Podczas Pucharu Narodów dzieje się o wiele więcej niż na innych turniejach! Tutaj mecz RPA - Maroko. Fot. Kim Price/ Cal Sport Media/SIPA USA PressFocus.pl


Baza wojskowa, czary i… kajdanki

Puchar Narodów Afryki wyzwala emocje i na piłkarskim boisku, i poza nim. Nie inaczej jest w tym roku.


PUCHAR NARODÓW AFRYKI

Do zakończenia zmagań o mistrzostwo Czarnego Lądu zostało jeszcze trochę czasu. Finał 34. Africa Cup of Nations w Abidżanie przewidziano na niedzielę 11 lutego. Na razie na stadionach Wybrzeża Kości Słoniowej dzieją się sensacyjne rzeczy.


Kazał stracić pisarza

Na tegorocznym turnieju po raz trzeci w historii grają 24 reprezentacje. Wcześniej, od turnieju w 1996 roku, było to 16 ekip, choć na tych pierwszych mistrzostwach ostatecznie zagrało ich 15. Dlaczego? Do RPA, która po okresie polityki apartheidu dołączyła do futbolowej rodziny na Czarnym Lądzie, nie przyjechał ówczesny mistrz kontynentu i bez dwóch zdań najlepszy wtedy zespół w Afryce - reprezentacja Nigerii. Grały w niej takie sławy, jak Jay-Jay Okocha, świetny napastnik zwany „Bykiem z Kaduny” Rashidi Yekini czy występujący w Barcelonie Emmanuel Amunike. Powód? W tamtym czasie Nigeria była rządzona twardą ręką przez generała Sani Abachę. Ten w 1995 roku kazał stracić słynnego pisarza i aktywistę Ken Saro-Wiwę. Na nic zdały się protesty, w tym apele świeżo co wybranego prezydenta RPA, organizatora turnieju o mistrzostwo Afryki w 1996, samego Nelsona Mandeli. Z tego powodu obrażeni Nigeryjczycy nie wysłali zespołu na turniej, tracąc pewnie szansę na triumf, który finalnie stał się udziałem gospodarzy. W finale „Bafana Bafana” pokonali 2:0 Tunezję prowadzoną przez Henryka Kasperczaka.


Ostrzelali autokar

15 reprezentacji wystartowało też na turnieju w Angoli w 2010 roku. Niektórzy z kibiców mogą pewnie pamiętać, co wydarzyło się wtedy przed samym startem imprezy. Zmierzający na miejsce autobusem piłkarze reprezentacji Togo zostali… ostrzelani! Za wszystko odpowiadał Front Wyzwolenia Enklawy Kabindy (FLEC), który dążył do oderwania tego terytorium od Angoli. Atak miał być skierowany nie przeciwko piłkarzom, a żołnierzom eskortującym pojazd. Niestety, w ataku zginął drugi trener „Jastrzębi” Amalete Abalo, a także rzecznik prasowy Stanislas Ocloo. Ranny został m.in. bramkarz Kodjovi Obilale. 26-latek grający we Francji odniósł na tyle poważne rany, że nie był w stanie już kontynuować kariery. Togo, w składzie którego był wtedy słynny napastnik Emmanuel Adebayor (Arsenal, Manchester City, Real Madryt), postanowiło wycofać się z PNA.


