Sport

Będzie kara dla... Bodnara?

BEZ ROZGRZEWKI



Kilka dni temu nadeszła do redakcji informacja, że na stronie internetowej Archiwum Państwowego w Katowicach oraz na Facebooku znajduje się IV część wystawy „Złote lata Górnika Zabrze 1955-1988 w świetle dokumentów i prasy - osiągnięcia drużyny piłkarskiej w europejskich pucharach”. Trudno mi było - staremu repowi - odmówić sobie zajrzenia tam, bo ówczesne sukcesy zabrzan to lata mojej wczesnej młodości, a jednocześnie czas takich wzruszeń, jakich kolejnym pokoleniom kibiców - i młodych, i o wiele starszych - nie było dane zaznać. Chyba że kibicują Barcelonie albo innemu Realowi, ale to takie abstrakcyjne; trzeba przyjąć, że w głębi duszy woleliby wzruszać się sukcesami tych drużyn, w których gada się głównie po polsku, które mają bliższe sercu nazwy, i które grają 20 lub - niechby - 100 km od rodzinnego domu.

Ale... Czytam kawałek z „Trybuny Robotniczej”, która ukazała się 19 marca 1970 r. po drugim, wygranym (2:1) meczu Górnika Zabrze z Lewskim Sofia w Pucharze Zdobywców Pucharów, dającym awans do niezapomnianego półfinału z AS Roma. Cytuję: „90 tys. widzów na Stadionie Ślaskim, głowa przy głowie! Tak szczelnie wypełnionych trybun na śląskim gigancie dawno nie widzieliśmy. Atmosfera fantastyczna! Kolega z Warszawy mówi: - Lubię atmosferę wielkich stadionów, ale ta podczas spektakli na Stadionie Śląskim jest fantastyczna, urzekająca... Ma rację. My tego nie dostrzegamy; jesteśmy przyzwyczajeni i do lasu transparentów, bardzo dowcipnych, w miarę zgryźliwych pod adresem przeciwnika, do tych trąbek i syren (...)”.

Tych kilka zdań sprawiło, że człowiek postanowił nie wracać do niegdysiejszych przewag Górnika w europejskich pucharach, lecz pochylić się nad stanem... umysłów i ówczesnych kibiców, i tych dzisiejszych (a raczej pewnej ich części). Cytowana wyżej notka była przepełniona swego rodzaju ciepłem wobec tych, którzy w owych zamierzchłych latach pojawiali się na stadionach piłkarskich, a już uwaga o „w miarę zgryźliwych transparentach” pod adresem przeciwników niemalże wywołała... czułość.

A to dlatego, że od dłuższego czasu na polskich stadionach stykamy się z zasadniczo odmiennymi rodzajami „czułości”. Takimi, które obrażają, dyskredytują, nawołują do przemocy... Adresatami są najczęściej ci, którzy jakoś od „naszych” odbiegają. A to kolorem skóry, a to językiem, a to poglądami, a to różnymi rodzajami odmienności. Dostawało się też przeróżnym organizacjom, w tym UEFA, która notabene raz po raz nakładała na nasze kluby, szczególnie na Legię, rozmaite kary. I trudno było uznać, że europejska federacja była nadmiernie w tym względzie gorliwa.

Stadionowi twórcy przez lata kompletnie się tym nie przejmowali, bo kary przecież płacił klub, „rozwijając” na różne sposoby swoją inwencję. Czyli bezkarnie sobie hasali. Z jednej strony - byli (nieśmiało) za to potępiani, ale z drugiej - cieszyli się albo tolerancją, albo wręcz przychylnością najwyższych czynników, które dostrzegały w tym przejawy... patriotyzmu.

Najwyższe czynniki w ubiegłym roku się zmieniły, inne wiatry powiały, a wraz z nimi mają nadejść mniej przyjemne czasy dla wyrazicieli wiadomych poglądów. Daje się słyszeć, że przełom nastąpił w ciągu kilku ostatnich dni, a bezpośrednim impulsem było to, że na stadionie Legii Warszawa „witano uchodźców”, a stadion Polonii Warszawa uczyniono „strefą wolną od LGBT+”.

No i kilka dni temu na antenie RMF minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział, że już niedługo powstaną przepisy do walki z autorami takich opraw i transparentów. - Celem (...) jest wprowadzenie odpowiedzialności karnej za niestosowanie przepisów, które stanowią o nienawoływaniu do nienawiści ze względu, chociażby na orientację seksualną - powiedział Bodnar, podkreślając jednocześnie, że nie jest to zamach na wolność słowa. - Można wyrażać opinię, dyskutować na różne sposoby o problematyce migracji, o poszanowaniu praw osób nieheteronormatywnych. Ale czym innym jest schodzenie do takiego poziomu, gdzie w otwarty sposób szerzy się nienawiść - podkreślił minister, któremu kilka dni temu w Lubinie, podczas meczu Zagłębia z Pogonią, kibice (?) dali do zrozumienia, że ma się... trzymać od nich z daleka. Na transparencie oczywiście.

Znając życie, stosowną ustawę można napisać szybko i równie szybko ją przyjąć. Ale jak będzie z przestrzeganiem i egzekwowaniem zawartych w niej przepisów? Czy kibole będą się bali, czy znów będą się śmiali, że Bodnara spotka - z ich strony - kara? Tak jak kiedyś pewną przyśpiewką „karali” Donalda Tuska?



cytat

Stadionowi twórcy przez lata „rozwijali” inwencję w dawaniu wyrazu swoim nienawistnym poglądom. Z jednej strony - byli (nieśmiało) za to potępiani, ale z drugiej - cieszyli się albo tolerancją, albo wręcz przychylnością najwyższych czynników, które dostrzegały w tym przejawy... patriotyzmu.