Bardzo długi impas
„Portowcy” na zwycięstwo w Zabrzu w ramach rozgrywek ekstraklasy czekają już 18 lat.
POGOŃ SZCZECIN
Przygotowania do piątkowego meczu z Górnikiem Zabrze piłkarze „Dumy Pomorza” rozpoczęli w poniedziałek. Tego dnia podopieczni trenera Jensa Gustafssona mieli regenerację oraz zajęcia na boisku numer 2. Podobnie wyglądał wtorek, z tą różnicą, że granatowo-bordowi dodatkowo pracowali na siłowni. W środę „portowcy” mieli jeden trening, podobnie będzie w czwartek. Po czwartkowych zajęciach piłkarze Pogoni udadzą się do Zabrza, gdzie w ramach 3. kolejki PKO BP Ekstraklasy w piątek o godzinie 20.30 zmierzą się z zespołem trenera Jana Urbana. Po powrocie z Zabrza, w sobotę, „portowcy” będą trenowali indywidualnie, planowana jest również regeneracja. Zwieńczeniem tygodnia będzie sparing z cypryjskim AEL Limassol, który zostanie rozegrany w niedzielę o godzinie 18.00 na boisku nr 3 kompleksu Stadionu Miejskiego w Szczecinie.
Dwóch wyautowanych
Wczoraj o godzinie 13.00 trener Pogoni Jens Gustafsson spotkał się z dziennikarzami i znalazł się w ogniu ich pytań. Rozpoczął od sytuacji kadrowej swojego zespołu. - Przed meczem z Zagłębiem Lubin niedostępny był Adrian Przyborek - zaznaczył na wstępie niespełna 46-letni szkoleniowiec. - Teraz również nie zdoła zagrać w Zabrzu, ale powinniśmy mieć go do dyspozycji przed starciem ze Stalą Mielec. Ponadto drobny problem ma Bośniak Danijel Lonczar, więc też nie będzie gotowy do gry. Co dolega obu zawodnikom? W przypadku Przyborka to drobny problem mięśniowy. W jego przypadku nie chcemy podejmować żadnego ryzyka, musimy go oszczędzać, dlatego nie pojawi się w składzie na najbliższe spotkanie. Jeżeli chodzi o Lonczara jest jeszcze zbyt wcześnie, aby powiedzieć, jak poważny jest to uraz. Na pewno nie będzie gotowy na piątek, ale miejmy nadzieję, że będzie mógł dołączyć do drużyny przed następnym meczem.
„Czkawka” po Zagłębiu
W wyjazdowej potyczce z Zagłębiem Lubin „portowcy” mieli optyczną przewagę, lecz nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Mieli nawet furę szczęścia, bo Patryk Paryzek strzelił dla nich wyrównującego gola dopiero w 83 minucie spotkania. - To był świetny, topowy mecz w naszym wykonaniu – przekonuje trener Gustafsson. - Byliśmy rozczarowani jedynie, że nie mogliśmy zgarnąć trzech punktów. W ostatnich dniach skupialiśmy się przede wszystkim na tym, w czym byliśmy dobrzy i staraliśmy się wyciągnąć wnioski z tego, co nam nie poszło. Oczywiście, jak po każdym meczu, tak i po tym w Lubinie jest miejsce na poprawki.
„Felerny” Górnik
Spodziewam się, że Górnik przed swoimi kibicami będzie bardzo chciał wygrać pierwszy mecz w sezonie – kontynuował Jens Gustafsson. - Atmosfera na ich stadionie zawsze jest na topowym poziomie. Jestem pewien, że w Zabrzu będzie dla gospodarzy mocny doping, więc czeka nas ciekawe widowisko przy żywiołowo reagujących trybunach. Mecze w Zabrzu były dla nas dotychczas rozczarowujące. Teraz jesteśmy jednak innym zespołem. Jesteśmy lepiej zbalansowani, lepiej wyglądamy jako drużyna i jestem przekonany, że możemy to pokazać. Jesteśmy mocno zmotywowani, aby pojechać do Zabrza i udowodnić, że jesteśmy dobrze przygotowani do tego sezonu. Wiem, że ostatni raz pokonaliśmy zabrzan na ich stadionie w 2006 roku (5 sierpnia 2006 roku granatowo-bordowi wygrali w Zabrzu 3:0 po golach Piotra Celebana, Andersona i Ediego Andradiny. Nie uchroniło to jednak szczecinian przed degradacją z elity - przyp. BN). Kiedy dokonaliśmy tej sztuki, niektórych naszych zawodników nie było jeszcze na świecie. Takie rozczarowania z przeszłości również nas motywują i inspirują. Chcielibyśmy przełamać ten historyczny impas i dać Pogoni zwycięstwo.
Zalecana ostrożność
- Myślę, że Rafał Kurzawa jest w stanie zagrać w podobnym wymiarze jak w Lubinie - 30, maksymalnie 45 minut. Na pewno nie stać go jeszcze, aby zagrać od pierwszej minuty. Potrzebuje do tego więcej czasu. Chcę, żeby jak najszybciej wrócił do pełni formy, ale trzeba podejść do tego z dużą ostrożnością. Rafał potrzebuje jeszcze więcej treningów, kontaktów z piłką i podjętych decyzji. W końcówce meczu z Koroną Kielce na boisku pojawił się Joao Gamboa. Bardzo dobrze poradził sobie w roli zmiennika. W starciu z Zagłębiem potrzebowaliśmy na placu innego rodzaju zawodnika. Zamieniliśmy Alexa Gorgona na Patryka Paryzka, bo mieliśmy potrzebę zagrać na dwóch napastników. Zmiany są zależne od sytuacji na boisku, od tego, czy w danym momencie potrzebujemy bardziej atakować, czy bronić. Wspomniany Paryzek jest w takim momencie kariery, że wchodzi na boisko z ławki, ale może też zaczynać mecze. Nie możemy jednak na nim wywierać zbyt wielkiej presji. Myślę, że na razie nadal będzie pełnił głównie rolę zmiennika.
Bogdan Nather