Beckenbauer, Mueller i spółka
Gerd Mueller zdobywa bramkę na 1:0 w finale z ZSRR. Fot. uefa.com
Z lamusa
Beckenbauer, Mueller i spółka
Rok 1972 czyli początek panowania Niemców w światowej piłce.
W pierwszych dwóch edycjach Pucharu Narodów Europy reprezentacja Niemiec z Zachodu w ogóle nie uczestniczyła. W trzeciej edycji, już nazwanej mistrzostwami Europy, odpadła w eliminacjach. Natomiast w kolejnej była już najlepsza. To cezura w niemieckiej piłce, bo w siedmiu kolejnych mistrzostwach Starego Kontynentu RFN (a potem Niemcy) trzy razy będą mistrzem, dwa razy wicemistrzem, a raz znajdą się w półfinale. Nie powiedzie się im tylko w ME 1984 na francuskich stadionach. W tym czasie Niemcy dwa razy będą też mistrzem świata (1974, 1990) i dwa razy wicemistrzem (1982, 1986). Teraz o takich sukcesach nasi sąsiedzi zza Odry mogą tylko pomarzyć!
Lali wszystkich
W eliminacyjnej grupie RFN – choć u nas dalej pisano NRF - pokazała moc już w Warszawie, wygrywając pewnie z biało-czerwonymi. Dobrze spisała się też ponownie reprezentacja Związku Radzieckiego, która w grupie wyprzedziła Hiszpanię, a w ćwierćfinale odprawiła z kwitkiem silną Jugosławię (0:0 i 3:0). Ćwierćfinału nie przebrnął też obrońca mistrzowskiego tytułu, reprezentacja Włoch. Italia, wtedy także wicemistrz świata, odpadła po dwumeczu z Belgią (0:0 i 1:2). W decydującym meczu w Brukseli gole zdobywali świetny napastnik Wilfried van Moor i Paul van Himst, wtedy gwiazda silnego Anderlechtu i jeden z najlepszych piłkarzy w Europie. Z kolei siłę RFN w ćwierćfinale poczuli na Wembley Anglicy, którzy podobnie jak biało-czerwoni kilka miesięcy wcześniej, przegrali 1:3. W rewanżu w Berlinie Zachodnim, podobnie jak w starciu z Polakami, było bez bramek.
Sam turniej finałowy zagrano na boiskach w Belgii: w Brukseli, Antwerpii i Liege. O wejście do finału grali przedstawiciele „demoludów”, czyli kadra ZSRR i Węgrzy, którzy w składzie mieli jeszcze słynnych, ale coraz starszych Floriana Alberta i Ferenca Bene. W drugim półfinale gospodarze mierzyli się z silnym zespołem trenera Helmuta Schoena. Należy w tym miejscu wspomnieć o składach, bo to rzecz charakterystyczna. W ponad 20-osobowych ekipach, w wielkim czterozespołowym finale, grali sami piłkarze z rodzimych lig, nikt nie był z zagranicy! Jaka to zmiana do współczesnych czasów.
Zachodni Niemcy byli poza konkurencją w 1972 roku. My przekonaliśmy się o tym już w eliminacjach.
„Czerwone diabły” zaskoczyły
W półfinałach rozegranych w środę 14 czerwca 1972 roku wieczorem, na stadionach w Brukseli i w Antwerpii nie było niespodzianek. ZSRR, który w finałowej rozgrywce znalazł się czwarty raz z rzędu, pokonał 1:0 Węgrów. Gola na wagę awansu zdobył na początku II połowy Ukrainiec Anatolij Konkow. W latach 2012-15 był on szefem Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej. Zresztą w zespole trenera Aleksandra Ponomariewa (też urodził się na Ukrainie) nie brakowało piłkarzy różnych narodowości. Przykładowo obrońcy Rewaz Dzodzuaszwili oraz Murtaz Churcilawa, wybrani potem do najlepszej jedenastki belgijskiego ME, byli Gruzinami.
Dla ZSRR i Węgrów, jak w przypadku Niemców, turniej w 1972 też jest cezurą. Nasz wschodni sąsiad w mistrzostwach Starego Kontynentu „błyśnie” jeszcze raz 16 lat później, ale to już koniec dobrego okresu radzieckiego futbolu. W przypadku Węgier jest podobnie.
W drugim półfinale RFN, po dwóch trafieniach niesamowitego Gerda Muellera (najskuteczniejszy strzelec eliminacji, a potem także turnieju finałowego, w którym zdobył 4 gole), pokonało belgijskie „Czerwone diabły” 2:1. Trafienie Odilona Polleunisa w końcówce na niewiele się zdało. Zanim doszło do wielkiego finału w niedzielę 18 czerwca, o 3. miejsce w Liege zagrali gospodarze oraz Węgrzy. „Madziarzy” już po dwóch kwadransach przegrywali 0:2 po bramkach Lamberta i Van Himsta. Gol zdobyty w drugiej połowie przez Lajosa Ku, który potem z powodzeniem grał na belgijskich boiskach w barwach Club Brugge, losów meczu nie odwrócił. Belgowie odnieśli swój pierwszy wielki sukces w międzynarodowej piłce (wcześniej mieli dwa medale w igrzyskach olimpijskich). „Zdobycie brązowego medalu przez „11” Czerwonych diabłów stanowi jedną z największych niespodzianek mistrzowskiej batalii. Pojedynek nie był specjalnie ciekawy. Podobnie zresztą jak i niektóre fragmenty finału. Trudno, w walce o najwyższe trofea, nie zawsze ze stawką idzie piękno” – można było przeczytać w komentarzu „Sportu” z poniedziałku 19 czerwca 1972, a wysłał go [Jan Ciszewski], znakomity komentator telewizyjny.
