Sport

Beniaminek jak burza

Drużyna trenera Marcina Sasala wygrała trzeci mecz z rzędu i nadal jest liderem.

Szymon Kiebzak (z lewej) w meczu z beniaminkiem z Grodziska Mazowieckiego zmarnował stuprocentową sytuację do zdobycia gola. Fot. facebook gksjastrzebie.

Piątkowy mecz na Stadionie Miejskim w Jastrzębiu Zdroju był pierwszą w historii konfrontacją miejscowego GKS-u z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Goście przystępowali do tego pojedynku z etykietką lidera 2. ligi, ale trudno było ich traktować jako zdecydowanego faworyta. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem gospodarze otrzymali pozytywną informację w sprawie Oskara Paprzyckiego. Otóż Komisja Dyscyplinarna PZPN uwzględniła protest złożony przez klub z Harcerskiej w sprawie drugiej żółtej kartki dla tego zawodnika w meczu z Olimpią Elbląg. Nie będzie ona wliczana do rejestru kartek jako pokazana niesłusznie. Nie ukrywam, że oczekiwałem jeszcze kary dyscyplinarnej dla sędziego Radosława Trochimiuka z Przasnysza, który karał gości żółtymi kartkami tak często, jak kowboje strzelają z rewolweru w westernach.

Początek spotkania w wykonaniu gospodarzy był przyzwoity, w 6 min Oliwier Jakuć przegrał pojedynek z Dmytro Sydorenką, a w 13 min Szymon Maszkowski lobował wybiegającego z bramki golkipera Pogoni, lecz chybił. Po kwadransie inicjatywę przejęli podopieczni trenera Marcina Sasala i dominowali do końca pierwszej połowy. Wszędobylski Jakub Apolinarski, który ogrywał defensorów rywali z dziecinną łatwością, umieścił nawet futbolówkę w bramce, lecz sędzia asystent Dominik Paul zasygnalizował ofsajd i trafienie nie zostało zaliczone. W 37 min Apolinarski po raz kolejny ośmieszył obrońców GKS-u, lecz w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok słupka. Piłkarze z Jastrzębia oraz ich sympatycy mogli więc odetchnąć z ulgą. Przysłowie powiada jednak, że co się odwlecze, to nie uciecze. W 42 min Kamil Odolak główkował z bliska nad poprzeczką bramki Grzegorza Drazika, ale minutę później już nie było apelacji. Kapitalnym uderzeniem z 25 m popisał się Nikodem Niski i tym razem bramkarz GKS-u był bezradny.

W przerwie - druga połowa z powodu ulewy została opóźniona o kwadrans - trener GKS-u Dawid Pędziałek dokonał podwójnej zmiany i gra jego zespołu uległa nieznacznej poprawie. W 53 min jastrzębianie zmarnowali stuprocentową sytuację do zdobycia wyrównującej bramki. Po zagraniu z prawej flanki Sydorenko odbił futbolówkę przed siebie, a Szymon Kiebzak z 10 m posłał ją obok słupka! Potem dwukrotnie (71 i 76 min) próbował szczęścia Sebastian Rogala, ale Sydorenko w obu przypadkach był na posterunku.

Trzynastu (!) kibiców Pogoni, którzy dotarli na stadion w Jastrzębiu Zdroju miało powody do radości, bo ich zespół zachował fotel lidera.

Bogdan Nather