkąd Ruch spadł z ekstraklasy, jasne stało się, że Wójtowicz będzie łakomym kąskiem dla ekstraklasowiczów. To inteligentny i ułożony zawodnik, z doświadczeniem w młodzieżowych reprezentacjach Polski, który potrafi zabezpieczyć właściwie wszystkie pozycje na obu flankach. No i najważniejsze – w ekstraklasie wciąż będzie traktowany w tym sezonie jako młodzieżowiec.

Agencja blokuje ruch

Negocjacje trwały za zamkniętymi drzwiami, aż w końcu okazało się, że – o czym pisaliśmy w „Sporcie” nieraz – na czele wyścigu znalazła się Jagiellonia Białystok. W „Dumie Podlasia” zrobiło się miejsce na lewej obronie po odejściu Bartłomieja Wdowika, a poza tym Wójtowicz był rozpatrywany jako zmiennik dla swojego rówieśnika, podstawowego prawoskrzydłowego mistrza Polski – Dominika Marczuka. Ruch nie robił problemów z transferem, ale informacji o podpisaniu kontraktu jak nie było, tak nie ma – i już nie będzie. Poszło o kwestie prowizji dla agencji menadżerskiej zawodnika, która miała na tyle wysokie oczekiwania, że Jagiellonia nie chciała ich spełnić. Podobnie było w przypadku Kajetana Szmyta.

– Tomek jest zawodnikiem uniwersalnym. Może grać na kilku pozycjach. Jest młody i z potencjałem, by przebić się do pierwszej drużyny. Trudno mi jednak powiedzieć, czy i kiedy do tego transferu dojdzie. Nie pierwszy raz interes agentów blokuje rozsądny dla wszystkich ruch zawodnika. Niezależnie od Tomka potrzebujemy zawodnika na lewe skrzydło i piłkarza na pozycję numer 10 – powiedział kilka dni temu w rozmowie z TVP Sport Wojciech Pertkiewicz, prezes Jagiellonii. – Mamy już porozumienie co do warunków. Sam zawodnik wydaje się też akceptować warunki indywidualne. Transfer blokuje agencja swoimi absurdalnymi oczekiwaniami. Dziwi mnie to, jak często zawodnicy sami na to pozwalają – dodał szef białostockiego klubu.

Znajomy rodem z Wodzisławia

Wiadomo było, że w grze o Wójtowicza pozostają też nieśląscy beniaminkowie. Walkę tę najprawdopodobniej wygra Lechia Gdańsk, która prócz spełnienia warunków agencji oferuje urodzonemu w 2003 roku zawodnikowi jeszcze jedną ważną rzecz – zdecydowanie większe szanse na grę w podstawowym składzie. Gdańszczanie mają najmłodszy skład w ekstraklasie (choć „Jaga” również do starych nie należy), chętnie stawiają na zawodników U-23. Pod tym kątem Wójtowicz będzie tam pasował idealnie, tym bardziej że spotka również swojego rówieśnika, z którym grał w Ruchu – pochodzącego z Wodzisławia Śląskiego Tomasza Neugebauera. To właśnie on w 1. kolejce ekstraklasy zdobył efektowną bramkę ze Śląskiem Wrocław, trafiając do siatki z połowy boiska.

Oczywiście nie brakuje żartów i pytań dotyczących płynności finansowej Lechii. W nadmorskim klubie w ostatnim czasie nie po raz pierwszy zdarzyły się bowiem obsuwy w płatnościach, a przez kilka tygodni Lechia nie mogła rejestrować nowych piłkarzy z powodu zakazu transferowego. Ten został jednak zdjęty, gdy gdańszczanie uregulowali wszelkie opłaty słowackiemu Rużomberokowi za transfer Tomasa Bobcka. Dzięki temu w końcu mogą działać na rynku, czego owocem ma być właśnie transfer Wójtowicza. Urodzony w Katowicach zawodnik udał się wczoraj na testy medyczne na północ kraju i ma podpisać z nowym zespołem trzyletnią umowę. Z tego, co usłyszeliśmy, Ruch na tym transferze zarobi siedmiocyfrową kwotę (w złotówkach).

Moneta kontra Karasiński

W I lidze Wójtowicz nie byłby już młodzieżowcem, ale i tak jego odejście to jakościowa wyrwa w zespole. Prawe wahadło obsadza Martin Konczkowski, natomiast na lewym o pierwszą jedenastkę będą rywalizować Łukasz Moneta oraz wypożyczony z Zagłębia Lubin młodzieżowiec Szymon Karasiński. 20-latek w meczu z Odrą w Opolu wszedł z ławki i w ok. 25 minut pokazał się z całkiem obiecującej strony.

Piotr Tubacki