Będzie nad czym pracować
Ten mecz był w naszym wykonaniu jak cała runda - mówił Krzysztof Brede po porażce 0:2 z Pogonią Grodzisk Mazowiecki, mając na myśli fatalną skuteczność swoich podopiecznych.
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA
Bielszczanie mogą sobie pluć w brody z powodu braku skuteczności, zwłaszcza w pierwszej połowie. - Grając z rewelacją sezonu i tworząc takie sytuacje, musimy trafiać do siatki. Dobrze realizowaliśmy nasz plan. Oczywiście, jak to w każdym meczu, popełnialiśmy błędy w defensywie, ale wszystko było pod kontrolą. Atakowaliśmy, graliśmy jak zakładaliśmy, ale brakowało skuteczności - mówił trener Krzysztof Brede. Po przerwie jednak Pogoń ruszyła do ataku, a w 49 minucie walkę o górną piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z Karolem Noiszewskim przegrał Mateusz Kizyma i goście objęli prowadzenie. - W meczu dobrze zorganizowanych zespołów, które wiedzą co chcą robić i jak grać, wynik często otwiera stały fragment. Chwilę później Pogoń zdobyła gola po szybkim ataku, z którego słynie, ustawiając sobie mecz. W odpowiednich momentach rywale przyśpieszali, przetrzymywali piłkę i kontrolowali grę - dodawał szkoleniowiec „Górali”, który ocenił, że cała runda w wykonaniu jego piłkarzy stała pod znakiem tworzonych, ale niewykorzystywanych sytuacji. - Ta kiepska skuteczność ciąży na nas, nad jej poprawą musimy więcej pracować w przerwie zimowej. Wiem czego nam brakuje i co spowodowało, że mamy tylko 23 punkty, a powinniśmy mieć około 32. Ważne jest to, co na boisku i to, co po ostatnim gwizdku - słusznie zauważył trener bielszczan.
O słabszej pierwszej połowie w wykonaniu swojego zespołu mówił Marcin Sasal. - Już w 1 minucie mogliśmy otworzyć wynik, a w sumie oddaliśmy jeden celny strzał przy sześciu przeciwnika. W przerwie nastąpiła korekta tego, co robiliśmy źle - ocenił trener lidera. - Przyznam się, że pierwszy raz nakrzyczałem na niektórych chłopaków. Chciałem trochę nimi wstrząsnąć, bo było za luźno. Nie podeszliśmy do tego meczu lekceważąco, ale zrobiła się zbyt dobra atmosfera.
O co niepokonany beniaminek 2. ligi powalczy wiosną? - Ten zespół chce grać o awans. Co zrobi właściciel, czyli miasto, zarząd, co stanie się zimą, to jest poza nami. My sportowo już swoje zrobiliśmy - dodawał Sasal, który po konferencji zwrócił się do trenera Bredego, by... uspokoił Marcina Biernata. Wyraźnie rozjuszony środkowy obrońca Podbeskidzia „zagotował się” i był odciągany sprzed autokaru drużyny Pogoni przez m.in. rosłego Lucjana Klisiewicza. Pomiędzy defensorem a kilkoma piłkarzami z Grodziska Mazowieckiego iskrzyło już na murawie, gdy Biernat w nieładny sposób został odepchnięty bez piłki, a ponadto goście mieli chamskimi odzywkami prowokować rywali. Po meczu kapitan Podbeskidzia chciał sobie wszystko wyjaśnić z Nikodemem Niskim, ale piłkarze Pogoni opuścili szatnię przez... salę konferencyjną, by nie spotkać go na swej drodze.
(gru)