„Słonie” w kompanii karnej

Jeżeli jesteśmy przy dramatycznych wydarzeniach i rządach wojskowych, których w Afryce nie brakowało i nie brakuje także teraz, to trzeba przypomnieć sylwetkę Roberta Guei. Władzę w Wybrzeżu Kości Słoniowej objął, na nieszczęście dla piłkarzy, w grudniu 1999 roku, niedługo przed turniejem o mistrzostwo kontynentu (w styczniu i lutym 2000 roku) na stadionach Ghany i Nigerii. Sprawował ją do października 2000. Dwa lata później generał wraz z rodziną został brutalnie zamordowany. Na PNA 2000 „Słonie” nie zdołały wyjść z grupy, choć miały tyle samo punktów (4) co późniejszy mistrz kontynentu Kamerun, współgospodarze Ghana, a także Togo. Decydowały bramki i porażka 0:3 z „Nieposkromionymi Lwami”. Po powrocie do domu zawodników, wśród których był także Bonaventure Kalou (Feyenoord, Auxerre, PSG), czekała niemiła niespodzianka… Po przylocie z Akry do Abidżanu piłkarze zostali umieszczeni w bazie wojskowej! Z książki „Afryka gola! Futbol i codzienność”: „Tak zdecydował ówczesny dyktator kraju Robert Guei. Piłkarze przez trzy dni musieli ciężko pracować i wysłuchiwać pogadanek na temat tego, jak należy grać oraz reprezentować swój kraj, żeby nie przynieść mu wstydu”.


Przebieżki i zastraszanie

Jeżeli jesteśmy przy turnieju w 2000 roku, to niebywała rzecz zdarzyła się w ćwierćfinałowym spotkaniu Nigerii z Senegalem. „Lwy Terangi” przez długi czas prowadziły po trafieniu Khalilou Fadigi na początku spotkania. Kiedy do końca rozgrywanego w Lagos meczu pozostawał zaledwie kwadrans, zdarzyła się nieoczekiwana i zdumiewająca rzecz. Na boisko wbiegł jeden z działaczy Nigeryjskiej Federacji Piłkarskiej i popędził w kierunku pola karnego Senegalczyków. Gra została przerwana, a intruz nagle wyciągnął z trawy dziwny przedmiot. Był to fetysz, który miał pomagać rywalowi. Oficjel, a był nim działacz Nigerian Football Association Kasimawo Laloko, zanim został usunięty z boiska, zabrał ze sobą dziwną rzecz, która rzekomo miała przeszkadzać „Super Orłom”. Wszystko działo się na oczach 60 tys. kibiców i w świetle kamer. Efekt? W 85 minucie i w doliczonym czasie trafił wykonujący po zdobywanych golach imponujące salta Julius Aghahowa i to Nigeria grała dalej.

Dwa lata później podczas turnieju rozgrywanego na boiskach Mali aresztowany został z kolei jeden z najlepszych bramkarzy w historii afrykańskiego futbolu Thomas N’Kono. Był wtedy w sztabie szkoleniowym niemieckiego trenera Kameruńczyków Winfrieda Schafera. Aresztowany i zakuty w kajdanki przez malijskich stróżów prawa został za to, że przed meczem półfinałowym swojej reprezentacji z gospodarzami „nielegalnie” wszedł na stadion w Bamako, gdzie odbył się mecz. Rzekomo miał rzucić czar na boisko Stade du Mars 26…


Mocne oskarżenia

Jak jest teraz w Wybrzeżu Kości Słoniowej? Też się dzieje. Od jednego z kibiców oberwał były już selekcjoner reprezentacji Ghany, były świetny reprezentant Irlandii Chris Hughton. Jeszcze w trakcie trwania turnieju pracę straciło dwóch szkoleniowców, prowadzący reprezentację Tanzanii Adel Amrouche (za to, że skrytykował władze CAF za obsadę sędziowską), a także znany francuski trener Jean-Louis Gasset, były już selekcjoner Wybrzeża Kości Słoniowej, za kompromitującą porażkę w grupie z Gwineą Równikową 0:4. Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej dostało się też od skrzydłowego reprezentacji Senegalu po przegranym w karnych meczu z WKS-em. Krepin Diatta oskarżył oficjeli o korupcję, mając na uwadze niepodyktowaną „jedenastkę”. Zaiskrzyło też na linii Chancel Mbemba - Walid Regragui. Świetny obrońca „Lampartów” oskarżył szkoleniowca o rasistowskie uwagi pod swoim adresem. Marokańczyk zaprzeczył. Kolejne mecze w 34. Africa Cup of Nations przyniosą pewnie następne ciekawe historie!


Michał Zichlarz   

                     

Czarownicy pomagają niejednej afrykańskiej reprezentacji. Stąd te sensacje? Fot. Michał Zichlarz