Bariery niemożności
Na medal szermierzy w turnieju indywidualnym czekamy już 20 lat i chyba poczekamy kolejne cztery.
Kiedy poznaliśmy losowanie turniejów indywidualnych szpadzistek i florecistek wiedzieliśmy, jak trudne zadanie je czeka. 1/8 finału okazała się barierą nie do przeskoczenia w przypadku 20-letniej szpadzistki Alicji Klasik z Rybnika oraz florecistki Julii Walczyk-Klimaszyk z Poznania. Ta pierwsza dzielnie walczyła o czołową „8” z Estonką Nelli Differt i uległa jej dopiero w dogrywce 11:12, zajmując 15. lokatę. Walczyk-Klimaszyk, piąta florecistka światowego rankingu, była jedną z kandydatek do czołowych miejsc, ale w walce o ćwierćfinał pokpiła sprawę i uległa niżej notowanej Kanadyjce Eleanorze Harvey 6:15. Ostatecznie została sklasyfikowana na 9. pozycji.
Najmłodsza - najlepsza!
Jako pierwsze do rywalizacji przystąpiły nasze szpadzistki, które są postrzegane jako jedne z kandydatek do podium w rywalizacji drużynowej. Miłą niespodziankę sprawiła najmłodsza w naszej ekipie Alicja Klasik, szpadzistka RMKS Rybnik, która w efektownym stylu zdobyła olimpijską nominację. Na planszy w Paryżu potwierdziła jak wielkie możliwości w niej drzemią. Ubiegłoroczna wicemistrzyni świata juniorek, 40. w światowym rankingu, w 1/32 finału trafiła na piątą w tym zestawieniu Włoszkę Giulię Rizzi. Podopieczna trenera Artura Fajkisa zaczęła świetnie, obejmując prowadzenie 4:0 i 6:1, ale w drugiej części oddała inicjatywę i Włoszka objęła prowadzenie 11:10. Klasik jednak się nie poddała i na 11 sekund przed końcem doprowadziła do remisu. W dogrywce priorytet wylosowała Rizzi, co oznaczało, że to nasza szpadzistka musi zadać trafienie. Klasik wykorzystała moment nieuwagi rywalki i zdobyła decydujący punkt. Był to jej ogromny sukces. W następnej rundzie na drodze Klasik stanęła Estonka Nelli Differt (11. w rankingu FIE), która wcześniej pokonała po dogrywce Koreankę Young Mi Kang 14:13. Pojedynek z Estonką był wyrównany. Na 7,25 sek. przed końcem Klasik doprowadziła do remisu 10:10! I znów o awansie musiała zadecydować dogrywka. W niej szczęście uśmiechnęło się do Estonki, która - jak się później okazało - zajęła czwartą lokatę, przegrywając walkę o brąz z Węgierką Eszter Muhari 14:15. A nasza młoda szpadzistka została sklasyfikowana na 15. miejscu.
- Cieszę się, że poradziłam sobie z emocjami, jakie mi towarzyszyły w tych występach - powiedziała 20-letnia debiutantka. - Natomiast smucę się, bo porażki z Estonką mogłam uniknąć. Znowu musiałam mieć inicjatywę, bo rywalka wylosowała, podobnie jak wcześniej Włoszka, priorytet. Ale tym razem szczęście było po stronie mojej drugiej przeciwniczki. Z tej lekcji na pewno wyciągnę właściwe dla siebie wnioski. Niezależnie od tego z optymizmem oczekuję turnieju drużynowego. Celujemy w nim w medal.
Dwie pozostałe nasze panie skończyły olimpijską przygodę po jednej walce. Martyna Swatowska-Wenglarczyk w 1/32 finału od początku potyczki z 7. w świecie Koreanką Serą Song musiała odrabiać straty. Ostatecznie przegrała 11:15 i opuszczała halę zalana łzami. Natomiast Renata Knapik-Miazga (24. FIE) w 1/16 finału trafiła na Francuzkę Coraline Vitalis i nie sprostała jej, ulegając 9:15. Polka ostatecznie została sklasyfikowana na 25. miejscu, zaś Martyna Swatowska-Wenglarczyk na 28.
Po złoty medal sięgnęła liderka światowego rankingu Man Wai Vivian Kong (Hongkong). W finale - po dogrywce - pokonała Francuzkę Auriane Mallo-Breton 13:12.
Węgier Aron Szilagyi nie został po raz czwarty z rzędu mistrzem olimpijskim w szabli. W 1/16 finału przegrał z niżej notowanym Kanadyjczykiem Faresem Arfą 8:15. Złoto zdobył Koreańczyk Sanguk Oh, pokonując w finale Tunezyjczyka Faresa Ferjaniego 15:11. Brąz przypadł Włochowi Luigiemu Samelemu, który w Tokio był srebrnym medalistą.
Stracona szansa
Walczyk-Klimaszyk, liderka zespołu florecistek, w 1. rundzie turnieju indywidualnego trafiła na utytułowaną Francuzkę Ysairę Thibus. Wprawdzie reprezentantka gospodarzy, rodem z Gwadelupy, w ostatnim czasie nieco obniżyła loty, ale jako zawodniczka niezwykle doświadczona potrafi walczyć w imprezach najwyższej rangi. Podopieczna trenera Pawła Kantorskiego pojedynek z Thibus rozpoczęła w dobrym stylu i prowadziła 3:0 oraz 5:2. Jednak florecistka gospodarzy walczyła cierpliwie, systematycznie odrabiając straty. Prowadziła 12:11, ale końcowe fragmenty były znakomite w wykonaniu zawodniczki AZS UAM Poznań. Zadała cztery trafienia z rzędu i ostatecznie zwyciężyła 15:12. Walczyk-Klimaszyk już od dłuższego czasu utrzymuje się w wysokiej formie, więc mało kto przypuszczał, że będzie miała problemy z Kanadyjką Eleanorą Harvey. Niestety, oddała jej inicjatywę, nie mogła złapać odpowiedniego rytmu i nie miała nic do powiedzenia. Przegrała 6:15 i marzenia o podium odłożyła na kolejne cztery lata.
Hanna Łyczbińska (63. FIE) w 1/16 finału trafiła na dwukrotną indywidualną mistrzynię świata, Włoszkę Alice Volpi. Łyczbińska dzielnie walczyła, ale umiejętności były po stronie Volpi; Polka przegrała 11:15. Martyna Jelińska (72. FIE) w 1/32 finału nie miała problemu z pokonaniem Marokanki Youssrą Zakarani 15:3. Jednak w kolejnym pojedynku trafiła na mistrzynię z Tokio oraz liderkę rankingu, Amerykankę Lee Kiefer. Polka co prawda przegrała 13:15, ale w sumie zaprezentowała formę, którą można potraktować jako niezły znak przed turniejem drużynowym. Łyczbińska zajęła 30. lokatę, zaś Jelińska uplasowała się tuż za nią.
Dzisiaj na planszach Paryża staną floreciści - Michał Siess, Jan Jurkiewicz oraz Adrian Wojtkowiak. (sow)