Będzie finał?
Przed biało-czerwonymi ostatnia szansa na olimpijski medal, zawody w kayak corssie. W próbie czasowej najlepiej spisał się Mateusz Polaczyk.
KAJAKARSTWO GÓRSKIE
Kayak cross to nowa konkurencja w olimpijskim programie; to wersja slalomu, która zadebiutowała w 2015 roku. Podobnie jak w tradycyjnym slalomie zawodnicy pokonują trasę składającą się z odpowiednio rozmieszczonych bramek. Muszą je zaliczyć, płynąc zarówno z nurtem, jak i pod prąd. W kayak crossie równocześnie płynie czterech zawodników, startując z wysokiej rampy. Dopuszczony jest kontakt. Zawodnicy mogą więc próbować zepchnąć rywala. Do tego każdy z nich musi wykonać tzw. „eskimoskę”. To obrót dookoła osi podłużnej kajaka, podczas którego tułów zawodnika przechodzi przez wodę, a na końcu musi on znów znaleźć się w pozycji pionowej. Każdy taki wyścig może trwać około minuty.
W nowej konkurencji wystąpili wszyscy nasi reprezentanci, czyli Klaudia Zwolińska, Grzegorz Hedwig i Mateusz Polaczyk.
W męskiej próbie czasowej najlepiej spisał się Polaczyk. 36-latek zajął wysokie, 9. miejsce (68,11), a Hedwig był 35. (81,42). Wygrał Brytyjczyk Joseph Clarke (66,08), a rywalizowało 38 zawodników.
Zwolińska - w piątkowym przejeździe kwalifikacyjnym - zajęła 18. miejsce. Wicemistrzyni olimpijska uzyskała 75,19. Najlepsza z 37 startujących zawodniczek była Francuzka Camille Prigent - 70,33. Rezultaty decydują o kolejności startu w kolejnych rundach.
Na sobotę zaplanowano pierwszą rundę (kobiety 15.30, mężczyźni 16:.40) i repasaże. Polaczyk w dziewiątym biegu spotka się m.in. ze Słoweńcem Benjaminem Savskiem (złoty medalista IO z Tokio w C-1) czy Australijczykiem Timothy Andersonem. W kolejnym wyścigu wystąpi Hedwig, a za przeciwników będzie miał znakomitego Czecha Jirziego Prskavca, mistrza olimpijskiego z Tokio w K1, czy Hiszpana Manuela Ochoę. Z kolei Zwolińska w siódmym biegu zmierzy się z Niemką Ricardą Funk i Szwajcarką Aleną Marx.
W niedzielę odbędą się serie eliminacyjne, natomiast w poniedziałek ćwierćfinały, półfinały i finał.