Pewna wygrana o złoto
Wielki finał? ZSRR był w nim już po raz trzeci. W 1960 wygrał z Jugosławią 2:1, a cztery lata później przegrał z Hiszpanią w takim samym stosunku. Niemcy z Zachodu grali o taką stawkę w ME po raz pierwszy. Oba zespoły spotkały się ze sobą pod koniec maja, tuż przed turniejem w Belgii. W Monachium RFN wygrało aż 4:1.
Sam finałowy mecz ustawiła bramka zdobyta przez Muellera w 27 minucie. Choć rywal walczył, to niewiele zdziałał, a po godzinie gry było praktycznie po meczu. Kolejne trafienia Wimmera w 51 minucie oraz Muellera chwilę później załatwiły sprawę. 3:0 dla Niemców! To był jeden z najbardziej jednostronnych finałów ME, przebity 40 lat później przez starcie Hiszpania – Włochy w Kijowie (4:0).
„W zespole zwycięzców trudno było znaleźć słabych piłkarzy. Trójka: Beckenbauer, Mueller i Netzer znów wiodła prym, ale przecież pozostali doskonale radzili sobie z piłką w każdej sytuacji, grali wszechstronnie, potrafili wypełniać te wszystkie obowiązki, które nakładał na nich aktualny przebieg wydarzeń na murawie. Rozpoczęli trochę ostrożnie, licząc na defensywną taktykę ZSRR, ale każde ich wejście z piłką do przodu znamionowało wysoką klasę. Mistrzowski tytuł dostał się w godne ręce” – pisał Ciszewski w komentarzu po finale w „Sporcie”. Cztery lata później Niemcy znowu byli w grze o złoto, ale tak łatwo już nie poszło. O tym napiszemy jednak za tydzień.
Michał Zichlarz
BIAŁO-CZERWONI W GRZE
Trafiliśmy do 8. grupy eliminacyjnej i wiadomo było, że łatwo nie będzie. Naszymi rywalami byli RFN, trzecia drużyna MŚ 1970 i jeden z faworytów czwartych mistrzostw Europy, a także Turcja i Albania. Pierwsze trzy mecze zakończyły się wysokimi wygranymi u siebie z Turcją (5:1) i Albanią (3:0). Przydarzyła się też wpadka w Tiranie, gdzie w maju 1971 roku był ledwie remis 1:1. Wreszcie 10 października 1971 odbyło się starcie z RFN na Stadionie Dziesięciolecia przed 90 tys. kibiców. W trzech wcześniejszych spotkaniach w naszej bramce za każdym razem stał inny bramkarz. Występy zaliczali Piotr Czaja, Władysław Grotyński i Jan Gomola. W starciu z Niemcami Zachodnimi trener Kazimierz Górski zaryzykował i postawił na debiutanta Jana Tomaszewskiego. Nie był to dobry mecz 23-latka. Zawalił przy bramkach zdobywanych przez Gerda Muellera i Jana Grabowskiego, żeby na 1,5 roku wypaść z kadry, a wrócić dopiero na eliminacje MŚ 1974. Ten mecz z RFN był także ostatnim dla legendy polskiego futbolu Stanisława Oślizły. Porażka 1:3 znacznie ograniczyła nasze szanse na wyjście z grupy i granie w ćwierćfinale. W rewanżu w Hamburgu miesiąc później było 0:0, a bronił… piąty bramkarz w eliminacjach Marian Szeja! Na koniec Polacy polegli w Izmirze z Turcją 0:1. Skończyliśmy na 2. miejscu w grupie z 6 punktami, cztery „oczka” za RFN. Najlepszym strzelcem w naszej grupie z 6 bramkami został Gerd Mueller. 4 gole w eliminacjach zdobył Włodzimierz Lubański.
MISTRZOSTWA EUROPY 1972 (14-18 CZERWCA, BELGIA)
Półfinały: Węgry – ZSRR 0:1 (0:0), Belgia – RFN 1:2 (0:1)
Mecz o 3 miejsce: Węgry – Belgia 1:2 (0:2)
Finał: RFN – ZSRS 3:0 (1:0)
Jedenastka mistrzostw: Jewhen Rudakow – Rewaz Dzodzuaszwili, Murtaz Churcilawa (wszyscy ZSRR), Franz Beckenbauer, Paul Breitner – Uli Hoeness, Gunter Netzer, Herbert Wimmer (wszyscy RFN) – Raoul Lambert (Belgia), Jupp Heynckes, Gerd Mueller (obaj RFN).