Barbora pękła, a Italia żałuje
„Sen się spełnił”, „Mamy nową królową Wimbledonu”, „Fantazja” - to niektóre tytułu czeskich mediów, w których od soboty dominującym tematem jest triumf Barbory Krejcikovej.
„Sen się spełnił”, „Mamy nową królową Wimbledonu”, „Fantazja” - to niektóre tytułu czeskich mediów, w których od soboty dominującym tematem jest triumf Barbory Krejcikovej.
„Wimbledon po raz kolejny ma niespodziewaną triumfatorkę. I znowu - podobnie jak przed rokiem - ta sensacja pochodzi z Czech! Po burzliwym sezonie wiosennym Barbora Krejcikova podbiła Londyn” – napisał dziennik „Mlada fronta Dnes”.
Portal sport.cz przypomniał, że długo zanosiło się, że w tym roku w Londynie dojdzie do włoskiej inwazji, bo wysokie notowania miała nie tylko Paolini, ale też Jannik Sinner i Lorenzo Musetti. „Ale ostatecznie nową mistrzynią Wimbledonu została Krejcikova! Na tronie królowej najbardziej prestiżowego Wielkiego Szlema zastąpiła, po równie sensacyjnym występie, Marketę Vondrousovą” - przypomniano.
Dziennik „Blesk” uchylił rąbka tajemnicy zza kulis. Podkreślono, że Krejcikova dzielnie przetrwała swoje wystąpienie na korcie centralnym tuż po zakończeniu finału, ale „pękła za kulisami, gdzie polały się łzy”. Gazeta opublikowała zdjęcie, na którym widać płaczącą tenisistkę przed tablicą z nazwiskami triumfatorek turnieju w momencie, gdy szefowa All England Lawn Tennis and Croquet Club, Debbie Jevans pokazała jej nazwisko Jany Novotnej, która była najlepsza w 1998 roku.
„Krejcikova przeżyła ten ogromny sukces, jakim jest wygrana w finale Wimbledonu, jak zwykły mecz. Tak, owszem, była szczęśliwa, ale dzielnie trzymała nerwy na wodzy. Kiedy jednak weszła za kulisy z mistrzowską paterą, emocje dały znać o sobie” - skomentowano.
„Nie było cudu na londyńskiej trawie” - tak z kolei podsumowały finał Wimbledonu włoskie media. „Jaka szkoda, Wimbledon pozostaje marzeniem” - podkreśliła „La Gazzetta dello Sport” w relacji z Londynu. „Tak kończy się sen pierwszej włoskiej tenisistki, która doszła do finału Wimbledonu. To wyczyn tym bardziej niesłychany, gdy weźmie się pod uwagę, że wcześniej na trawie na Church Road nigdy nie wygrała meczu” - ocenia gazeta.
„Jaka szkoda” - „Corriere dello Sport” pisze o wielkim rozczarowaniu zawodniczki z Toskanii, która może pocieszyć się najlepszym w karierze miejscem w światowym rankingu. Z nieskrywanym smutkiem komentatorzy odnotowują, że to druga z rzędu przegrana Paolini w finale Wielkiego Szlema po Roland Garros, gdzie pokonała ją Iga Świątek.
Premier Włoch, Giorgia Meloni, napisała w tweecie: „Jesteśmy dumni z Jasmine Paolini. Mimo porażki trafiłaś do naszych serc, udało Ci się przekazać zapał i pasję nam wszystkim, którzy Cię wspieraliśmy” - dodała szefowa rządu.
Rada samorządowa regionu Toskania ogłosiła zaraz po finale, że wręczy zawodniczce Srebrny Sztandar, najwyższe wyróżnienie, jakie przyznaje.
(PAP)