Yuri Romano miał sporo problemów, by przebić się przez blok jastrzębian. Fot. CEV


Będzie przepięknie

Musimy patrzeć pozytywnie, nasza hala zapłonie - zapowiada przed rewanżem z Gas Sales Daiko Piacenza Benjamin Toniutti, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.

 

LIGA MISTRZÓW

Jastrzębianie w pierwszym meczu ćwierćfinałowym przegrali w Piacenzie 2:3. Z jednej strony wynik dobry, bo w rewanżu wystarczy, że wygrają 3:0 lub 3:1, by znaleźć się w gronie czterech najlepszych zespołów w Europie, ale z drugiej mogą czuć niedosyt. Nie wykorzystali bowiem słabszej dyspozycji gospodarzy. Po triumfie w pierwszej partii, w kolejce cały czas prowadzili, ale mimo że gracze z Piacenzy seryjnie popełniali błędy, nie potrafili odskoczyć na więcej niż dwa punkty. W końcówce, po serii zagrywek Robertlandego Simona gospodarze wyszli na prowadzenie, by wygrać na przewagi. - To my graliśmy słabiej. Nie tak, jak przyzwyczailiśmy do tego naszych kibiców. Rywal, zespół z najwyższej półki, rozegrał z kolei bardzo dobre spotkanie. Uważam, że kluczowe było wygranie czwartego seta (przy stanie 1:2). Jesteśmy pewni, że u siebie nasi kibice poniosą nas do zwycięstwa. Sprawa awansu jest naprawdę otwarta. Dlatego nie ma co się załamywać. To tylko pierwsza część tego spektaklu. Miejmy nadzieję, że druga będzie dla nas. Musimy zregenerować siły, bo mecz był intensywny, szarpany - stwierdził Jurij Gładyr, środkowy Jastrzębskiego Węgla, który zanaczył, że minimalna porażka dodaje optymizmu przed rewanżem, 28 lutego. - Wywozimy dwa sety. To ważne, bo w rewanżu 3:0 lub 3:1 da nam awans do półfinału. Tej myśli się trzymajmy. Trzeba poprawić sferę mentalną, wyjść bardziej pewnym na boisko. Przeciwnicy grają bardzo dobrze, są na światowym poziomie, ale nie oszukujmy się - my też mamy bardzo dobrą paczkę. Musimy pokazać charakter, który pomoże nam awansować - podsumował Gladyr.

Rozczarowania porażka nie ukrywał kapitan mistrzów Polski, rozgrywający Benjamin Toniutti. - Przegraliśmy, więc jesteśmy rozczarowani, szczególnie drugim setem, kiedy mogliśmy prowadzić 2:0. Walczyliśmy do końca. Zespół dobrze zareagował na przegranego trzeciego seta (16:25). W rewanżu nasza hala będzie w ogniu. Musimy wierzyć, bo w pierwszym meczu pokazaliśmy, że potrafimy walczyć i też jesteśmy mocni. Grając z taką drużyn,ą nie możesz oczekiwać, że będziesz dominował przez cały czas. Są momenty lepsze i gorsze - ocenił.

 Do Jastrzębia-Zdroju goście z Piacenzy przyjadą z nadzieją. Ich trener, były opiekun naszej drużyny narodowej Andrea Anastasi, nie krył zadowolenia z postawy swojej ekipy i z tego jak zareagowała na porażkę w pierwszej odsłonie. - Po pierwszym secie, rozegranym w zbyt dużym napięciu, uwolniliśmy się od obaw i momentami zespół grał świetną siatkówkę. Podobał mi się wspaniały charakter, jaki pokazali chłopcy. W niektórych momentach nie byliśmy dobrzy, ale wszyscy zagrali z głową i odzyskaliśmy siły. Teraz czeka nas trudny mecz w Polsce, ale jesteśmy gotowi - zapowiedział szkoleniowiec Piacenzy.

Zwycięzca z pary Jastrzębski Węgiel - Gas Sales Daiko Piacenza zagra z lepszym w rywalizacji Ziraat Bankasi Ankara (Turcja) - Guaguas Las Palmas (Hiszpania).


(mic)