Sport

Będą jeszcze mocniejsi

Potrzebujemy jeszcze miesiąca, dwóch i wtedy ten zespół będzie naprawdę niesamowity – ocenił Kryspin Baran prezes zawierciańskiego klubu.

Aaron Russell coraz pewniej czuje się w barwach Jurajskich Rycerzy. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

ALURON CMC WARTA ZAWIERCIE

Jurajscy rycerze” efektownie otworzyli nowy sezon. Po kapitalnym boju, przy blisko 10 -tysięcznej publiczności, w katowickim „Spodku” pokonali Jastrzębski Węgiel 3:2 i wywalczyli Superpuchar Polski. Radość była ogromna, bo losy rywalizacji zmieniały się niczym w kalejdoskopie. Raz bliżej triumfu byli jastrzębianie, a za chwilę zawiercianie.

Bez wątpliwości

- Chciałem kiedyś zagrać w Spodku o coś dużego, bo jest w tej hali niesamowity klimat dla siatkówki. Wygrana i zdobycie trofeum to podwójne szczęście – nie krył radości Kryspin Baran. Prezes Aluronu CMC Warty przyznał, że nawet w najtrudniejszych momentach nawet na chwilę nie stracił wiary w wygraną. - W tie-breaku rywalizacja mogła się różnie potoczyć, ale to my mieliśmy więcej prób do zakończenia go niż rywale. Nie wątpiłem też gdy przegraliśmy czwartego seta. Wtedy była raczej chłodna analiza, bo zgubiliśmy rytm. Widziałem jednak, że w tie-braku będziemy górą i na szczęście tak się stało – dodał.

Dumy z postawy swoich podopiecznych nie krył też trener Michał Winiarski. Dla niego „Spodek” po raz kolejny okazał się szczęśliwy. W 2014 roku wraz z reprezentacją Polski wywalczył w nim mistrzostwo świata, po czym zakończył reprezentacyjną karierę. - To był przede wszystkim przede wszystkim pokaz zespołu. Jestem z niego dumny ponieważ mieliśmy problemy przed meczem, bo co chwilę mamy jakieś takie drobne kłopoty zdrowotne, choroby. Nie mogliśmy w pełni do niego przygotować. Ale to z czego jestem dumny, to fakt, że zespół to, co było zostawił w szatni i każdy dał z siebie wszystko. Jeden zagrał może w jednym elemencie trochę słabiej, drugi lepiej, ale co najważniejsze uzupełniali się jako drużyna. Potrafiliśmy ukryć mankamenty i finalnie cieszymy się z pucharu – podkreślił szkoleniowiec.

Czwarta flaga

Dla Aluronu CMC Warty Superpuchar jest czwartym wywalczonym pucharem w historii klubu. Wcześniej były wyróżnienia za zajęcie trzeciego i drugiego miejsca w mistrzostwach Polski i zdobycie Pucharu Polski. Czy najmniej ważny? - Nic żadnemu nie ujmując, wyżej cenię Puchar Polski. Tamta otoczka, 17 tysięcy kibiców, dramaturgia półfinału i finału (w turnieju finałowym Pucharu Polski rywalizują cztery zespoły – przyp. red.) - wymieniał Baran. - Ale z Superpucharu też bardzo się cieszę, bo to dopiero czwarte trofeum w historii naszego klubu i czwarty powód do zawieszenia flagi w naszej hali., Nie możemy więc marudzić. To wielki sukces naszego klubu i tego zespołu – dodał.

Zdaniem prezesa Aluronu CMC Warty Superpuchar nie jest szczytem możliwości jego drużyny. - Kocham wszystkich naszych siatkarzy i w nich wierzę, ale to jeszcze nie jest ten zespół, jaki może być. Będzie jeszcze mocniejszy, tylko potrzebujemy czasu. Za miesiąc, dwa będzie naprawdę niesamowity – ocenił.

Triumf po przeprowadzce

Środkowy bloku zawiercian Jurij Gladyr, który latem przeniósł się do tego klubu z Jastrzębia-Zdroju, nie ukrywał radości.

- Wygrać taki mecz to wspaniałe uczucie. Było przed sezonem parę zmian w zespole i musimy wypracować automatyzmy. Po trzecim secie mieliśmy spotkanie prawie pod kontrolą, ale potem się to odwróciło. Zaprezentowaliśmy kibicom kawał dobrej siatkówki, choć to początek sezonu i nie wszyscy są w topowej formie - powiedział doświadczony gracz.

Przyznał, że tie-break mógł się różnie skończyć. - Za to właśnie kochamy siatkówkę, ona lubi zaskakiwać. Jedna szalona akcja może odmienić losy seta. Mamy pierwszy Superpuchar Polski w historii klubu i bardzo się cieszymy – dodał.

MVP z Ameryki

Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano Aarona Russella. Amerykański przyjmujący w zawierciańskim zespole czeka bardzo trudne zadanie. Ma zastąpić Trevora Clevenota. Francuz odszedł do tureckiego Ziraatu Bankasi Ankara. To duża strata, bo był jednym z liderów zespołu. Russell ma jednak potencjał, by podołać zadaniu. Tak jak Clevenot należy do najlepszych przyjmujących na świecie. Zawodników, w których wierzymy, nie puszczamy tak łatwo. Z Trevorem rozmawialiśmy trzy miesiące o pozostaniu w naszym klubie, by rozwiązać wszystkie problemy. Niestety nie udało się. Gdy stało się jasne, że odejdzie, zaczęliśmy poszukiwania jego następcy. Wybór padł na Aarona. Gra inaczej niż Trevor, ale to równie wspaniały zawodnik zarówno na boisku, jak i poza nim – podkreślił szef „Jurajskich rycerzy”. Sam bohater skromnie przyznał: - To zdecydowanie zasługa całego zespołu, nie chcę się skupiać na sobie. Zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Oczywiście, są pewne rzeczy, nad którymi musimy popracować, aby być w stanie utrzymać się w meczu z zespołem, który gra świetnie. Wykonaliśmy dobrą robotę, więc jestem naprawdę zadowolony nie tylko naszego stylu gry, ale także z mentalności.

Zawiercianie błyskawicznie musieli zakończyć świętowanie. Już w sobotę czeka ich bowiem hitowe starcie w Rzeszowie (początek godz. 14.45) z Asseco Resovią. Emocji powinno mnóstwo. Obie ekipy mierzą wysoko, goście przyjadą podbudowani wywalczeniem pierwszego trofeum w sezonie, a gospodarze przystąpią do starcia podrażnieni ostatnią porażką z Jastrzębskim Węglem. Z mistrzem Polski przegrali 0:3, choć w dwóch setach nadawali ton grze.

(mic)